No dobra, przestało być śmiesznie
Pierwsze zapalenie - na prawym oku - wróciło
W międzyczasie było też na lewym, leczone Difadolem i Floxalem, 3 tygodnie. Ładnie wszystko wygasło. Teraz, przedwczoraj wróciło prawe oko... więc w te pędy do weta, dostałyśmy Difadol. Nie widać żadnych śladów zapalnych na trzeciej powiece ani naczyń na białku. Kotka jest chyba rujkowa - potwierdzimy usg w poniedziałek - i to może podobno odświeżyć herpesa.
Ale.
Ja się cały czas boję FIPa, o którym pisaliście tutaj
Kotka miała robione badania FIV i FeLV, powtórzone po 6 tygodniach - dwukrotnie wyniki ujemne.
Badania krwi (poza limfocytami o 3% wyższymi, w poprzednim poście pisałam leuko, ale chodziło o limfo) - morfologia w normie.
USG wyszło w normie, żadnych zmian, wszystkie narządy ładne.
To, co dziwne - to stosunek albumin do globulin na poziomie 1,5 przy normie 0,6-1,2. Skąd? Czemu? Wiecie może, z czego to wynika?
Kotkę faszeruję Immunodolem, aby wspomóc jej odporność. Przy tym zapaleniu oka (lewego) dostała 4 dni z rzędu Synulox z lekiem osłonowym, podawałam jej też FortiFlorę, no i wetka zrobiła jej dwie iniekcje Zylexisem. Nie powiem - było przez pół miesiąca fajnie, naprawdę... i wtedy wywaliło znów prawe oko
Na pewno widzę różnicę między poprzednimi zapaleniami - jest dużo mniejsze, nie ma nawet widocznego na pierwszy rzut oka zmętnienia, ale oko dziwnie odbija światło (nie wiem, jak wrzucić fotę, bo bym Wam pokazała). Niejednakowo na obu oczach. Odblask jest biały, trochę tak jak się widzi odbite te kostki na jezdni w świetle reflektorów. Przy lampie błyskowej widać to bardziej. Strasznie wygląda pod odpowiednim kątem w słabym świetle, tak jakby miała w oku taki upiorny odblask. Trupi taki. Albo nawet nie trupi, nie wiem, jak to określić...
Przez 3 dni też (sobota do poniedziałku) zamiast jednej, robiła dwie normalne kupy. Ale tu chyba nie powinnam panikować, bo nie było w nich nic nienormalnego. I jedną na sam koniec zrobiła luźniejszą, ale też nie widziałam w tym nic złego, bo... to może efekt mojej paniki i zmiany karmy. Albo tego, że zeżarła pół recepturki, bo drugie pół zdążyłam jej wyciągnąć z paszczy.
Co więcej, kotce z jednej strony, między okiem a uchem, delikatnie przerzedziła się sierść. I w ogóle troszeczkę zaczęła jej gubić. Wetka mówi, że podobnie jak z okiem - może to być efekt zmian hormonalnych. Faktycznie, zrobiła się mocno ocierająca, ma taki dziwny zapaszek z dupala, no i jeszcze więcej rozmawia niż zwykle. Weterynarz powiedziała też, że na usg koniecznie musimy wykluczyć wielotorbielowatość jajników, bo to podobno też się zdarza u młodych kotek.
No i raz w nocy pogryzła ścianę, co łączę z wypadającą sierścią i brakiem wapna? Nie wiem, czy dobrze.
Oczywiście szukam już wszystkich FIPowych objawów u niej, bo zaczęłam panikować niesamowicie. Może ma troszeczkę twardszy brzuszek na wysokości wątroby/żołądka, ale nie ma u niej czegoś takiego jak wydęcie, żeby było widać, że coś jej się tam zbiera, albo efekt łóżka wodnego czy jak to nazwać
Ale bać się boję, bo generalnie to zapalenie błony naczyniowej (wg dr. Garncarza przewlekłe, polecił podtrzymać krople właśnie przez te 3 tygodnie no i rozważyć Zylexis, który w końcu podałyśmy) to taki niespecyficzny objaw w ogóle. A że już wpisywałam wszelkie możliwe zapytania, to i natknęłam się gdzieś na informację, że jak kotek nie ma okrągłego pycha, to też już oznaka dręczącej go choroby
Help... czy ja powinnam tak kombinować? Czy macie jakieś doświadczenia z podobnymi objawami albo sytuacjami?
Powtórzyć jej badania krwi? Tak myślę, że skoro i tak w poniedziałek musi być przegłodzona do usg, to chyba nie zaszkodzi... Jedyne co, to kotka nienawidzi już transporterka, jazdy autem nie lubi od początku, u weta cała się trzęsie, zresztą ten herpes też jej przez stres może nawracać
Generalnie Fruzia jest normalnym kotem - bawi się, je, śpi (jak się wyłącza to drżą jej łapki), waży 3,6 kg mając 8 miesięcy, choć na moje oko mogłaby złapać trochę ciałka, bo biodra ma chude i drobne, czuć też kosteczki kręgosłupa przy głaskaniu. Ale taka była cały czas, najdrobniejsza z miotu. Ma dni, że więcej śpi (na przykład dziś, ale wczoraj dzień pełen wrażeń - bo rano wet, później goście byli, to spać się nie dało
) - ale znowu nie jest to tak, że śpi cały czas i nie reaguje na nic, że nie ma ochoty jeść, pić, bawić się czy cokolwiek. Żadnych wymiotów, biegunek - w ogóle u mnie nie miała, na początku trochę luźniejsza kupa, ale bez dziwactw czy dużej częstotliwości (bo 1-2 razy dziennie), pewnie nowe miejsce i stres, stąd efekt. Błony śluzowe ładnego koloru i bez zmian. Odrobaczona ostatni raz w połowie sierpnia. Wszystkie obowiązkowe szczepienia (kalici, koci katar, panlekopenia) miała robione zgodnie z kalendarzem i dwukrotnie powtórzone.