Strona 44 z 100

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Pon maja 21, 2018 23:31
przez iza71koty
Muireade pisze:
iza71koty pisze:
Muireade pisze:Moje czarne koty (dawno temu) nazywały się Mela i Klakier, jeśli któreś z tych imion Ci się podoba, będę zaszczycona :D


Ok.To jeszcze ostatnie imię dla drugiego Murzynka :D

Uratowałaś dzisiaj moj dzień :201461


To znaczy? :roll: :oops:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Pon maja 21, 2018 23:44
przez iza71koty
Stomachari pisze:Ładne te koty :)


Dzięki :D :1luvu:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 22, 2018 6:01
przez Muireade
iza71koty pisze:
Muireade pisze:
iza71koty pisze:
Muireade pisze:Moje czarne koty (dawno temu) nazywały się Mela i Klakier, jeśli któreś z tych imion Ci się podoba, będę zaszczycona :D


Ok.To jeszcze ostatnie imię dla drugiego Murzynka :D

Uratowałaś dzisiaj moj dzień :201461


To znaczy? :roll: :oops:

Że dzień był do niczego, ale fakt nadania "moich" imion Twoim kotkom mi go zrekompensował :ok:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Śro maja 23, 2018 23:42
przez iza71koty
Muireade pisze:
iza71koty pisze:
Muireade pisze:
iza71koty pisze:
Muireade pisze:Moje czarne koty (dawno temu) nazywały się Mela i Klakier, jeśli któreś z tych imion Ci się podoba, będę zaszczycona :D


Ok.To jeszcze ostatnie imię dla drugiego Murzynka :D

Uratowałaś dzisiaj moj dzień :201461


To znaczy? :roll: :oops:

Że dzień był do niczego, ale fakt nadania "moich" imion Twoim kotkom mi go zrekompensował :ok:



Rozumiem. :wink: A teraz?...już lepiej? :roll: Wymyślisz coś jeszcze dla drugiego czarnuszka? :roll:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Czw maja 24, 2018 5:48
przez Muireade
Może być Dezyderiusz ("upragniony") i będziemy go wołać Dizzy :wink:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Czw maja 24, 2018 22:14
przez iza71koty
:1luvu:
taizu
:1luvu: Kotki pięknie dziękują za suchą karmę :D

ObrazekObrazekObrazek

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Pon maja 28, 2018 10:59
przez iza71koty
Muireade pisze:Może być Dezyderiusz ("upragniony") i będziemy go wołać Dizzy :wink:


Może Dyzio?Miałam kiedys Dyzia w stadzie.Szary był.Białe skarpetki.Kochany kociak.Odszedł zimą staruszek wiele lat temu.


No a ja mam sajgon.Ledwo ogarnęłam straszny kłopot, nóż miałam na gardle to teraz....kolejny numer mi się trafił.Ktoś mnie oszukał.Okłamał.Nie pomógł.Kotka nie pojechała i nie doczekała powrotu Męża.

Drobna wolnożyjąca dwu letnia.5 kociaków.I widzę że zaczyna mieć kłopot z laktacją.Jeśli Ktoś może nas wesprzeć jedzonkiem albo grosikiem na lepsze jedzonko dla kotki i mleko dla maluszków, będe bardzo bardzo wdzięczna.Sama nie da rady wykarmić.

Potem będe szukać maluchom domów.Spróbuje poprosić Toz o zorganizowanie jakiegoś Tymczasu.Jesli się nie uda ,będe szukać pomocy dalej.Kotka po sterylizacji wróci w swój teren.

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Pon maja 28, 2018 17:34
przez Muireade
iza71koty pisze:
Muireade pisze:Może być Dezyderiusz ("upragniony") i będziemy go wołać Dizzy :wink:


Może Dyzio?Miałam kiedys Dyzia w stadzie.Szary był.Białe skarpetki.Kochany kociak.Odszedł zimą staruszek wiele lat temu.

Dyzio brzmi bardzo ładnie i kocio :kotek:.

Kurczę, nieciekawie to u Ciebie wygląda :(. Nie masz już nic dla kotów? Ja teraz tak nie bardzo mogę coś wyskrobać, dopiero po wypłacie planowałam Wam wysłać jedzonko :(

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Pon maja 28, 2018 18:08
przez iza71koty
Muireade pisze:
iza71koty pisze:
Muireade pisze:Może być Dezyderiusz ("upragniony") i będziemy go wołać Dizzy :wink:


Może Dyzio?Miałam kiedys Dyzia w stadzie.Szary był.Białe skarpetki.Kochany kociak.Odszedł zimą staruszek wiele lat temu.

Dyzio brzmi bardzo ładnie i kocio :kotek:.

Kurczę, nieciekawie to u Ciebie wygląda :(. Nie masz już nic dla kotów? Ja teraz tak nie bardzo mogę coś wyskrobać, dopiero po wypłacie planowałam Wam wysłać jedzonko :(


Nie no mam.Całe stado trzeba codziennie nakarmić.Pisałam konkretnie o kici.Jakby Ktoś chciał zaszaleć :oops: :oops: :oops: i zasponsorować jej coś dobrego mokrego :roll: :oops: albo mleczko maluszkom. :roll:

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 10:54
przez iza71koty
Kotki pięknie dziękują :1luvu: alicat :1luvu: za worek Josery catelux.


Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

Kotki w domu dziękują :1luvu: alicat :1luvu: za 3 drapaczki kartonowe. :201461
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 16:55
przez iza71koty
3 dni szukałam Niusi( Opiekun Wirtualny- Aksamitne_Futerko). Kotka pojawiła się wczoraj na wieczornym karmieniu. Lekko utyka na tylną łapkę. Dzisiaj już pojawiła się o stałej porze i dała się sfotografować. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do zdrowia. Apetyt dopisuje.Obrazek

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 17:21
przez iza71koty

Mona.
Ponad 2 tygodnie przebywa u mnie na rekonwalescencji. Nadal ma problem z bioderkiem, o czym wczoraj się przekonałam. Podczas sprzątania kenelu i wymiany posłania Mona niefortunnie wyskoczyła z klatki i miałam mały problem ze złapaniem kotki w mieszkaniu. Chwilę trwało, aby kotka zdołała się wyciszyć, jednak nie dała się zaprosić do kontenerka, syczała, a nawet próbowała gryźć. Ostatecznie małym podstępem z mojej strony została z powrotem umieszczona w kenelu.

Mona potrzebuje jeszcze sporo czasu. Z zapewnień lekarza schroniskowego wiem, że dostała już wszystkie niezbędne leki. Nie doszło do żadnego poważnego urazu, ani złamania. Nie pisałam o tym wcześniej w jakich okolicznościach Mona trafiła do schroniska. Na miejscu dowiedziałam się, że kotka została przywieziona do schroniska około godziny 8-smej rano z objawami lekkiego poturbowania. Według mnie kotka mogła niefortunnie wybiec spod zaparkowanego samochodu.

Jak już pisałam( ale przypomnę). Mona zaginęła pod koniec kwietnia. Szukałam jej bezskutecznie przeczesując jej teren i rozpytując ludzi. W efekcie końcowym dopiero na stronie schroniska udało mi się ją znaleźć. Mona w schronisku przebywała 2 tygodnie.

Myślę, że odzyskała już spokój ducha, a czas pozwoli, aby doszła całkowicie do siebie.


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 17:24
przez Muireade
Mona wygląda na spokojną i zadowoloną :)

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 17:35
przez iza71koty
Maksiu. Bardzo chciałby zostać zauważony i być może pozyskać swojego Opiekuna Wirtualnego. Kocurek trafił do nas ponad 2 lata temu, wczesną wiosną w stanie silnego zabiedzenia. Nadal ma problemy z bioderkiem, ale doskonale zżył się z otaczającym terenem, jak i pozyskał nawet przyjaciela 5-cio letniego kocurka Misia. Maksiu bardzo lubi suchą karmę, zwłaszcza kiedy trafi mu się Josera. Nie gardzi gotowanym jedzeniem, ale głównym przysmakiem jest saszetka, lub pasztecik. Unika kontaktu fizycznego z człowiekiem, ale na swój własny sposób okazuje wdzięczność- co widać na filmiku.


Zachęcam do Adopcji Wirtualnej Maksia.

Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

PostNapisane: Wto maja 29, 2018 18:05
przez aga66
Izuniu to przypisz mi któregoś kotka, może być Maksio. Śliczny jest!