Niekończąca się opowieść...Szczecin.Koniec.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 29, 2018 12:55 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Dla mnie wszystkie koty to maleństwa :wink:.
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Nie lip 01, 2018 18:37 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Balbinka Opiekun Wirtualny Megana

Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lip 01, 2018 22:39 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Pocieszne zdjęcie :)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Nie lip 01, 2018 22:42 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

I tyyyyle jedzonka :D
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Śro lip 04, 2018 11:01 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Kotki pięknie dziękują :1luvu:Baltimoore :1luvu: za 2 worki Josery sensicat.
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 04, 2018 11:07 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Merlinka Opiekun Wirtualny Jola Sz.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 04, 2018 11:48 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Oprócz podziękowania za karmę chciałabym gorąco w imieniu kotków ze stada :201461 podziękować Opiekunom i Darczyńcom za ostatnie wpłaty które do mnie dotarły.
:1luvu: kotydwa12, :1luvu: Marmotka, :1luvu: Willow_, :1luvu: Afatima
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro lip 04, 2018 13:07 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Kaleka kotka" bez łapki" i wczorajsza przygoda z łapaniem kici w celu zawiezienia jej na sterylizację.

Miałam wczoraj trudną sprawę. O ile "łapanka" chwilkę trwała, o tyle dopiero po "łapance" zaczął się prawdziwy cyrk. Kotka raz, że mega dzika, to jeszcze kaleka. Wystraszona, spanikowana i do tego musiałam uważać, aby sobie krzywdy w pułapce nie zrobiła. Jest naprawdę mało ufna. Idąc wczoraj z klatką pułapką miałam bardzo duże wątpliwości, czy ją w ogóle złapię. Na szczęście- udało się.

Próbowałam ją łapać na "sterylkę" w tamtym roku, ale niestety bez rezultatu. Potem teren objęła P.Ewa. Teraz poprosiła mnie o pomoc. Zostały w tamtym terenie do zrobienia jeszcze 3 kotki. Jedna młodziutka- ubiegłoroczna- po kici, którą wczoraj łapałam. Niestety, ale ta kotka zdążyła się okocić w ub. tygodniu. Apelowałam o samochód na już- prawie 2 tygodnie temu, ale nie dało rady. Transport był dopiero dzisiaj. Tak więc jedna kotka doniosła.

Kicia bez łapki została okaleczona dwa lata temu. Prawdopodobnie pies, bo to jedyne mi przychodzi do głowy- odgryzł kici kawałek przedniej łapki. Dokładniej cała stópka i trochę powyżej.

Rana dobrze się wtedy wygoiła, bo kotka po incydencie dostawała przez kilka dni antybiotyk. Nie była to rana szarpana i na szczęście na tyle czysta, że zdecydowałam, że nie będę po takim stresie ryzykować łapania (kotka do jedzenia nie przychodziła przez 3 dni).

Zresztą, jak już pisałam- byłoby to bardzo utrudnione z uwagi na bardzo dużą ostrożność kotki. Tak, czy inaczej wczoraj po kilku minutach namierzania klatka w końcu się zatrzasnęła. Było trudno, bo w tym miejscu przyszły wczoraj aż 4 koty. Zwykle przychodzą 2. To miejsce gdzie karmiłam wcześniej Harrego.

Musiałam porozkładać nieduże porcje żeby "bandę" odciągnąć od klatki. Kotka(na którą polowałam) podjadła od wszystkich, ale potem stwierdziła, że mało, no i w końcu weszła do pułapki. Poczekałam, aż doje, mimo zatrzaśnięcia klatki. Klatka jest cicha, więc kotka nie zwróciła na to uwagi. Poza tym chodziło sporo ludzi, był też hałas samochodów, wiec to może trochę uśpiło jej czujność

No i teraz najlepsze. Klatka zamknięta. Kocurek przed klatką patrzy, woła kicię. Kicia w klatce, wewnątrz nie rozumie, co jest grane. Podchodzę, nakładam poszewkę na klatkę, no i dupa. Kotka lata jak oszalała. Kotka z impetem uderza w klatkę szukając wyjścia-na szczęście nic sobie nie zrobiła. Po paru minutach trochę się uspokoiła, ale jest problem- jak ja zaniosę klatkę z oszalałą kotką do domu? Proszę znajomego, który był ze mną o przywiezienie śpiworka, bo nie sposób nieść klatkę z płochliwym kotem, który chce gryźć i drapać jak tylko zbliża się do niej dłoń.

Przekładam klatkę na rozłożony na ziemi śpiwór, przykrywam klatkę, no i tak niesiemy do domu. Jak dziecko w kocu, ale przynajmniej kotka z okaleczoną łapką przestała wariować. Bez większych problemów, w ten sposób donieśliśmy klatkę z kicią do domu.

W domu lament przez kilka minut. Potem obserwacja terenu. Dokładam jedzenia, ale nie rusza. Zostawiam na jakiś czas, aby się wyciszyła. W nocy przekładam do kenela. Wkładam też kontenerek. Wiedziałam, że ranek będzie trudny, ale nie chciałam jej w klatce pułapce zostawiać na noc na podłodze, bo koty się zbyt interesowały, a z drugiej strony, nie chciałam dla niej, aż takiego dyskomfortu.

Wyścieliłam kenel na miękko. Przełożyłam kicię powoli, delikatnie z pułapki. Zaglądałam w nocy, czy nie ma jakiś problemów. Kotka na szczęście wyciszyła się. Schowana za kontenerkiem- leżała.

Rano. Próba zapakowania do kontenerka... wdrapywanie na klatkę,czepianie pazurkami, syczenie, ale tylko przez chwilę .Podstawiłam od razu kontenerek i długą listewką powolutku skierowałam kicię do środka. Zamknęłam i zawiozłam na sterylizację ze znajomym. Po południu, już po zabiegu kicia ma wrócić. Myślę, że będzie musiała kilka dni posiedzieć u mnie w domu w kenelu.

W samochodzie była już grzeczna. Mam nadzieję, że jakoś obie przeżyjemy te kilka dni rekonwalescencji, że kotka pozwoli jako- tako obsługiwać co trzeba i monitorować stan szwów.


Proszę o dużeeeeeee kciuki dla naszej kici.Jej zdjęcie sprzed 2 dni.
Obrazek
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 05, 2018 13:24 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Ojej ....żadnego kciuka ani dużego ani malutkiego? 8O :( a Kicia taka odważna była...... :1luvu: :D Zuch dziewczynka.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 05, 2018 14:44 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Nie wiedziałam, że kciuki potrzebne, bo wszystko wyglądało na dobrze zakończone :)
No to kciuki :ok:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw lip 05, 2018 17:40 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Stomachari pisze:Nie wiedziałam, że kciuki potrzebne, bo wszystko wyglądało na dobrze zakończone :)
No to kciuki :ok:


Oj potrzebne.Zawsze są potrzebne.Ja dla przykładu po zawiezieniu kotki na zabieg zwłaszcza trudnej kotki ,tak jak tutaj i do tego aborcja mam stresa cały dzień.Nawet jak wróci to jeszcze mam stresa.Dopiero na drugi dzień mi odpuszcza.Dzięki. :D
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 05, 2018 17:42 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

:1luvu: inaid, :1luvu: taizu pięknie dziękuje w imieniu kotków za wsparcie.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 05, 2018 17:55 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Kicia patrzy na mnie ale jakoś tak inaczej.Zjadła niewiele.Ale zjadła.Obserwuje sobie z góry moje koty z kontenerka.Patrzy ze sie bawia, jedzą i nie dzieje im się krzywda.

Wczoraj ciężej oddychała.Nie dałam rady zobaczyć jak duże jest cięcie bo wróciła już wybudzona.

Bacznie mnie obserwuje jak coś tam robię, sprzątam czy przynoszę jedzonko.

Wczoraj przez moment miałam takie wrażenie jakbym nie widziała już ani strachu ani panicznego lęku tylko ulgę.Taka ulgę często widać już u kotki która się wykoci.


Mam nadzieję że ten zabieg da jej wiele i podniesie jakość i komfort życia na tyle ,że choć problem macierzyństwa, opieki i wielu trosk będzie miała za sobą.A napewno dla kotki kalekiej był to dodatkowy duży problem.


Ta kotka już się w tym roku okociła.Przeżył z miotu szary, śliczny puchaty kocurek.Ma w tej chwili około 10 tygodni.Może ciut wiecej.Kotka szybko go odrzuciła jak zaciążyła po raz kolejny.Maluch został sam w towarzystwie dwóch innych dorosłych kotów.Staram się namówic P.Ewę aby dała maluszkowi dom.Jest uroczy i lgnie o dziwo do ludzi.Mimo dzikiej natury kotki, sam maluszek jest bardzo proludzki.Postaram się Wam go dzisiaj pokazać.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw lip 05, 2018 20:09 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

No to kciukam i za maluszka też :ok:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10637
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw lip 05, 2018 21:05 Re: Niekończąca się opowieść...Szczecin.

Stomachari pisze:No to kciukam i za maluszka też :ok:


Super :D :1luvu:


A mi dzisiaj wynikł kolejny bardzo poważny problem. :| Wykocona kicia, córka kici bez łapki ma miot w komórce.Dzisiaj na tych komórkach wywieszono kartki że lokatorzy maja czas do 23 lipca na ich uprzątnięcie.Beda burzone i prawdopodobnie stawiane inne.Wogóle jest tam problematyczna sytuacja bo jedna kamienica jest już przeznaczona całościowo do rozbiórki.Chwilowo nie moge sie dodzwonic do P.Ewy.Jest nad morzem kilka dni wiec ja karmie tamte koty no i niestety mam dla niej bardzo złe wiadomości.Jutro chyba będę musiała iść porozmawiać z właścicielem komórki.Nie wiem dokładnie czy to ta komórka ale podejrzewam.

Mam też filmik z malutkim Puchaczem.Króciutki bo małe ruchliwe i niespokojne ale widać co trzeba.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30714
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], jolabuk5, skaz i 175 gości