Kochani.Zrobiłam wczoraj rozliczenie żeby było czarno na białym.Jakie sa orientacyjne koszty każdy może przeczytać na 1 stronie.Mogą one być czasem ruchome,bo to juz zależy od tego czym w danym dniu dysponuję.Same korpusy miesięcznie czyli mięso poza sezonem to koszt ok.600 zł.Do tego dochodzi makaron, dodatki czyli puszki, saszetki i suche w miarę możliwości.
Najwieksza moja bariere zawsze stanowi sucha karma.Potrzeba jej sporo, częśto trzeba zostawiać na zapas chociażby w takich miejscach jak moja działka bo tam koty nie sa karmione codziennie ale co drugi dzień.Bywa ze i co trzeci jeśli maja wystarczajacą ilosć pokarmu na przetrwanie.
Z działką sytuacja jest utrudniona.Nie bardzo moge ja sprzedać choc takie były plany.Pojawiły sie nowe koty w tym Dzwoneczek.Jego akurat karmie juz od kilku ładnych lat odkąd jego właścicielka sprzedała działkę a kota zostawiła.Miała sie nim opiekować nowa włascicielka działki no ale...wiadomo jak sie takie historie koncza.
Kilka dni temu miałam problem bo gaz na działce sie skonczył no a grzac trzeba dalej.Ostatnio u nas mocno wieje i często pada.Musiałam zabrać pusta butlę i dobrze ze udało mi sie dodzwonic do firmy która jest blisko i rozwozi pełne butle do domu.Nie musiałam dzieki temu ciagnać sie z tymi pełnymi a potem pustymi butlami wózeczkiem na cpn tylko facet za doplata 6 zł przywiozł mi pełna na wymiane pod dom.No ale potem trzeba było zaprowadzic rower z ta pełna butla na działkę.Dobrze ze miałam choc pomoc fizyczną bo byłoby ciezko.Mało to nie waży a kawał drogi.
Dzięki temu udało mi sie dosyc dobrze jeszcze przy okazji ogarnąć altankę.Normalnie w ciagu dnia nie mam czasu na takie rezczy ale teraz był mus wiec przy okazji zrobiłam co trzeba i zawiozłam czyste legowiska.Umyłam okna zmieniłam firanki na swieże.
Oprócz Dzwoneczka na działce jest jeszcze nasz ostatni kot czyli Zusiu.Jedyny co przetrwał oprócz Mysi bo Mysia jak wiecie to juz w domu u mnie dawno siedzi po tym jak ja ponad rok temu zalała cofka na działce.Stara juz depresyjna była to zabrałam niech już na starosć siedzi i dożyje w spokoju.
Okres jesienno zimowy to trudny czas dla mnie.Ze wzgledu głownie na koszty bo o pogodzie to pisać nie ma co.
Koszty mięsa, koszty opału.Zwykle też wyzsze rachunki w tym czasie za prad którego musze zuzyć wiecej.Tak jest chociażby z praniem kocich posłań.Latem raz odwiruje wyniose na sznureczek na słoneczko i po sprawie.Zima musze wirowac podwójnie.Koszty gazu też sie zwiekszają sporo.Dwa razy dłuzej trwa gotowanie korpusów niż ryby wiec potem na początku roku zwykle dostaję doplate za ub.rok.W tym roku było to jak pamietacie 300 zł.
Pisze mało bo dzień jeszcze zbyt krótki.Trzeba ogarnac zakupy od rana, potem dom, potem stado na dworzu, potem znowu zajać sie domem , paleniem w piecach itd.Jednoczesnie planować kiedy znów trzeba dokupic wegla drzewa czy pelletu dla kotów.
Staram sie grosz zainwestować zeby mieć co sprzedać na Bazarkach.Czasem te zakupy sa bardziej udane, bo uda sie zarobic te 20 czy 30 zł na buteleczce perfum, częściej niestety musze ceny opuszczać i niestety oddaje wtedy w cenie zakupu byle sie koszty zwróciły.
Mam nadzieję ze w koncu i do nas zajrzy słoneczko.Odejdzie palenie w piecach, pojawi sie ryba, uda mi się odłożyc grosz na farby i będe znowu mogła cos namalować na Bazarek.
Pozdrawiam Was Kochani dziekuje ze jesteście i jeszcze raz ośmielę się prosic o pomoc w suchym jedzonku.