Niekończąca się opowieść...Szczecin.Koniec.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lis 03, 2017 21:51 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

No i Rambo.Wielki masywny.Jego zabawy to wbijanie zębów w rękę, gryzienie i to takie fest jak ma ochotę.Głaskanie nie wiem czasem sprawia mu przyjemność czasem zagrzewa do ataku.No ten jeden jedyny moze by się z tej trójki do czegoś nadawał pod warunkiem że ktoś nie potraktowałby go jak śmiecia.A tak został potraktowany.Nie wiadomo czy raz.Bo czym innym jest podrzucenie pod dzwi w połamanym poklejonym taśmą ze kot nie mógł prawie oddychać kontenerku.Cholera wie co ten kot przeszedł w życiu.To był zabiedzony wyłysiały częściowo kocur tak przerażony ze nawet nie miauczał.Kiedy sie odpasł albo pokazał rogi albo stres z niego wyszedł.Ale nadzieje ze kastracja go wyważy spełniły sie tylko połowicznie.W tej chwili wiem ze wypuszczenie bez nadzoru spowoduje że kiedy dopadnie Łatka jest w stanie go zagryżć.Dostaje białej gorączki na jego widok.Jakiś czas temu bardzo boleśnie mnie pogryzł kiedy je rozdzielałam.Ostatnio zrobił taki numer że Łatek siedział na stoliku przed klatką.Ten go przez klatkę złapał w objęcia i nie chciał puscić.

Nie wiem czemu ktoś sie tego kota pozbył.Wiem ze to nie jest łatwy kot.Być moze po trudnych przejsciach.Ja nie mam nikogo komu moge dać go na próbe.Domu bez innych kotów.A nie chciałabym zeby trafił jakos tak ze znowu mu sie nie poszczęści.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 03, 2017 21:52 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Dark Angel pisze:Iza, ten drapak ode mnie dostaniesz, tylko wiesz, że mieszkam za granicą i w Polsce bywam średnio co dwa miesiące - następna wizyta dopiero w drugiej połowie grudnia. Jedyne, czego potrzebuję, to czas.

Jeśli ktoś z Warszawy go ode mnie przejmie, żeby go naprawić i wysłać do Ciebie, to sfinansuję zakup nowej rolki i wysyłkę. Zatem: halo Warszawa! Ktoś da radę?


Pamiętam dziękuje pięknie. :1luvu: :D Będzie dylemat albo losowanie. :roll: :lol: Który pokój dostanie drapaczek. :roll:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 03, 2017 21:53 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

achili pisze:Cześć,
Warszawa odpowiada.

Szczegóły na PW:)
A.


Dobrze że jesteś. :1luvu: :D
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 03, 2017 22:03 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Podtrzymuję to co napisałam :) Są ludzie, którzy będą chcieli pomóc staremu kotu po przejściach.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pt lis 03, 2017 22:09 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Bruna pisze:Sądzę,że jeśli chodzi o koty domowe Izy, to ona najlepiej wie, że do adopcji się nie nadają. Znalazły się u niej z potrzeby chwili, musiały diametralnie zmienić swoje nawyki i styl życia. Iza nie chce im fundować kolejnych zmian, tym bardziej, że są to koty niemłode. Iza też się z nimi zżyła i nie chce dopuścić, aby z braku środków przewrócić ich życie do góry nogami. Poza tym nie oszukujmy się, ja ogłaszam na forum i olx podrzucone piękne, małe kotki. Trzy tygodnie trzymałam je w altanie na działce, od kilku dni są w moim mieszkaniu, bo zrobiło się zimno.Była tylko jedna oferta wzięcia jednego (chodziło o szylkretową koteczkę). Nie dałam, bo domek planował do kotki dokupić jeszcze szczeniaczka. Dziewczyny z forum odradziły ten dom. Nikt więcej się o koty nie zapytał, chociaż na olx wstawiłam nowe fotki. Z adopcją małych trudno, a co dopiero kilkuletnie, po przejściach.


Nie wiem jak długo zajmujesz się wolnożyjacymi ale piszesz mądrze, z dużym wyczuciem i doświadczeniem.Nie wiem czy znasz Bruna historie Tęczy i Lotniska ale koty zabrane stamtąd przeżyły taką traumę jaką wręcz trudno sobie wyobrazić.

To że były to w wiekszosci koty dzikie czy półdzikie to juz pikuś.Te koty na własne oczy widziały czym jest i potrafi być człowiek.Te koty brodząc we własnej krwi ranne nawet nie miały mozliwości schronienia , ucieczki bo były rzucane jeszcze dogorywajace psom mysliwskim dla zabawy.Inne były obdzierane ze skór.Potem spraparowane.Swiadek koronny w sprawie opowiadał mi o tym co widział podczas przeszukania mieszkania człowieka który to robił.Myślę ze to spotkało Olusia bo nie znalazłam nigdy jego ciałka.Był pięknym wielkim whiskasem.

Te koty które żyły tam od 20 lat były świadkami najgorszej rzezi jaką jest w stanie zgotować człowiek.Widziały jak Ludzie najpierw niszcza ich domy i schronienia aby ostatecznie doprowadzić do ich śmierci w nieludzkich warunkach.

Uratowałam większość kotek.Kocury były bardziej odważne.Wychodziły z dziur pod legarami zburzonych altanek szukajac jedzenia.Gineły w pierwszej kolejności.Kotki wyciagałam z dziur.Nawet miały nory w ziemi.Zimą przy 25 stopniowym mrozie.Przemarznięte, głodne, wycieńczone, zrezygnowane.Nie mogły nawet oka zmrużyć bo wszedzie czaiła sie śmierć.Większość przez tydzień lub dwa dochodziła u mnie po szoku.Jadły i spały.Nic wiecej.Ale obrazu ich oczu....kiedy juz zostały stamtad wyrwane.....nigdy nie zapomnę.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pt lis 03, 2017 22:34 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Dosyć ważna informacja dla Osób nowych odwiedzających wątek, niekoniecznie znających cała prawdę o moich kotach domowych.

Prosze o przeczytanie postu z dnia 13 stycznia 2012r nadanego przeze mnie o godzinie 1.44 Tutaj link do mojego starego wątku.

viewtopic.php?f=1&t=136625&start=345
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 0:08 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Iza, wiesz, że szanuję bardzo to co robisz ale nie we wszystkim się mogę z Tobą zgodzić.
Od lat co najmniej 20-tu zgarniam do domu stare i chore zwierzaki. Zaczęłam od kotów bo je kocham najbardziej. Teraz biorę też takie psy. Psy, które siedzą po 12-15 lat w schronisku bez spacerów i bez "normalnego życia". Koty, głównie z podwórek, stare, chore. Teraz pierwszy raz zrobiłam wyjątek i wzięłam 15-to letniego kociaka ze schroniska. Był tam tylko rok, wcześniej całe życie "na wolności". I moje doświadczenia z tymi zwierzakami są takie że akurat te zwierzaki naprawdę szybko potrafią się przestawić na normalne domowe życie. Mało tego, szybko się do niego przyzwyczajają i bardzo, bardzo się starają żeby broń Boże nie wrócić do poprzedniego świata. Praktycznie nie zdarzyło mi się żeby takie koty np. załatwiały się poza kuwetą. Nawet jak jej nigdy wcześniej nie znały. Oczywiście poza sytuacją gdy np. chorowały na drogi moczowe ale to inna sytuacja, jakby od nich niezależna. Wszystkie, wcześniej czy później stają się przytulakami. Z reguły wcześniej choć właśnie teraz mam taką kotkę, która już rok jest u mnie i ciągle jeszcze nie jesteśmy na tym etapie... Z reguły bardzo się starają żeby nie być w pobliżu drzwi wyjściowych jakby w obawie żeby za nimi nie wylądować. I choć mam dwa koty codziennie wychodzące to te dwa "po przejściach" nie są zainteresowane nawet powąchaniem tych wychodzących po ich powrocie do domu.
Skracając i reasumując - kot po przejściach, czy starszy czy młodszy po prostu musi mieć mądrego opiekuna. A coraz więcej jest osób, które chcą kociaki starsze bo do tych maluchów to cierpliwość trzeba mieć, oj trzeba :D. Do mądrego opiekuna jak się jeszcze doda jakąś rozsądną "przestrzeń życiową" w sensie, nie za dużo kociaków w domu, na małej powierzchni to są ogromne szanse na sukces. Zawsze byłam i jestem za dawaniem szansy takim starszym zwierzakom po przejściach.

Nawet pani dr. Sumińska mówiła że "zwierzę, tak jak człowiek, szybko się przyzwyczaja do dobrego"...
Obrazek Obrazek

AlfaLS

 
Posty: 620
Od: Pon sie 10, 2009 22:07
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 1:52 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Lidzia ale ja nie twierdzę że nie ma wyjątków.Ja opisuję konkretne przypadki ,po to aby wyjaśnić na czym głównie polega mój problem oraz obawy.
Moje doświadczenia z kotami są być może trochę inne.Niestety nie zawsze tak było, że koty na dzień dobry trafiały do kuwety.Nawet teraz mam takie co potrafią zbłądzić.
Różnimy sie doświadczeniami tak samo jak różnią się kocie charaktery.Myślę że chore koty zabierane z podwórek mające większą styczność z ludżmi, nie czują aż takich obaw i rzeczywiście uratowanie ich wyleczenie i ewentualna adopcja, to coś co docenią i będa się trzymać pazurami.Natomiast wyrwanie kotów zupełnie zdrowych z zupełnie innej rzeczywistosci - przypomnę działki teoretycznie leżą z dala od społeczności i zabudowań, i zostały zabrane ludziom już ponad rok wcześniej przed likwidacja, może spowodować że takie koty ,zwłaszcza po tak traumatycznych przeżyciach mogą nabrać jeszcze więcej lęku przed człowiekiem.
To samo chyba tyczy sie zabierania kociaków.U nich sa szanse na resocjalizację.Z dorosłymi kotami już bywa różnie.

Nie znam się na psach ale teoretycznie pies przyzwyczaja sie do człowieka.Koty nie znosza zmian i w przeciwieństwie do psów bardzo przywiązują sie do miejsca.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 10:37 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Koty też bardzo przyzwyczajają się do ludzi. Zwłaszcza jak mają szansę "dopchać się" do człowieka :D

Przykład- moja Bianka, adoptowana z ratunkowego wątku na Miau. W DT, gdzie było sporo kotów i psy, była pewna rotacja zwierząt, Bianka była mega-dzikuskiem, miała trzy nieudane adopcje z tego powodu w w stadzie funkcjonowała tylko dzięki opiekuńczemu kocurowi. U mnie, pomimo agresywnego i bardzo terytorialnego rezydenta, otworzyła się i zamieniła w namolnego miziaka-przytulaka, który włazi na kolana i pcha się na ręce 8O Oczywiście potrzebowała trochę czasu i spokoju.
Po prostu są koty które dobrze funkcjonują w stadzie i takie, które potrzebują domu na jedynaka lub w malej grupce.

Iza, nie traktuj tego co piszemy jako ataku na siebie. Wszyscy, którzy Ci pomagamy, chcemy jak najlepiej dla kotów i dla Ciebie :ok:
Czasem warto spróbować.
Bianka też kilka miesięcy mieszkała w szafie i w schowkach, teraz jest królową domu, zawsze pierwsza tam gdzie coś się robi.
Agresywny Baltazar,wyrzucony przez kogoś pod miastem z tego powodu, pięknie się zsocjalizował do ludzi, a nawet do kotów(jeśli mają do niego szacun :wink: )
Więc i Rambo miałby u kogoś szansę na życie poza klatką.

I mam takie same obserwacje jak AlfaLs- koty po przejściach zaskakująco przyzwyczajają się do"dobrego" i bardzo to cenią :201461

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Sob lis 04, 2017 10:46 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Ależ ja rozumiem Aga troskę.Wcale się nie upieram, że Rambo powinien do końca życia mieszkać w klatce.Absolutnie nie.Byłabym szczęśliwa gdyby trafił mu się dobry dom.
Mam kilka niezbyt udanych adopcji za sobą.Zdarzało się że koty uciekały i nikt nie kwapił się w poszukiwaniach.A były to koty najmniej kłopotliwe.Więc zrozum proszę moje stanowisko.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 11:21 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Czyli co ? Szukamy im dobrych domów? Tym trzem z klatek?

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Sob lis 04, 2017 12:52 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Baltimoore pisze:Czyli co ? Szukamy im dobrych domów? Tym trzem z klatek?


W sprawie Balbinki nie zmienię zdania.To stara kotka.Dałam słowo.Kotka mi ufa.Zna mnie od kilku lat, odkąd zaczęłam pojawiać się u Grażyny.Jeśli chodzi o Czarną musze pogadac z kimś kto dałby jej Tymczas na kilka dni.Wtedy miałabym pewność czy kotka w obcym domu będzie potrafiła sie odnależć i normalnie korzystać z kuwety.Myślę że dom powinien być znaleziony przede wszystkim dla Rambo.I to taki dom na miejscu, gdzie w każdej chwili w razie problemów moge zabrać kota.Rambo nie toleruje obecności niektórych kotów., dlatego najlepiej znależć mu dom, w którym nie ma konkurencji.Jest silnym dominantem.

Niedawno na Lotnisku pojawił się nowy młody kocurek.Około roczny.Jest na filmiku.Bardzo stęskniony obecności człowieka.Myślę że on też bardzo potrzebuje domu.Nie przetrwa tam zimy.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 18:37 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Te kocie charaktery to coś nie do ogarnięcia ludzkim rozumem - takie potrafią być różnorodne :D .
Generalnie chyba tylko można stwierdzić, że potrzebują swojej przestrzeni. Czasem takiej że jeden kot w domu, czasem dwa, nieraz kilka. Jednak jak już jest kilkanaście to raczej pojawiają się problemy...
Miałam jednego kociaka, z tego pierwszego miotu od Grażyny, który wzięłam. Niby było wszystko ok jednak on chciał mieć człowieka na wyłączność i koniec. U mnie z innymi kotami nie był więc tak do końca zadowolony. Oddałam go mojej mamie i teraz i Karo, i mama to najszczęśliwsze towarzystwo na świecie. Tam jest jeden kot i jeden opiekun - akurat dla nich to optymalne wyjście.

Jedno jest pewne - jeśli udałoby się znaleźć dom choć niektórym kociakom to zawsze Iza miałaby choć trochę łatwiej...
Obrazek Obrazek

AlfaLS

 
Posty: 620
Od: Pon sie 10, 2009 22:07
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 19:28 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Wiesz to od lat że najbardziej kłopotliwą sprawą są Tymczasy.Sama Tymczasem być nie mogę.Ledwo ogarniam co mam.Jest żle kiedy zwierząt jest za dużo.Wiem to z autopsji.Dlatego cieszy mnie że w domu powoli kotów ubywa.Pamiętasz jaka była kłopotliwa sprawa z kociakami od Grażyny.I to dwa razy.Ty pomogłaś, choć też nie musiałaś i niekoniecznie miałaś możliwości.

Wiem że tutaj na miejscu nie mam nikogo kto da Tymczas chociażby kociakowi z Lotniska.A on tego potrzebuje.Jedyną taka Osoba wydawała mi się P.Ewa .Ale i ona nawaliła mi z kociakiem którego ode mnie dostała.Prosiłam, ostrzegałam.Zrobiła swoje.Szkoda kociaka.Zmarnowana szansa.Cały czas mam wyrzuty sumienia.

Wiem też o kociakach w innym miejscu.Jedna z kotek chyba straciła oczko w wyniku kk.Ale co ja sama mogę...ile jestem w stanie unieść.....To już ani nie te lata ani nie te zdrowie.Ani miejsca i warunków nie mam.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Sob lis 04, 2017 22:33 Re: Niekończąca się opowieść ...Szczecin

Woda przy trasie rowerowej nadal stoi.Właściwie to jest jej więcej.Prawie podeszła pod budki Biedroneczek.Sytuacja w lasku, gdzie muszę wejść na drzewo żeby wyłożyć jedzenie na daszku szopy też wygląda nieciekawie.Duże rozlewisko wodne.W niektórych miejscach wody prawie po kolana.Czuć wilgoć w powietrzu i przez to temperatura odczuwalna jest sporo niższa.

Dziki nadal przychodzą.Nie wiem czy dobrze pamiętam ale wydaje mi się że w tamtym roku o tej porze juz były odłowione.

Straty w karmie przy tym jesiennym apetycie kotów sa teraz bardzo odczuwalne.To co koty mogłyby sobie dojeść wymiatają im dziki.Brudzą przy tym, ryją.Miski ciągle ubłacają.Szkoda i kotów i tego zmarnowanego jedzenia.No nie tyle zmarnowanego co spożytkowanego inaczej :evil:
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 30715
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aassiiaa, Google [Bot] i 521 gości