Mamy mały dylemat pomiędzy właścicielem kota, a psem mieszkającym na ogródkach działkowych, ponieważ wprowadziła się do niego kotka - Szaza (właściciel jest fanem disco polo
). Kotka mieszka nieopodal na wsi, ale ostatnio (po śmierci psa Pana Kazimierza) wprowadziła się na nasze ogródki do psa. Ma obróżkę i chipa więc z namierzeniem właściciela nie było problemu, ale co on ją zabierze to ona uparcie wraca do psiej budy i nie wiemy zbytnio co robić. W dzień jest na gospodarstwie i towarzyszy swojemu opiekunowi, ale na noc przyłazi do Kazika (psa). Działkowcom ani psu zbytnio to nie przeszkadza, bo szkód nie robi oprócz jednej- znosi do budy martwe myszy co średnio nam się widzi, ponieważ wszyscy się boją o Kazika żeby przypadkiem nie przyniosła łupu, który może Kazikowi zaszkodzić. Właściciel przychodzi i sprząta po niej, ale jest mu smutno, że jego kotka się wyniosła i "zdradziła", bo jest z nim od małego.
Był czas kiedy właściciel zamykał ją w domu na noc, ale jak zamykał na noc przychodziła w dzień. Kazik ma 6 lat, kotka ok 10. Kazik od małego mieszka na ogródkach (też się wprowadził) i nigdy nie przychodziła. Zachodziła czasem na ogródki (szczególnie w sezonie grillowania), ale zawsze wracała do siebie. Pan Kazimierz (właściciel) zabrał ją do veta, zrobił komplet wszystkich możliwych badań, bo wszyscy pomyśleliśmy, że może chora, może coś jej dolega, ale jest zdrów jak ryba. Zaczęła przychodzić kiedy w gospodarstwie zabrakło psa.
Czy jest możliwe, że kotka tak bardzo tęskni za swoim psim towarzyszem, że nocuje u boku naszego Kazika ?