SOS dla chorwackich kotów - bazarek gotowy
Napisane: Czw sie 03, 2017 10:27
Witam wszystkich serdecznie. W maju oraz w lipcu przebywałam kilka dni w Chorwacji na Riwierze Makarskiej (Gradac, Podaca, Briszt). Widziałam wiele kotów, niektóre w generalnie dobrej kondycji, ale zdecydowana większość wymaga opieki lekarskiej i dożywiania. Najważniejsza jednak byłaby sterylizacja i kastracja. Widziałam mnóstwo kocich maluszków - wychudzone, kichające, z zaropiałymi oczami, w fatalnym stanie. W czasie sezonu turystycznego co niektóre koty mogą liczyć na resztki z obiadu od turystów, lub chleb z wodą. Jednak chorwackie koty są zdane tylko na siebie, a każdy ich dzień to walka o przetrwanie. Głód, choroba, poniewieranie. To ich życie.
W całej Chorwacji jest zaledwie ok.20 weterynarzy, jedno schronisko No-Kill (czyli takie w którym zwierzęta przebywają do czasu znalezienia domu), kilka innych schronisk, gdzie zwierzęta usypiane są po 60 dniach i garstka wolontariuszy, którzy poświęcają swój czas i przeznaczają własne pieniądze na pomoc zwierzętom. Liczba wolontariuszy jest jednak zdecydowanie za mała. W Chorwacji zwierzę to często rzecz, którą można przeganiać lub męczyć. Państwo nie wspiera wolontariuszy w żaden sposób, nie ma sterylizacji, nie ma programów, które uczyły ludzi, że zwierzę to nie rzecz i nie zabawka. Warto wspomnieć, że koszt sterylizacji jest bardzo wysoki, ponieważ wynosi ok. 400 kun (240zł-280zł). Koszt kastracji wynosi 150 kun (ok.100zł), więc cena zbliżona już do polskich. (Można wynegocjować zniżkę u weterynarza z 400 kun na 250 przy przywiezieniu kilku kotek). Chorwaci nie sterylizują kotek i nie kastrują kocurków, ponieważ to są tak naprawdę zwierzęta uliczne. O leczeniu chorych kotów nie ma mowy. Bo to koszty i odległość.
W zeszłym miesiącu natknęłam się na Internecie na stronę SOS for Dubrovnik cats. Jest to grupa kociarzy z Wielkiej Brytanii i Irlandii, która przyjeżdża w ciągu roku kilka razy do Dubrownika. Leczy tamtejsze koty, dokarmia, sterylizuje i kastruje. Marzę o stworzenie podobnej inicjatywy w Polsce, tj.pojechać dwa lub trzy w roku do Chorwacji, sterylizować, leczyć i dokarmić w czasie pobytu kocie kolonie.
Niestety przeprowadzenie zabiegów sterylizacji i kastracji przez polskiego weterynarza w Chorwacji, a co się z tym łączy stworzenie mini przenośnej "kliniki" gdzie możnaby przeprowadzać zabiegi jest surowo zabronione. Nie wolno również przewozić dużych ilości leków. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem, żeby pomóc chorwackim kotom jest zbiórka funduszy w Polsce oraz współpraca z chorwackim weterynarzem.
Szukam więc:
- osób dysponujących samochodem (przelot nie wchodzi w grę, ponieważ chciałabym, przewieźć transporterki i klatki łapki)
- osób, które chciałyby przyłączyć się do tej inicjatywy, tj. dwa lub trzy razy pojechać do Chorwacji, pomóc łapać koty. Wszystkie koty, które spotkałam za wyjątkiem zaledwie jednego były na tyle oswojone i głodne, że bez problemu można byłoby je złapać bez klatek łapek, wystarczy jedzenie.
- szukam również fundacji, która użyczyłaby konta na przelewy
- osób które zachciałyby wspomóc akcję finansowo. Można otrzymać zniżkę na sterylizację jeśli przywozi się do weterynarza kilka kotów.
- jeśli ktoś chciałby wspomóc niniejszą inicjatywę i wspomóc karmą lub transporterkami (mogą być oczywiście używane) lub w jakikolwiek inny sposób proszę o kontakt na mail marzena1945@poczta.onet.pl.
Wiem, że mamy wiele potrzebujących zwierząt w Polsce, ale mamy również sterylizacje na koszt miasta, programy, które wdraża się wśród mieszkańców wsi i miast, żeby uświadamiać ludzi, że zwierzę to nie zabawka i nie rzecz, mamy różnego rodzaju lokalne instytucje i fundacje, mamy schroniska. A przede wszystkim mamy wielu ludzi w Polsce, którym nie jest obojętny los zwierząt. Tego w Chorwacji brakuje.
Z bólem serca opuszczałam Riwierę Makarską w Chorwacji, wiedząc, że jest tam wiele kotów potrzebujących pomocy, ale obiecałam sobie i im, że wrócę. Następnym razem z innymi, którzy też chcą pomóc.
Za poświęcony czas, odpowiedzi i odzew z góry serdecznie wszystkim dziękuję.
W całej Chorwacji jest zaledwie ok.20 weterynarzy, jedno schronisko No-Kill (czyli takie w którym zwierzęta przebywają do czasu znalezienia domu), kilka innych schronisk, gdzie zwierzęta usypiane są po 60 dniach i garstka wolontariuszy, którzy poświęcają swój czas i przeznaczają własne pieniądze na pomoc zwierzętom. Liczba wolontariuszy jest jednak zdecydowanie za mała. W Chorwacji zwierzę to często rzecz, którą można przeganiać lub męczyć. Państwo nie wspiera wolontariuszy w żaden sposób, nie ma sterylizacji, nie ma programów, które uczyły ludzi, że zwierzę to nie rzecz i nie zabawka. Warto wspomnieć, że koszt sterylizacji jest bardzo wysoki, ponieważ wynosi ok. 400 kun (240zł-280zł). Koszt kastracji wynosi 150 kun (ok.100zł), więc cena zbliżona już do polskich. (Można wynegocjować zniżkę u weterynarza z 400 kun na 250 przy przywiezieniu kilku kotek). Chorwaci nie sterylizują kotek i nie kastrują kocurków, ponieważ to są tak naprawdę zwierzęta uliczne. O leczeniu chorych kotów nie ma mowy. Bo to koszty i odległość.
W zeszłym miesiącu natknęłam się na Internecie na stronę SOS for Dubrovnik cats. Jest to grupa kociarzy z Wielkiej Brytanii i Irlandii, która przyjeżdża w ciągu roku kilka razy do Dubrownika. Leczy tamtejsze koty, dokarmia, sterylizuje i kastruje. Marzę o stworzenie podobnej inicjatywy w Polsce, tj.pojechać dwa lub trzy w roku do Chorwacji, sterylizować, leczyć i dokarmić w czasie pobytu kocie kolonie.
Niestety przeprowadzenie zabiegów sterylizacji i kastracji przez polskiego weterynarza w Chorwacji, a co się z tym łączy stworzenie mini przenośnej "kliniki" gdzie możnaby przeprowadzać zabiegi jest surowo zabronione. Nie wolno również przewozić dużych ilości leków. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem, żeby pomóc chorwackim kotom jest zbiórka funduszy w Polsce oraz współpraca z chorwackim weterynarzem.
Szukam więc:
- osób dysponujących samochodem (przelot nie wchodzi w grę, ponieważ chciałabym, przewieźć transporterki i klatki łapki)
- osób, które chciałyby przyłączyć się do tej inicjatywy, tj. dwa lub trzy razy pojechać do Chorwacji, pomóc łapać koty. Wszystkie koty, które spotkałam za wyjątkiem zaledwie jednego były na tyle oswojone i głodne, że bez problemu można byłoby je złapać bez klatek łapek, wystarczy jedzenie.
- szukam również fundacji, która użyczyłaby konta na przelewy
- osób które zachciałyby wspomóc akcję finansowo. Można otrzymać zniżkę na sterylizację jeśli przywozi się do weterynarza kilka kotów.
- jeśli ktoś chciałby wspomóc niniejszą inicjatywę i wspomóc karmą lub transporterkami (mogą być oczywiście używane) lub w jakikolwiek inny sposób proszę o kontakt na mail marzena1945@poczta.onet.pl.
Wiem, że mamy wiele potrzebujących zwierząt w Polsce, ale mamy również sterylizacje na koszt miasta, programy, które wdraża się wśród mieszkańców wsi i miast, żeby uświadamiać ludzi, że zwierzę to nie zabawka i nie rzecz, mamy różnego rodzaju lokalne instytucje i fundacje, mamy schroniska. A przede wszystkim mamy wielu ludzi w Polsce, którym nie jest obojętny los zwierząt. Tego w Chorwacji brakuje.
Z bólem serca opuszczałam Riwierę Makarską w Chorwacji, wiedząc, że jest tam wiele kotów potrzebujących pomocy, ale obiecałam sobie i im, że wrócę. Następnym razem z innymi, którzy też chcą pomóc.
Za poświęcony czas, odpowiedzi i odzew z góry serdecznie wszystkim dziękuję.