Problem z zadomowieniem się kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 03, 2017 8:52 Re: Problem z zadomowieniem się kota

zbig pisze:2. Mam szafy, regał, witrynę, mógłby na górze poleżeć, ale on jakoś z nich nie korzysta, najwyżej jak siedzi to w budce od drapaka na wysokości ok 1 metra, a poza tym to już głownie na podłodze (pod łóżkiem, za łóżkiem, pod kaloryferem, w kącie w łazience)

Próbuję ale na razie bez efektu, na wędkę czy piórko żadnej reakcji, siedzi jak posąg, nawet nie wodzi oczami, no a jak wołam do przysmaków to one sobie leżą, aż on je zje w nocy albo jak wyjdę z domu. Ostatnio zacząłem je po prostu chować jak idę spać albo wychodzę licząc na to, że się złamie i wyjdzie, ale też bez efektu jak na razie. Po prostu je wiecej suchej karmy :wink:


Opis nieciekawy, ile tam było kotów w tej hodowli?
Hodowla w domu jednorodzinnym czy w mieszkaniu?
Stan mieszkania wskazywał na ciągłą obecność kotów? (znane są przypadki w których hodowca przynosi koty tylko na czas wizyt gości (na co dzień mieszkające w odosobnieniu gdzieś poza domem).
Kot kto wie czy w hodowli nie dostawał jakichś polepszaczy nastroju, nigdy nic nie wiadomo, nie zdziwilabym się.


zbig pisze:To prawda, nigdy wcześniej nie miałem kota, całe moje doświadczenie to głaskanie przy wizytach u znajomych plus 1-2 razy opieka nad kotem koleżanki przez parę dni gdy wyjechała. Dlatego własnie chciałem na początek kota rasowego,bo myślałem że będzie łatwiej (określone cechy, charakter itd), jak widać wyjątkowo kiepsko trafiłem :( Z tego właśnie względu tym bardziej jest to dla mnie trudna sytuacja. Z jednej strony nie chcę wyjść na bezdusznego i zwrócić kota (choć dobrze, że przynajmniej mam taką opcję, bo różnie z tym bywa...), z drugiej jednak strony czy taki koci żółtodziób jak ja, może w ogóle podjąć sie takiego wyzwania? Rzeczywiście decyzję będę musiał chyba podjąć w ciągu najbliższych dni


Wyzwanie, wyzwaniem, jednak efekt nie będzie spektakularny, aczkolwiek na pewno da się coś w zachowaniu kota zmienić. Jeśli się zdecydujesz, to doradzam Ci pracę pod ścisłym kierunkiem behawiorysty weterynarza, który przyjedzie do Ciebie, obejrzy kota, nie tylko omówi ale i zaprezentuje oraz nauczy Ciebie technik pracy z takimi zwierzętami.
To jednak kosztuje. Może nawet okazać się, że koszt tego rodzaju usług przekroczy sumę zapłaconą za kota.
Przestrzegam przed behawiorystami z innym niż weterynaryjne wykształcenie albowiem namnożyło się różnych osób po kursach, często korespondencyjnych. Wiesz komuś po, dajmy na to, filozofii, politologii raczej w swoim fachu ciężko zarobić w godzinę 200zeta :wink: dlatego wielu się przekwalifikowało.
Najstarszą, najlepszą behawiorystką w kraju jest dr Iracka.

Nadal jednak podtrzymuję, że najlepszym rozwiązaniem jest zwrot kota (oczywiście hodowca powinien z kolei zwrócić Tobie pieniądze - przypilnuj tego, nie nagradzaj tego rodzaju praktyk pseudohodowlanych jak sprzedawanie kotów w takim stanie psychicznym) i poszukanie zwierzęcia, które będzie łatwiejsze w utrzymaniu albowiem radość z obcowania z kotem w pełni zsocjalizowanym, odważnym, zorientowanym na człowieka, łatwym w obsłudze (btw pytałeś hodowcy czy kot został przyzwyczajony do zabiegów pielęgnacyjnych typu obcinanie pazurków, kąpiel, czesanie futerka? Powinien być) jest naprawdę nie do przecenienia zwłaszcza jak ma to być Twoje pierwsze zwierzę.
Podkreślę: kot został Ci sprzedany, to nie jest schroniskowa bida.

Jeśli hodowca zacznie uderzać w ton, że jesteś bezduszny to będzie to chamski szantaż emocjonalny.
Ty byłeś uczciwy: jasno określiłeś czego szukasz i dlaczego. Nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie.
Zadaniem hodowcy jest powoływanie na świat zwierząt jak najbliższych wzorcowi rasy, zdrowych z dobrą psychiką i zsocjalizowanych. Owszem może zdarzyć się, że urodzi się osobnik słabszy psychicznie, jednak wtedy hodowca powinien nad nim szczególnie pracować i starannie dobrać dom na zasadzie adopcji.
Nie należy wspierać innych standardów bo odbywa się to ze szkodą dla kotów.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 9:08 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Adaptacja kota do nowego miejsca może trwać od kilku dni (lub bardzo rzadko od zera, kociak/kot od razu czuje się jak u siebie w domu) do nawet miesiąca. Jeśli w domu jest niechętny rezydent, może trwać też dłużej.
Twój kot jest z Tobą 10 dni.
Radzę spokojnie czekać i na razie nie podejmować żadnych gwałtownych działań.
Kot je, pije i załatwia się, i to od początku pobytu u Ciebie, a to jest bardzo dobrze i bardzo dobrze rokuje.
Z Twojego opisu wynika, że kot czasem wychodzi spod łóżka na drapak.
Spróbuj stawiać mu jedzenie odrobinkę dalej, a jak wychodzisz z domu to całkiem daleko...i zobacz, co będzie, czy jak Cię nie ma to on chodzi po mieszkaniu.
Poczekaj co najmniej miesiąc. Rozmawiaj z nim, staraj się przebywać w tym samym pomieszczeniu jak najwięcej (najlepiej stale kiedy jesteś w domu).
Próbuj wyciągnąć rękę, dotknąć, pogłaskać, ale jeśli kot wyraźnie sobie nie życzy, to nie na siłę.
I daj mu czas...spokojnie.
Cały cas bądź w kontakcie z hodowcą, słuchaj co mówi, cały czas podkreślaj, że się martwisz o kota.
Decyzja o zwrocie kota powinna być naprawdę dobrze przemyślana i nie pochopna, ponieważ kot teraz przeżywa ogromny stres. Powrót do hodowli to następny stres...kot może to przypłacić poważną chorobą.
Daj mu czas...co najmniej miesiąc.

Niezależnie od tego, co się z nim działo do tej pory, ten kot bardzo potrzebuje kochającego, spokojnego domu, który go zaakceptuje takim, jaki jest.
Daj mu szansę.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13725
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 03, 2017 9:21 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Kazia pisze:Adaptacja kota do nowego miejsca może trwać od kilku dni (lub bardzo rzadko od zera, kociak/kot od razu czuje się jak u siebie w domu) do nawet miesiąca.

Wcale nie bardzo rzadko, nie jest to ewenement, nie roztaczaj takich wizji wystarczy poczytać wątki, także hodowców. Ten kot z wątku nie zachowuje się tak, jak powinnno się zachowywać zrównoważone, zsocjalizowane zwierzę z hodowli. Jest zbyt wycofany.
Ja też wzięłam kota w wieku 1,5 roku i kot mi się pod kanapami/szafami całymi dniami nie chował.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 9:28 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Koniczynka47 pisze:
Kazia pisze:Adaptacja kota do nowego miejsca może trwać od kilku dni (lub bardzo rzadko od zera, kociak/kot od razu czuje się jak u siebie w domu) do nawet miesiąca.

Wcale nie bardzo rzadko, nie jest to ewenement, nie roztaczaj takich wizji wystarczy poczytać wątki, także hodowców.
Ja też wzięłam kota w wieku 1,5 roku i kot mi się pod kanapami/szafami całymi dniami nie chował.
Bo każdy kot jest inny...chyba Tobie nie potrzeba tego wyjaśniać?
I owszem, natychmiastowe zadomowienie się kota to rzadkość.
A nawet jeśli pozornie kot od razu w nowy domu czuje się dobrze, to jego prawdziwy charakter ujawnia sie dopiero po jakimś czasie, kiedy stres przeprowadzkowy całkiem minie ( a stres w takiej sytuacji każdy kot przeżywa).
Drugą skrajnością jest bardzo długi czas adaptacji...i są koty, które właśnie takiego bardzo długiego czasu potrzebują.
Nie skreślałabym takiego kota po kilku/kilkunastu dniach, dałabym mu szansę.
Bo za jakiś czas może sie okazać, że to cudowny, kochany, miziasty/przytulasty i bardzo mądry kot jest.
Tylko potrzebuje czasu, żeby to pokazać.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13725
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 03, 2017 9:41 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Ten kot nawet u hodowcy się chował więc nie ma co liczyć na odmianę o 180 stopni.
Nie warto zaklinać rzeczywistości.


Owszem każde zwierzę przeżywa stres z powodu znalezienia się w miejscu, którego nie zna, jednak jedne sobie lepiej z pokonywaniem owego stresu radzą, inne gorzej. To też cecha wrodzona, którą jednak można rozwijać odpowiednią socjalizacją we właściwych etapach rozwoju (wczesnych).

Ten sobie nie radzi i nie ma co roztaczać wizji typu: mogło być gorzej bo przecież je i kuwetkuje, czyli jest dobrze.
Dobrze by było, gdyby to był kot z ulicy.

Ten jednak jest rasowy, "Bozia" go nie stworzyła, do życia powołał tego kota człowiek. Za pieniądze.

Obowiązują inne standardy.
Ostatnio edytowano Czw sie 03, 2017 11:10 przez Koniczynka47, łącznie edytowano 1 raz

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 10:03 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Koniczynka, to okrutne, co piszesz...
Kot to kot, jego uczucia nie zaleza od tego, ile kosztowal.

Zbig - jesli Ci go szkoda i chcesz sprobowac - to to zrob. U mnie wycofana kotka mieszkala najpierw w kuchni. Zeby bylo malo przetrzeni. Tam siedziala i czytalam, spiewalam nawet (biedna), a ona kilka dni siedziala pod szafka w kuchni. Kiedy zaczela wychodzic udawalam, ze jej nie widze, potem zaczelam klas na swoich nogach szynke i wtedy byl pierwszy dotyk.
Obrazek

a w koncu po kilku miesiacach bylo i tak :)
Obrazek
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory

Post » Czw sie 03, 2017 10:08 Re: Problem z zadomowieniem się kota

zuza pisze:Koniczynka, to okrutne, co piszesz...
Kot to kot, jego uczucia nie zaleza od tego, ile kosztowal.


Okrutne to jest postępowanie hodowcy. Czy Ci się to podoba, czy nie, nie ma innego sposobu zmiany takich praktyk, niż pozbawienie wsparcia finansowego (czyli nie nabywanie takich zwierząt).

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 11:24 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Koniczynka47 pisze:Ten kot nawet u hodowcy się chował więc nie ma co liczyć na odmianę o 180 stopni.
Owszem, chował się nawet u hodowcy.
Ale czy znasz powód?
Bo ja nie znam.
Natomiast warunki, w jakie teraz trafił, są diametralnie różne niż miał u hodowcy.
Przede wszystkim teraz jest jedynakiem.
A są koty, które się nadają najlepiej właśnie na jedynaka...ukochanego, rozpieszczonego księcia/księżniczkę. Wtedy stają się cudowne, bo są szczęśliwe.
Nie wiem, czy z tym kotem właśnie tak jest, ale tego nikt z nas tu na forum nie wie.
Natomiast wiem na pewno, że oddanie go do hodowcy bez dania mu szansy, czyli czasu, to zapewne pozbawienie go na zawsze szansy na szczęśliwe życie.
No i zrezygnowanie z własnej szansy, że będzie sie miało cudownego kota...właśnie tego.

Nie jestem wróżką i nie znam przyszłości.
Jestem natomiast pewna, że warto spróbować, poczekać kilka tygodni dłużej.
Jeśli hodowca jest otwarty na przyjęcie kota z powrotem, to myślę, że przyjmie go za te kilka tygodni również.
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13725
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 03, 2017 11:30 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Koniczynka47 pisze:Ten jednak jest rasowy, "Bozia" go nie stworzyła, do życia powołał tego kota człowiek. Za pieniądze.

Obowiązują inne standardy.
Ale zdajesz sobie sprawę, że każdy kociak z miotu może mieć inny charakter? i że wśród śmiałego i otwartego na nowości rodzeństwa może sie trafić jeden wycofany, nieśmiały, nieufny, mający inne/większe potrzeby emocjonalne?

Jeżeli jesteś tego świadoma (a zakładam, że tak) to rozumiem, że proponujesz takiego kociaka uśmiercić jak tylko okaże się "nieodpowiedni" ? czy może masz inne propozycje co do takiego kociaka?
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13725
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw sie 03, 2017 11:32 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Kazia pisze:
Koniczynka47 pisze:Ten jednak jest rasowy, "Bozia" go nie stworzyła, do życia powołał tego kota człowiek. Za pieniądze.

Obowiązują inne standardy.
Ale zdajesz sobie sprawę, że każdy kociak z miotu może mieć inny charakter? i że wśród śmiałego i otwartego na nowości rodzeństwa może sie trafić jeden wycofany, nieśmiały, nieufny, mający inne/większe potrzeby emocjonalne?

Jeżeli jesteś tego świadoma (a zakładam, że tak) to rozumiem, że proponujesz takiego kociaka uśmiercić jak tylko okaże się "nieodpowiedni" ? czy może masz inne propozycje co do takiego kociaka?


Nie czytałaś:
Koniczynka47 pisze:Zadaniem hodowcy jest powoływanie na świat zwierząt jak najbliższych wzorcowi rasy, zdrowych z dobrą psychiką i zsocjalizowanych. Owszem może zdarzyć się, że urodzi się osobnik słabszy psychicznie, jednak wtedy hodowca powinien nad nim szczególnie pracować i starannie dobrać dom na zasadzie adopcji.
Nie należy wspierać innych standardów bo odbywa się to ze szkodą dla kotów.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 12:22 Re: Problem z zadomowieniem się kota

A więc, aby nie wspierać złych standardów - należy zwrócić kota tam, gdzie tych standardów (być może) nie ma, skoro jest taki wycofany? I niech kot na własnej skórze odczuwa dalej te złe standardy? Za to zasadzie stanie się zadość! Nie wiem, czy dobrze zinterpretowałam wywód Koniczynki?

A założycielowi wątku radziłabym, tak jak Kazia, jeszcze trochę cierpliwości. Mój ukochany Izydor (o którym wciąż tu piszę) był kocim autystą. Wzięty z bardzo dobrej hodowli (Orisiam), domowej, koty jako domownicy, łącznie z kocurem-reproduktorem. Jego starszy brat (który przyszedł do nas wcześniej) - to był książę kotów - kochający, grzeczny, pełen godności. A Izydorek, no cóż... Przez długie lata wzdrygał się pod delikatnym dotykiem , miał lęk wysokości (autentycznie!), przez całe lata moczył ogon w misce, a potem go wysysał (!) nie mył się prawie wcale (niestety czasem trzeba było go wykąpać, gdy był już wręcz szary z brudu i niezbyt ładnie pachniał). Ale przez te 18 lat, gdy był z nami, z roku na rok było lepiej. Stawał sie coraz bardziej otwarty i... "normalny". Poza tym bardzo go kochałam, może właśnie dlatego, że był taki dziwny. Nigdy nikomu bym go nie oddała.

A więc hodowla to nie jest fabryka, która produkuje identyczne samochody. W hodowli przychodzą na świat żywe istoty. Które się różnią między sobą, a czasem mają jakąś dolegliwość. Zawodowo zajmuję się etyką oraz terapią i może z tego powodu "zdiagnozowałam" u Izydora nadwrażliwość i zaburzenia integracji sensorycznej oraz pewne zachowania ze spektrum autyzmu :) , ale też właśnie dlatego od poczatku wiedziałam, że on musi zostać u nas. Bo jeśli da się go z tego choć trochę wyprowadzić, to zrobimy to. I tak się stało, że Salomon umarł na raka w wieku 12 lat, a Izydor skończył 18 rok życia i umarł na starość. (Przez ostatni rok miał demencję.) I tęsknimy ciągle tak samo za jednym, i za drugim.

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Czw sie 03, 2017 12:27 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Agnieszka2009 a dlaczego kota nie można oddać do adopcji, tylko sprzedawać?
Do tego się nie odniesiesz?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Czw sie 03, 2017 13:19 Re: Problem z zadomowieniem się kota

A dlaczego nie można kupić kota - ze świadomością, że może mieć jakieś problemy (psychiczne)? Nigdy nie wiadomo, jak i kiedy się one pojawią. U hodowcy kot mógł być tylko nieśmiały. Tak jak u dzieci autystycznych autyzm pojawia się zwykle około drugiego roku życia. Tylko, że - co za pech - nie można ich wtedy zwrócić do hodowcy...I nikt nie będzie chciał ich adoptować...
Czy istoty z problemami psychicznymi są gorsze? Nie warto wydawać na nie pieniędzy? Ja wiem - pracując z ludźmi niepełnosprawnymi, chorymi psychicznie i demencyjnymi - że tak się dziś powszechnie uważa. Problem z tym jest taki, że każdy z nas - każdy człowiek, i każdy kot - może z dnia na dzień stać się osobą wymagającą opieki. Może spotkać nas wypadek, przewlekła choroba, także choroba psychiczna. I wtedy jesteśmy nic nie warci?
Jestem abosultnym wrogiem pseudohodowli. Natomiast jeśli hodowca dokładał wszelkich starań, aby wyhodować jak najlepsze koty, to jestem zdania, że nie należy insynuować od razu złych standardów. Po prostu życie to jest wielka loteria. Są losy wygrane i losy, które przegrywają.
Albert Camus twierdził, że świat jest absurdem. Ale właśnie dlatego, że nim jest - to wedłu Camus, jedyną bronią człowieka, jest nie zgadzać się na ten absurd, walczyć z nim. Ja to rozumiem (również) jako walkę z niepełnosprawnością czy chorobą. Bo to one - podobnie jak śmierć - są przejawami absurdu.
Widzisz więc, Koniczynko, że dla mnie kwestie pieniędzy są wtórne (nie dlatego bynajmniej, jakobym miała ich dużo, bo nie mam :D )
Dlatego poradziłam autorowi wątku, żeby spróbował jeszcze trochę cierpliwości. Może jego kot jest naprawdę bardzo wrażliwy, i będzie potrzebował kilku miesięcy? Może nie będzie z nim tak jak z moim kochanym Izydorkiem? A nawet gdyby okazał się drugim Izydorem :wink: (choć takiego drugiego nie ma i nie będzie juz na świecie :( ) - to moja przydługa opowieść miała jedynie na celu dodanie otuchy, że nawet z bardzo dziwnym kotem można żyć długie lata w harmonii i opłakiwać go tak, jak najzdrowszego i kupionego za setki dolarów :)

Agnieszka2009

 
Posty: 499
Od: Sob sty 10, 2009 16:57

Post » Czw sie 03, 2017 14:02 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Hodowla, która traktuje zwierzęta przedmiotowo, handlowo, nie dba o standardy, może znowu kocinę sprzedać byle komu (troskliwy hodowca nie oddałby takiego kota nowicjuszowi) - w końcu zwierzak te stresy przypłaci śmiercią.
W ogóle nie powinno się handlować żywymi stworzeniami.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14694
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw sie 03, 2017 14:21 Re: Problem z zadomowieniem się kota

A dlaczego nie można kupić kota - ze świadomością, że może mieć jakieś problemy (psychiczne)? Nigdy nie wiadomo, jak i kiedy się one pojawią. U hodowcy kot mógł być tylko nieśmiały.


Jest różnica, między tym, że każdy kot zawsze może kiedyś na coś zachorować i wymagać opieki, a tym, że od samego początku jest poważny problem i hodowca mi tego kota sprzedaje, wiedząc w dodatku, że sprzedaje go osobie niedoświadczonej, bo mówiłem o tym. A jeśli kot po już prawie 2 tygodniach pobytu u mnie wzdryga się gdy wchodzę do mieszkania albo podnosze się z krzesła (jeśli jest akurat tak schowany, że mam szansę go zobaczyć) to nie znaczy to, że jest po prostu nieoswojony?

zbig

 
Posty: 9
Od: Nie lip 30, 2017 20:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 522 gości