Problem z zadomowieniem się kota

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sie 01, 2017 21:02 Problem z zadomowieniem się kota

Witam

Niedawno kupiłem 9-miesięcznego kocurka rasy Neva Masquerade (z rodowodem). Kotek jest u mnie dokładnie 10 dni i niestety wygląda ciągle na wystraszonego. Wychodzi tylko zjeść i załatwić się w nocy lub kiedy nie ma mnie w domu. Kiedy jestem w domu, kotek chowa się po kątach (najczęsciej gdy wejdę do domu to dokąd pójdę spać siedzi w jednym miejscu i nie rusza się nigdzie, rano tak samo).

Przez pierwszy tydzień starałem sie dużo do niego mówić i go głaskać i co jakiś czas wyciagać na kolanka itd bo czytałem że tak z kociakami nalezy postępować. Niestety nie przyniosło to żadnych efektów, wręcz przeciwnie, coraz częściej przy takich próbach kotek reagował agresywnie, powiem nawet bardzo agresywnie (prychanie, warczenie, gryzienie, rzucanie się) tak, że byłem zszokowany, że w ogóle kot z hodowli oswojony z ludźmi może w ten sposób zachowywać się w stosunku do człowieka. Dlatego zaprzestałem metody "na siłę" i od kilku dni biernie czekam, aż on sam do mnie wyjdzie, czasem tylko podchodzę i coś do niego mówię i np pokazuję zabawkę albo jakiś kawałek szynki na zachętę:) Niestety to też nie przynosi żadnego efektu jak na razie...

Powiedzcie proszę czy to jest normalne, bo kiedy szukam w internecie to owszem znajduję wiele trudnych przypadków ale one dotyczą dzikich kotków z ulicy lub starszych kotów po przejściach, które rzeczywiście mogą oswajać się miesiącami, ale przecież normalny kociak z hodowli powinien już po 2-3 dniach swobodnie chodzić po domu, bawić się itd. Rozumiem że mój kotek jest trochę starszy (9 m-cy) i może bardziej nieśmiały niż inne, ale mimo to wydaje mi się, że po 10 dniach powinno być już chyba normalnie, a przynajmniej powinna być jakaś perspektywa że tak będzie, jakieś postępy. Tymczasem wygląda to tak, że po 2 dniach kotek zaczął jeść i załatwiać sie i na tym wszystko się zatrzymało. I trudno znaleźć jakiekolwiek oznaki że może być lepiej.

Poradzcie proszę co w tej sytuacji można zrobić, powiedzcie czy macie jakieś doświadczenia (własne albo ze słyszenia) żeby kotek z hodowli tak cięzko oswajał sie w nowym domu?

Z góry dziękuję

zbig

 
Posty: 9
Od: Nie lip 30, 2017 20:40

Post » Wto sie 01, 2017 21:35 Re: Problem z zadomowieniem się kota

To już spory kotek, może miał jakieś przejścia. Co to za hodowla?
Nic na siłę.
viewtopic.php?f=1&t=181075&p=11818847#p11818847
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto sie 01, 2017 21:40 Re: Problem z zadomowieniem się kota

zbig pisze:Witam


Powiedzcie proszę czy to jest normalne, bo kiedy szukam w internecie to owszem znajduję wiele trudnych przypadków ale one dotyczą dzikich kotków z ulicy lub starszych kotów po przejściach, które rzeczywiście mogą oswajać się miesiącami, ale przecież normalny kociak z hodowli powinien już po 2-3 dniach swobodnie chodzić po domu, bawić się itd.

Nie, nie jest normalne. Z której hodowli masz kota?
Najwyraźniej albo nie był należycie socjalizowany albo jest kiepski psychicznie (tu geny też mają wiele do powiedzenia).

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Wto sie 01, 2017 21:42 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Dla mnie to niestety wygląda na to, że w tej hodowli kocio nie miał wcale kontaktu z człowiekiem. Zapewne miał za to kocie towarzystwo, wiec ja bym mu zafundowała miłą kotkę w podobnym wieku. Może w towarzystwie sie otworzy a przynajmniej będzie mu raźniej. On się po prostu boi.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Śro sie 02, 2017 0:41 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Miłą kotkę albo miłego kocurka - jeśli autor nie planuje otworzyć hodowli, to nie jest mu do szczęścia potrzebna kociczka, drugi chłopak też się "nada" ;)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10672
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Śro sie 02, 2017 4:30 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Oczywiście że kotkowi przyda się towarzystwo :)

Gutek87

Avatar użytkownika
 
Posty: 1
Od: Śro sie 02, 2017 4:25

Post » Śro sie 02, 2017 12:50 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Nie, nie jest normalne. Z której hodowli masz kota?
Najwyraźniej albo nie był należycie socjalizowany albo jest kiepski psychicznie (tu geny też mają wiele do powiedzenia).


To już spory kotek, może miał jakieś przejścia. Co to za hodowla?


Hodowla jest zrzeszona w FIF więc zakładam, że nie jest to jakaś pseudohodowla. Zresztą byłem tam kilka razy przed odbiorem kota, widziałem dorosłe koty i kociaki, dawały sie głaskać, czasem brać na ręce, najmłodsze kociaki jeszcze nie odbioru to od razu mnie otoczyły gotowe do zabawy, ale nawet kocur (ojciec) chwile pobawił sie wedką, a kotka (wprawdzie nie jego mama, tylko druga) sama po jakimś czasie do mnie przyszła i mruczała :D Więc wyglądało to w porządku, choć zaznaczam że znawcą nie jestem :)

Rzeczywiście ten kotek troche się chował, trzeba było go zachęcać do wyjścia mokrą karma i państwo mówili że został jako ostatni z tamtego miotu bo ludzie właśnie nie bardzo go chcieli ze względu na tę nieśmiałość, ale jednak dawał się głaskać, karmiłem go... sam fakt, że kot się może chować przed obcymi i ewentualnie po jakimś czasie wyjśc, nie jest jeszcze czymś nienormalnym, chyba niektóre koty po prostu tak mają?
Nie sądziłem wtedy, że po prawie 2 tygodniach mnie będzie dalej traktował jak obcego i nie wychodził w ogóle...

Zapewne miał za to kocie towarzystwo, wiec ja bym mu zafundowała miłą kotkę w podobnym wieku. Może w towarzystwie sie otworzy a przynajmniej będzie mu raźniej. On się po prostu boi.


Mysłałem o tym, ale czy nie wypłoszy się jeszcze bardziej? to mógłby być doatkowy stres dla niego. Chyba żeby wziąć kocurka z tej samej hodowli? wiem, że jest jeszcze jeden wolny i niedługo będzie do odbioru. Tylko w tej sytuacji rzeczywiście są wątpliwości czy to dobry pomysł aby brać jeszcze raz kota z tej hodowli...

Nie ukrywam też, że rozważam oddanie go z powrotem do hodowli; wiem, jak to brzmi, ale zrozumcie że w tej sytuacji takie myśli mogą się pojawiać, skoro wyraźnie widac że on nie czuje się u mnie dobrze... Zresztą rozmawiałem z właścicielką hodowli i gdy opowiedziałem jej szczegółowo jak wygląda sytuacja to sama powiedziała, że jeśli nie będzie żadnej poprawy to być może tak będzie lepiej, choć mówiła że taki kot wracajacy do hodowli może być na początku źle przyjęty przez resztę, bo przynosi inny zapach, więc traktuję to jako ostateczność ale jeśli będzie dalej tak jak jest to co?...

Może więc na razie pozostaje mi poczekać troche i liczyć na jakiś cud?...

zbig

 
Posty: 9
Od: Nie lip 30, 2017 20:40

Post » Śro sie 02, 2017 14:56 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Wiem dokładnie, co teraz czujesz. Przerabiałam identyczna historie ze swoim NEM... Tyson mieszkał pod narożnikiem, przez jakiś czas wychodził jedynie w nocy, potem wieczorami, do tego panicznie bal się męża, na Jego widok wiał, gdzie pierz rośnie. Dziewczyny poradziły, aby dać mu czas, tak tez zrobiłam, pomału małymi kroczkami i zaczął pozwalać się głaskać, wychodzić spod łóżka za dnia. Po jakiś 3 miesiącach zdecydowałam się na 2 kota (za namowa swojej weterynarz i radom z forum). Wybór padł na Maine Coona. Prada miała 8 miesięcy, kiedy do mnie trafiła ( w hodowli była tak długo, bo była nieśmiała i nieufna w stosunku do obcych), po wypuszczeniu jej z transportera nie było zle, zaczęła chodzić i wąchać mieszkanie, ale Tyson od razu zaczął warczeć na nią, wiec zostały odizolowane, po kilku dniach kocur skapitulowal i nastała zgoda. Miłości między nimi nie ma, ale bawią się razem, nie atakują, co najważniejsze Tyson się otworzył, wołany przybiega, jak pies, domaga się głaskania, strzela baranki, itp.

Zastanów się proszę nad drugim kotem, często to pomaga, ale przede wszystkim daj kociakowi czas.
Kciuki za szybka aklimatyzację.
Hejterzy nienawidzą rzeczy, których nigdy nie zdobędą oraz ludzi, którym nigdy nie dorównają

Moniaaaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 794
Od: Nie wrz 27, 2015 8:55
Lokalizacja: Legnica

Post » Śro sie 02, 2017 15:02 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Żaden kot nawet miziasty przytulak nie powinien być sam. A kogo weźmiesz to już wsio rybka. Rodzeństwa z tej hodowli on i tak juz nie pozna. Koty po kilku dniach rozłąki już się nie poznają bo inaczej pachną. Ja bym wzięła jakąs biedę ze schroniska czy DT, czyli kogoś komu uratujesz życie.
Obrazek

Ewa.KM

 
Posty: 3765
Od: Śro mar 20, 2013 23:32

Post » Śro sie 02, 2017 15:07 Re: Problem z zadomowieniem się kota

zbig,

ja bym zaczęła od zmiany u Was w relacjach i rozpoczęła oswajanie tak jak to się dzieje w przypadków dzikich maluchów z ulicy. Czyli.

1. Ograniczyła kotu przestrzeń do jednego, cichego pomieszczenia. Najlepiej sprawdzi się łazienka jeśli nie ma żadnych niebezpiecznych zakamarków dla kota. Wydaje mi się, że przeraża go przestrzeń.
2. Siedziała tam z kotem, czytając, rozmawiając przez telefon. Etc.
3. Mimo wszystko brała kota na ręce na siłę. Jak trzeba to w ręcznik/kocyk zawinąć i do piersi przytulić (z twarzą byłabym ostrożna ;) )
4. Przekupywała kota śmierdziuchami (1 łyżeczka Whiskasa go nie zabije, a wzmoży ciekawość jedzeniową)
5. Wierzyła że wszystko będzie dobrze. Daje Wam ax 2 tygodnie i kociak rozkwitnie

ps. Oczywiście drugi, przebojowy towarzysz, który pokaże maluchowi, że cżłowiek to nic złego też jest na wagę złota. Nie musisz brać z hodowli. Możesz wziąć ładnie umaszczone kociaka/kotkę w zbliżonym wieku, albo młodszego, żeby się dogadały z Domów Tymczasowych. Bogowie wiedzą, że na tym forum są do oddania w dobre ręce wspaniałe koty i jest w czym wybierać.
Wątek tęczowych kotów do adopcji: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=13&t=164847

Madie

Avatar użytkownika
 
Posty: 4540
Od: Pon wrz 10, 2007 17:35
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro sie 02, 2017 15:27 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Mogę opowiedzieć Ci moją historię, może coś z tego wyniesiesz dla siebie :wink:
Tuż przed sylwestrem w ubiegłym roku adoptowałam kotkę z fundacji jako koleżankę dla mojego 1,5 rocznego kocura. Kotka miała wtedy 8 miesięcy i była odebrana interwencyjnie. Została mi przedstawiona jako lekko autystyczny kot, który boi się obcych, potrzebuje czasu, z innymi kotami się nie bawi tylko patrzy z góry na świat. Kiedy poszłam do Domu Tymczasowego ją poznać widziałam ją może 10 sekund, gdy opiekunka wygrzebała ją siłą zza kanapy. Kiedy zamieszkała u mnie była niewidzialna, przebywała głównie pod łóżkiem, załatwiała się poza kuwetą itp., a że od marca do czerwca ciągle miała problemy zdrowotne to przymusowo dostawała ode mnie zastrzyki, tabletki i musiałam ją wozić do weta, co na pewno nie pomagało... Gdybyś zobaczył teraz to rozwydrzone, wywalone brzuchem na środku domu zwierzę, szalejące z kocim bratem i łaszące się do ludzi, nawet obcych, to nie poznałbyś kota.
Przede wszystkim otworzyło ją kocie towarzystwo - mojego kota małpowała we wszystkim. Hades to bardzo otwarty kot, kiedy do mnie trafił (także z fundacji, a kota wzięłam w ciemno, nawet go nie poznałam) wyszedł z transportera i obszedł od razu wszystkie kąty, jeszcze tego samego wieczora wylądował na moich kolanach dobrowolnie. Otwarty, śmiały, ale nieagresywny kot pomoże Twojemu wyjść ze skorupy. Nieagresywny - to najważniejsze, inaczej tego cichego i wystraszonego może zdominować.
Jeśli kot ma pozostać jedynakiem mogę poradzić Ci co ze swoją robiłam ja:
1. Zabawa - to jest najważniejsze. Tylko przy pomocy wędki byłam ją w stanie spod łóżka wyciągnąć. Wędka dawała jej ten komfort, że nie byłam za blisko, ale pozwalała nawiązywać relację z kotem.
2. Jedzenie - wiele kotów jest przekupnych. Mogą to być saszetki, może to być mięso (np. wołowina) albo... Gerber. To, co są w stanie zrobić moje kudłacze dla obiadków dziecięcych to szok, wystarczy fakt, że są na nim tresowane i siadają, częstują się przysmakiem na zawołanie czy aportują :wink:
3. Dotyk i zapach - w przeciwieństwie do koleżanek nie mam doświadczenia w oswajaniu dzikusów, ale na moim przykładzie mogę powiedzieć, że przymusowy kontakt - branie na ręce i przytrzymywanie siłą - pogarszało sprawę. To nie była dzika kotka, tylko wycofana. O wiele lepiej sprawdzało się bawienie wędką, siedząc na podłodze, gdzie kot sam decydował się na kontakt. Jeśli przebywacie w jednym pokoju siadaj na ziemi, rozmawiaj przez telefon jak ktoś już poradził. Koty o wiele mniej boją się osób, które nie pochylają się nad nimi z góry. Jeśli masz np. noszoną koszulkę wsuń ją w jego ulubioną kryjówkę.
4. Ograniczenie przestrzeni - pomaga na pewno przy nieśmiałych kotach. W moim przypadku zdecydowałam się na start (też z powodu izolacji) na sypialnię, która była przesiąknięta moim zapachem, więc kot mógł się z nim oswajać.
5. Kokony - to takie bezpieczne schowki, w których kot może się chować - może to być karton z wyciętym wejściem czy namiot dla kota. Bardzo pomagają przy nieśmiałych kotach.

Oczywiście zaznaczam, że to moje doświadczenie i nie każdy musi popierać/zgadzać się z tymi metodami. Na moje futro zadziałało cudownie - oba moje koty nie używają pazurów i zębów wobec ludzi, witają gości przy drzwiach, nie niszczą, same się pchają do zabawy z gośćmi, barankują i śpią ze mną w łóżku.

Pytania:
1. Mniemam, że kocurek jest kastrowany już skoro wyszedł z hodowli?
2. Czy masz jakieś wysokie, poziome przestrzenie, gdzie kot może przebywać? Półki, szafki z łatwym dostępem? Takie wysokie miejsca pomagają kotu budować pewność siebie, bo może obserwować Cię z góry.
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain

MegGrey

Avatar użytkownika
 
Posty: 253
Od: Pon lis 23, 2015 12:54

Post » Śro sie 02, 2017 16:49 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Miałam podobną sytuację - z kotką rasy MC, miała skończone pół roku. Jak pierwszy raz odwiedziłam hodowlę, od razu do mnie na kolana przyszła, przytulala się, mruczala. Jak zamieszkala u mnie - dzikus, raz mnie ofuczala, zamieszkala pod łóżkiem. W nocy jedzenie znikalo, w dzień jakby kota nie było. Trochę jednak próbowałam ja sama do siebie przekonać, po około tygodniu, może ciut więcej zaczęła się oswajac. Teraz jest pieszczochem, ale innych osób, z którymi ma częsty kontakt, boi się nadal. Wydaje mi się, że w związku z tym, iż długo przebywała z kocim i psim towarzystwem, brakuje jej zwierzęcego towarzystwa.
Kładłam się na podłodze, kicia zaczęła wychodzić z pod łóżka i mnie obwachiwac, kładła się koło mnie, coraz bliżej. Aż któregoś dnia obudziłam się i spała koło mnie. Potem było już z górki.

Menora14

 
Posty: 16
Od: Sob lip 29, 2017 15:09
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 02, 2017 17:22 Re: Problem z zadomowieniem się kota

zbig pisze:Hodowla jest zrzeszona w FIF więc zakładam, że nie jest to jakaś pseudohodowla.


Pseudohodowla to określenie nie tylko odnoszące się do rodowodów. Jest wiele pseudo w FIFE czyli hodowli, które nienależycie koty socjalizują, rozmnażają chore osobniki tudzież niezrównoważone, lękliwe itd.

zbig pisze:Zresztą byłem tam kilka razy przed odbiorem kota, widziałem dorosłe koty i kociaki, dawały sie głaskać, czasem brać na ręce, najmłodsze kociaki jeszcze nie odbioru to od razu mnie otoczyły gotowe do zabawy, ale nawet kocur (ojciec) chwile pobawił sie wedką, a kotka (wprawdzie nie jego mama, tylko druga) sama po jakimś czasie do mnie przyszła i mruczała :D Więc wyglądało to w porządku, choć zaznaczam że znawcą nie jestem :)


Ojciec pobawił się wędką....a dał się pogłaskać? Wziąć na ręce? A matka? Widziałeś? Głaskałeś?

zbig pisze:Rzeczywiście ten kotek troche się chował, trzeba było go zachęcać do wyjścia mokrą karma i państwo mówili że został jako ostatni z tamtego miotu bo ludzie właśnie nie bardzo go chcieli ze względu na tę nieśmiałość, ale jednak dawał się głaskać, karmiłem go... sam fakt, że kot się może chować przed obcymi i ewentualnie po jakimś czasie wyjśc, nie jest jeszcze czymś nienormalnym, chyba niektóre koty po prostu tak mają?


No pewnie, że niektóre tak mają. Przykład masz w domu. :wink:
Z opisu nieciekawie to wyglądało, ja bym takiego kociaka nie kupiła (zresztą jak Ci powiedziano inni ludzie też mieli obiekcje przed nabyciem), jak teraz widzisz nie bez przyczyny.




zbig pisze:Nie ukrywam też, że rozważam oddanie go z powrotem do hodowli; wiem, jak to brzmi, ale zrozumcie że w tej sytuacji takie myśli mogą się pojawiać, skoro wyraźnie widac że on nie czuje się u mnie dobrze... Zresztą rozmawiałem z właścicielką hodowli i gdy opowiedziałem jej szczegółowo jak wygląda sytuacja to sama powiedziała, że jeśli nie będzie żadnej poprawy to być może tak będzie lepiej, choć mówiła że taki kot wracajacy do hodowli może być na początku źle przyjęty przez resztę, bo przynosi inny zapach, więc traktuję to jako ostateczność ale jeśli będzie dalej tak jak jest to co?...

Może więc na razie pozostaje mi poczekać troche i liczyć na jakiś cud?...

Cuda owszem się zdarzają, problem w tym, że rzadko i opowieści o "cudownych" przemianach traktowałabym na Twoim miejscu z przymrużeniem oka, jako wyjątki, a nie regułę.
Hodowca delikatnie mówiąc zafałszował rzeczywistość określając kota mianem "nieśmiały".
Masz prawo go zatem zwrócić.
Z Twoich postów wynika, że nie masz doświadczenia w oswajaniu i pracy nad trudnymi kotami, poszedłeś więc do hodowli by oswojonego kota zakupić. Sprzedano Ci zwierzę, które nie jest należycie zsocjalizowane i/lub ma niewłaściwą psychikę (fakt sam się o to prosiłeś dając bezkrytycznie wiarę słowom hodowcy).
To do hodowcy należy rehabilitacja i praca nad kotem bo to on, w tej relacji jest (a przynajmniej powinien być) profesjonalistą. Tymczasem, z tego co piszesz powołał już do życia kolejny miot...
A co jak słabą psychikę przekazuje któryś z jego kotów? Takie rzeczy silnie się dziedziczą również, nie tylko kolor futerka.
Pamiętaj, że to popyt kreuje podaż. Dopóty hodowcy będzie się opłacało mnożyć, być może nieodpowiednie pod względem psychiki zwierzęta, to będzie to robił dalej.

Reasumując: Teraz jeszcze możesz podjąć decyzję, która zaważy na Twoim życiu przez najbliższe co najmniej 15 lat i od której później nie będzie odwrotu typu: "sytuacja mnie przerosła" i inne takie :wink:



Madie pisze:
ja bym zaczęła od zmiany u Was w relacjach i rozpoczęła oswajanie tak jak to się dzieje w przypadków dzikich maluchów z ulicy. Czyli.
3. Mimo wszystko brała kota na ręce na siłę. Jak trzeba to w ręcznik/kocyk zawinąć i do piersi przytulić (z twarzą byłabym ostrożna ;) )

Proponujesz zastosowanie techniki behawioralnej (tzw. flooding), która owszem sprawdza się w przypadku maluchów ale już w przypadku dorosłych zwierząt jej stosowanie powinno być zastrzeżone tylko dla doświadczonych osób albowiem popełnione błędy w trakcie owego "przytulania" przyniosą skutek odwrotny do zamierzonego.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Śro sie 02, 2017 21:14 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Pytania:
1. Mniemam, że kocurek jest kastrowany już skoro wyszedł z hodowli?
2. Czy masz jakieś wysokie, poziome przestrzenie, gdzie kot może przebywać? Półki, szafki z łatwym dostępem? Takie wysokie miejsca pomagają kotu budować pewność siebie, bo może obserwować Cię z góry.


1. Nie był jeszcze kastrowany, Pani powiedziała, że niech się najpierw zaklimatyzuje, a potem go wykastruję, żeby nie fundować mu dodatkowego stresu. Przy założeniu że aklimatyzacja trwałaby kilka dni to ok, ale przy tm tempie jego "aklimatyzacji" to niedobrze, bo on już jednak najmłodszy nie jest, pod koniec października będzie rok.

2. Mam szafy, regał, witrynę, mógłby na górze poleżeć, ale on jakoś z nich nie korzysta, najwyżej jak siedzi to w budce od drapaka na wysokości ok 1 metra, a poza tym to już głownie na podłodze (pod łóżkiem, za łóżkiem, pod kaloryferem, w kącie w łazience)

1. Zabawa - to jest najważniejsze. Tylko przy pomocy wędki byłam ją w stanie spod łóżka wyciągnąć. Wędka dawała jej ten komfort, że nie byłam za blisko, ale pozwalała nawiązywać relację z kotem.
2. Jedzenie - wiele kotów jest przekupnych. Mogą to być saszetki, może to być mięso (np. wołowina) albo... Gerber. To, co są w stanie zrobić moje kudłacze dla obiadków dziecięcych to szok, wystarczy fakt, że są na nim tresowane i siadają, częstują się przysmakiem na zawołanie czy aportują


Próbuję ale na razie bez efektu, na wędkę czy piórko żadnej reakcji, siedzi jak posąg, nawet nie wodzi oczami, no a jak wołam do przysmaków to one sobie leżą, aż on je zje w nocy albo jak wyjdę z domu. Ostatnio zacząłem je po prostu chować jak idę spać albo wychodzę licząc na to, że się złamie i wyjdzie, ale też bez efektu jak na razie. Po prostu je wiecej suchej karmy :wink:

Z Twoich postów wynika, że nie masz doświadczenia w oswajaniu i pracy nad trudnymi kotami, poszedłeś więc do hodowli by oswojonego kota zakupić. Sprzedano Ci zwierzę, które nie jest należycie zsocjalizowane i/lub ma niewłaściwą psychikę (fakt sam się o to prosiłeś dając bezkrytycznie wiarę słowom hodowcy).
To do hodowcy należy rehabilitacja i praca nad kotem bo to on, w tej relacji jest (a przynajmniej powinien być) profesjonalistą. Tymczasem, z tego co piszesz powołał już do życia kolejny miot...
A co jak słabą psychikę przekazuje któryś z jego kotów? Takie rzeczy silnie się dziedziczą również, nie tylko kolor futerka.
Pamiętaj, że to popyt kreuje podaż. Dopóty hodowcy będzie się opłacało mnożyć, być może nieodpowiednie pod względem psychiki zwierzęta, to będzie to robił dalej.

Reasumując: Teraz jeszcze możesz podjąć decyzję, która zaważy na Twoim życiu przez najbliższe co najmniej 15 lat i od której później nie będzie odwrotu typu: "sytuacja mnie przerosła" i inne takie


To prawda, nigdy wcześniej nie miałem kota, całe moje doświadczenie to głaskanie przy wizytach u znajomych plus 1-2 razy opieka nad kotem koleżanki przez parę dni gdy wyjechała. Dlatego własnie chciałem na początek kota rasowego,bo myślałem że będzie łatwiej (określone cechy, charakter itd), jak widać wyjątkowo kiepsko trafiłem :( Z tego właśnie względu tym bardziej jest to dla mnie trudna sytuacja. Z jednej strony nie chcę wyjść na bezdusznego i zwrócić kota (choć dobrze, że przynajmniej mam taką opcję, bo różnie z tym bywa...), z drugiej jednak strony czy taki koci żółtodziób jak ja, może w ogóle podjąć sie takiego wyzwania? Rzeczywiście decyzję będę musiał chyba podjąć w ciągu najbliższych dni

zbig

 
Posty: 9
Od: Nie lip 30, 2017 20:40

Post » Śro sie 02, 2017 23:44 Re: Problem z zadomowieniem się kota

Jeżeli kot nie znaczy, to nie musi być natychmiast kastrowany. Niech się zaaklimatyzuje.
Stosuj się do rad przedmówców i oswoisz sobie kota. Przyjemność wtedy jest o wiele większa niż z gotowego miziaka. Przerzucanie takiego kota z domu do domu na pewno mu nie posłuży, podejrzewam, że z hodowli wypchną go pierwszemu lepszemu, kto go zechce, i biedak będzie miał od nowa traumę.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14684
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Halina50, qumka, zolla2000 i 136 gości