Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
zbig pisze:Witam
Powiedzcie proszę czy to jest normalne, bo kiedy szukam w internecie to owszem znajduję wiele trudnych przypadków ale one dotyczą dzikich kotków z ulicy lub starszych kotów po przejściach, które rzeczywiście mogą oswajać się miesiącami, ale przecież normalny kociak z hodowli powinien już po 2-3 dniach swobodnie chodzić po domu, bawić się itd.
Nie, nie jest normalne. Z której hodowli masz kota?
Najwyraźniej albo nie był należycie socjalizowany albo jest kiepski psychicznie (tu geny też mają wiele do powiedzenia).
To już spory kotek, może miał jakieś przejścia. Co to za hodowla?
Zapewne miał za to kocie towarzystwo, wiec ja bym mu zafundowała miłą kotkę w podobnym wieku. Może w towarzystwie sie otworzy a przynajmniej będzie mu raźniej. On się po prostu boi.
zbig pisze:Hodowla jest zrzeszona w FIF więc zakładam, że nie jest to jakaś pseudohodowla.
zbig pisze:Zresztą byłem tam kilka razy przed odbiorem kota, widziałem dorosłe koty i kociaki, dawały sie głaskać, czasem brać na ręce, najmłodsze kociaki jeszcze nie odbioru to od razu mnie otoczyły gotowe do zabawy, ale nawet kocur (ojciec) chwile pobawił sie wedką, a kotka (wprawdzie nie jego mama, tylko druga) sama po jakimś czasie do mnie przyszła i mruczała Więc wyglądało to w porządku, choć zaznaczam że znawcą nie jestem
zbig pisze:Rzeczywiście ten kotek troche się chował, trzeba było go zachęcać do wyjścia mokrą karma i państwo mówili że został jako ostatni z tamtego miotu bo ludzie właśnie nie bardzo go chcieli ze względu na tę nieśmiałość, ale jednak dawał się głaskać, karmiłem go... sam fakt, że kot się może chować przed obcymi i ewentualnie po jakimś czasie wyjśc, nie jest jeszcze czymś nienormalnym, chyba niektóre koty po prostu tak mają?
zbig pisze:Nie ukrywam też, że rozważam oddanie go z powrotem do hodowli; wiem, jak to brzmi, ale zrozumcie że w tej sytuacji takie myśli mogą się pojawiać, skoro wyraźnie widac że on nie czuje się u mnie dobrze... Zresztą rozmawiałem z właścicielką hodowli i gdy opowiedziałem jej szczegółowo jak wygląda sytuacja to sama powiedziała, że jeśli nie będzie żadnej poprawy to być może tak będzie lepiej, choć mówiła że taki kot wracajacy do hodowli może być na początku źle przyjęty przez resztę, bo przynosi inny zapach, więc traktuję to jako ostateczność ale jeśli będzie dalej tak jak jest to co?...
Może więc na razie pozostaje mi poczekać troche i liczyć na jakiś cud?...
Madie pisze:
ja bym zaczęła od zmiany u Was w relacjach i rozpoczęła oswajanie tak jak to się dzieje w przypadków dzikich maluchów z ulicy. Czyli.
3. Mimo wszystko brała kota na ręce na siłę. Jak trzeba to w ręcznik/kocyk zawinąć i do piersi przytulić (z twarzą byłabym ostrożna )
Pytania:
1. Mniemam, że kocurek jest kastrowany już skoro wyszedł z hodowli?
2. Czy masz jakieś wysokie, poziome przestrzenie, gdzie kot może przebywać? Półki, szafki z łatwym dostępem? Takie wysokie miejsca pomagają kotu budować pewność siebie, bo może obserwować Cię z góry.
1. Zabawa - to jest najważniejsze. Tylko przy pomocy wędki byłam ją w stanie spod łóżka wyciągnąć. Wędka dawała jej ten komfort, że nie byłam za blisko, ale pozwalała nawiązywać relację z kotem.
2. Jedzenie - wiele kotów jest przekupnych. Mogą to być saszetki, może to być mięso (np. wołowina) albo... Gerber. To, co są w stanie zrobić moje kudłacze dla obiadków dziecięcych to szok, wystarczy fakt, że są na nim tresowane i siadają, częstują się przysmakiem na zawołanie czy aportują
Z Twoich postów wynika, że nie masz doświadczenia w oswajaniu i pracy nad trudnymi kotami, poszedłeś więc do hodowli by oswojonego kota zakupić. Sprzedano Ci zwierzę, które nie jest należycie zsocjalizowane i/lub ma niewłaściwą psychikę (fakt sam się o to prosiłeś dając bezkrytycznie wiarę słowom hodowcy).
To do hodowcy należy rehabilitacja i praca nad kotem bo to on, w tej relacji jest (a przynajmniej powinien być) profesjonalistą. Tymczasem, z tego co piszesz powołał już do życia kolejny miot...
A co jak słabą psychikę przekazuje któryś z jego kotów? Takie rzeczy silnie się dziedziczą również, nie tylko kolor futerka.
Pamiętaj, że to popyt kreuje podaż. Dopóty hodowcy będzie się opłacało mnożyć, być może nieodpowiednie pod względem psychiki zwierzęta, to będzie to robił dalej.
Reasumując: Teraz jeszcze możesz podjąć decyzję, która zaważy na Twoim życiu przez najbliższe co najmniej 15 lat i od której później nie będzie odwrotu typu: "sytuacja mnie przerosła" i inne takie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Halina50, qumka, zolla2000 i 136 gości