» Czw sie 03, 2017 16:55
Re: Problem z zadomowieniem się kota
zbig, myślę, że wiele osób tutaj na forum rozumie doskonale Twoją (jeśli dobrze oceniam) frustrację. Jesteś nieobyty z kotami, spodziewałeś się czegoś innego niż dostałeś i jak każdy w tej sytuacji czujesz się bezsilny.
Fajnie, że szukasz rozwiązania a nie załatwiłeś problem od tak - nie podoba mi się, bierzcie go!
To jest żywy zwierzak i dobrze, że rozważasz różne opcje. Kiedy dostałam swoją autystyczną kotkę gdy doszły problemy z sikaniem po kątach i kupą w wannie, komplikacje po sterylce, przywiezienie mi jej w trakcie rui (nie zostałam poinformowana ani o rui ani problemach z załatwianiem przed podpisaniem papierów adopcyjnych), potem kolejne problemy zdrowotne (od marca na ratowanie tego futra wydałam nie setki a tysiące złotych, serio) to czułam się sfrustrowana i miałam myśli "Zadzwonię do fundacji i niech ją zabierają, nie mam już siły!" ale... zacisnęłam zęby i stwierdziłam, że nie narażę jej na stres i zrobię wszystko, by jej pomóc (a w pełni dobrze jest od dwóch miesięcy dopiero).
Pytasz o poradę, więc mogę powiedzieć Ci co zrobiłabym ja: nie oddała kota. JESZCZE. Prawda z tymi hodowlami, standardami itd. Z wszystkim się zgadzam, bo sama swego czasu miałam już zaklepanego w hodowli kocura i szukałam miesiącami (to, że ostatecznie mam dwa dachowce to inna bajka). Tylko w całym tym zamieszaniu z dbaniem o dobre hodowle i standardy jest on... przerażony kot kulący się w kątach. Dwa tygodnie w nerwach i frustracji mogą się wydać wiecznością, wiem o tym, ale dla niego to krótki czas. Został wzięty z domu, który znał, wepchnięty w zapachy, których nie zna, które doprowadzają go do paniki, z obcym człowiekiem, zabrano go od rodzeństwa i rodziców. Nie zna tu nic, a sam jest nieśmiały i nie umie się przełamać by nawiązać z Tobą kontakt. Wiem, że jest Ci trudno, ale jest was dwoje. Przerażasz go, nie poznaje Twoich dobrych intencji, on chce zniknąć, skulić się, udawać rzeźbę żeby tylko się nie narazić. To jest przerażone zwierzę i w swym przerażeniu nie patrzy czy Cię ugryzie czy podrapie, on chce uciec i stać się niewidzialnym.
Wiem, że kuwetowanie czy jedzenie to żaden postęp. To nie jest koci dzieciak, jest mu trudniej do tej sytuacji przywyknąć. Co zrobiłabym ja to dała mu czas i konsekwentnie robiła to, co radzą Ci tutaj ludzie, nawet jak on teraz nie odpowiada. Nie chce przysmaków? Próbuj inne - tuńczyk z puszki wybitnie pachnie, może słoiczek dla dzieci podany na długiej łyżce. Próbuj dopóki nie wyczerpiesz wszystkiego. I utrzymuj kontakt z hodowcą, zaznaczając, że próbujesz wszystkiego.
Z takich "oswajaczy" możesz spróbować Feliway do kontaktu - feromony mogą sprawić, że poczuje się pewniej i nawet jeśli nadal nie będzie podchodził to śmielej będzie eksplorował dom, a gdy poczuje, że to jego terytorium może chcieć sprawdzić kto z nim mieszka.
P.S. Może napisz skąd jesteś, jeśli ktoś zna dobrego weta/behawiorystę w Twojej okolicy może Ci kogoś polecić.
"Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?" Mark Twain