Postanowiłam zmienić nazwę posta i dać aktualizację gdyby ktoś zmagał się z tym samym problemem. Mogę się pochwalić tym, że od ok. 3 tygodni nie mam już problemu z kotkiem. Przyznam, że momentami było na prawdę trudno i czasem musiałam 2 razy dziennie prać pościel, ale się udało. Mimo tego, że uspokoiła się już z tym sikaniem, to nadal zawsze mam przykryte łóżko folią na wszelki wypadek. Doszłam do wniosku, że kotka swoim zachowanie manifestowała swoje niezadowolenie. Wiem, że niektórzy uważają, że koty nie mają "humorków", ale opisze wam niektóre sytuacje. Wróciłam z koncertu o ok. 2 w nocy, kotkę zostawiłam w swoim pokoju. Już cieszyłam się, że nie zostawiła mi zalanego łóżka, ale gdy wróciłam z łazienki dumnie siedziała koło wielkiej plamy i czekała na moją reakcję. Raz gdy nie wypuściłam ją na pole, zrobiła to samo. Teraz staram się zgadywać czego chce. Nadal nie ma wstępu do niektórych pomieszczeń, ale myślę, że poczekam jeszcze 1-2 miesiące i będzie mogła hasać po całym domu. Jeśli chodzi o kuwetę wybieram tylko żwirki bezzapachowe i staram się, żeby żwirku było dużo i żeby kuweta była czysta. Zauważyłam, że czasem wchodzi do kuwety, wącha noskiem i jeżeli jej nie pasuje to wyskakuje z niej. Wtedy wkraczam do akcji, zbieram nieczystości i zaraz później ona wskakuje i już normalnie z niej korzysta. Próbuję też zainteresować ją kuwetą i na przykład grzebię w niej łopatką, albo dosypuję żwirku. Pozbyłam się pufy na którą sikała i nie można było pozbyć się nieprzyjemnego zapachu. Myślę też, że wyrosła z sikania poza kuwetą. Miałam obawy przed powrotem do szkoły, że będzie wykręcać jakieś numery mojej mamie, ale nic podobnego się nie stało. Na koniec dodam, że Coco (tak ma na imię) bardzo się do mnie zbliżyła, uwielbia spać na moich rękach, myje mnie swoim języczkiem, budzi mnie rano do szkoły jest bardzo kochanym kotkiem
. Mam nadzieje, że to nie jest chwilowy stan rzeczy i że już tak będzie do końca.