Kot złapany, ale chory...
Napisane: Pt lip 21, 2017 22:11
Pod koniec czerwca znalazłam w ogródku kota. Leżał w liściach pomiędzy jarzynami. Początkowo tylko miauczał i się nie ruszał. Podczas próby łapania uciekł ale zaraz upadł. Oczywiście szybka akacja do weterynarza. Tam okazało się, że kot nie ma nawet 1 zęba, które jak ocenił weterynarz prawdopodobnie były usunięte profesjonalnie. Dlatego liczyłam, że może to czyjś kociak. Jednak z racji tego, że na drugi dzień wyjeżdżałam na wakacje, kot został w szpitaliku u weterynarza. Po powrocie dowiedziałam się, że kot to dzikus. Podobno nikomu nie pozwolił się dotknąć ani też zbliżyć do siebie. Został wykastrowany, wyleczony antybiotykiem z koszmarnego kataru i zapalenia. Zabrałam go z gabinetu i Kot wrócił na łono natury. Nie chciałam dzikiego kota skazywać na zamknięcie w domu.
Ale kot po wypuszczeniu owszem uciekł,ale tylko na chwilę. Codziennie siedzi zaraz za ogrodzeniem i tylko upomina się o jedzenie. Jak tylko zrobi się ciszej biegnie pod dom i chodzi koło człowieka, wywraca się brzuchem do góry, ale nigdy nie pozwolił się dotknąć. Jak tylko człowiek wyciągnie rękę to zaraz ucieka. Ale też zdarza mu się wchodzić do domu i przypominać się znowu o jedzenie.
I teraz się zastawiam, czy jakbym go złapała i wzięła do domu, to czy by się przekonał do ludzi? Oczywiście kot ma na polu wydzielone miejsce gdzie pies nie ma dojścia, ciepłą budę do spania i jedzenie. Ale jednak szkoda mi go zostawiać tak na tym polu. Tym bardziej, że moja Pani weterynarz powiedziała, że kot nie ma dobrych wyników i że rokowania są ostrożne.
Ale też nie chcę na siłę uszczęśliwiać kota i dokładać mu dodatkowych stresów łapanką i zamknięciem w domu. I nie wiem czy zostawić to tak jak jest teraz i go obserwować , czy nie jest z nim gorzej. Czy jednak łapać i próbować w domu go do siebie przekonać. Czy ktoś ma jakąś rade? Może miał podobną sytuacje?
Ale kot po wypuszczeniu owszem uciekł,ale tylko na chwilę. Codziennie siedzi zaraz za ogrodzeniem i tylko upomina się o jedzenie. Jak tylko zrobi się ciszej biegnie pod dom i chodzi koło człowieka, wywraca się brzuchem do góry, ale nigdy nie pozwolił się dotknąć. Jak tylko człowiek wyciągnie rękę to zaraz ucieka. Ale też zdarza mu się wchodzić do domu i przypominać się znowu o jedzenie.
I teraz się zastawiam, czy jakbym go złapała i wzięła do domu, to czy by się przekonał do ludzi? Oczywiście kot ma na polu wydzielone miejsce gdzie pies nie ma dojścia, ciepłą budę do spania i jedzenie. Ale jednak szkoda mi go zostawiać tak na tym polu. Tym bardziej, że moja Pani weterynarz powiedziała, że kot nie ma dobrych wyników i że rokowania są ostrożne.
Ale też nie chcę na siłę uszczęśliwiać kota i dokładać mu dodatkowych stresów łapanką i zamknięciem w domu. I nie wiem czy zostawić to tak jak jest teraz i go obserwować , czy nie jest z nim gorzej. Czy jednak łapać i próbować w domu go do siebie przekonać. Czy ktoś ma jakąś rade? Może miał podobną sytuacje?