Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 21, 2017 18:09 Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Jakiś tydzień temu, patrząc na smętne miny i znudzenie moich kotów, postanowiłem zabrać jednego (najbardziej kontaktowego i rozważnego) na spacer.
Tzn. mam przy budynku przy każdej klatce schodowej takie zagrodzone płotkiem i żywopłotem ogródki (ale ogólnodostępne, otwarte), teren przed budynkiem też jest zielony i zakrzaczony, z drzewami i gazonami, praktycznie tylko ruch pieszy, jest bezpiecznie. Tak więc od kilku dni, późnym wieczorem idziemy na najbliższy ogródek, kot sobie tam trawkę podgryza, buszuje w zieleni, wącha... oczywiście ja jestem w pobliżu, kot bez uwięzi bo nie jest to typ który gdzieś może uciec. Po 10-15 minutach przychodzi albo idę po niego i wracamy do domu (nawet czasem nie muszę go brać na ręce, idzie koło mnie, wchodzi na klatkę schodową, wsiada do windy...). Jest posłuszny, pilnuje się mnie bo jak na razie boi się większej przestrzeni. No ale pojawia się pierwszy problem i moje wątpliwości czy utrwalać taki stan rzeczy i nadal go wyprowadzać ? Teraz jest ciepło, ładna pogoda, niby nie ma problemu ale kot zaczął wyć pod drzwiami by go wypuszczać w ciągu dnia... ciągnie go na dwór i obawiam się czy nie rozbudzę w nim instynktów, czy nie zacznie być bardziej natrętny, czy nie zacznie sikać w ramach protestu jak go nie będę wypuszczał na każde jego żądanie, czy nie przywlecze jakiś pasożytów, pcheł (jest tu sporo jeży), czy jakich chorób ? A co jak się skończy lato ?
Może lepiej dla mnie i dla niego przetrzymać to obecne niezadowolenie i protest pod drzwiami i go jednak odzwyczaić ?

P/S kot ma non-stop do dyspozycji osiatkowany balkon, no ale najwyraźniej już mu się znudził gdy zasmakował czegoś ciekawszego.
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt lip 21, 2017 18:25 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Jak już wyje pod drzwiami, to .. ehhh raczej nie zrozumie, ze nie masz akurat teraz czasu, albo innych ludzkich spraw. Chce wyjść i wie, ze tam jest fajnie (to plus).
Osobiście bałabym się bez zabezpieczenia (szelki, smycz). Wyprowadzałam tak mojego, nauczył się jak pies, jak tylko brałam do ręki szelki z smyczą, kot już był pod drzwiami. Kolejny minus, zacznie uciekać, jeśli do tej pory nie miał 'parcia' na drzwi wyjściowe, zacznie mieć. Takie wychodzenie to dla kota radość, dla właściciela kłopot, sporo kłopotów. Starszy kot może będzie spokojniejszy, młodsze raczej będą się domagać wyjścia lub/i próbować uciec.
pwpw
 

Post » Pt lip 21, 2017 18:52 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

nawet jakbym wprowadził szelki (z resztą zakładam, że i tak będę musiał bo jak kot się bardziej ośmieli to pewnie będzie chciał dalej eksplorować niż zasłonięty ogródek - liczę się z tym) to i tak nie zmienia postaci rzeczy, że kot zdecydowanie CHCE wychodzić...
- czyli jednak uzbroić się w cierpliwość i wziąć go na przeczekanie, aż zapomni ?
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Pt lip 21, 2017 19:18 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Szelki plus smycz to zwyczajnie bezpieczeństwo, nie przewidzisz wszystkiego, choćby psa, nagłego huku , czegokolwiek, co go wystraszy/wypłoszy i szukaj kota :roll: ... Nie mówiąc o tym, ze teraz kot się boi nowego, a przecież z czasem się ośmieli )))
O nie, nie zadecyduje za Ciebie. Tyle, że takie wyprowadzenie niestety w większości wypadków wiąże się z tym co powyżej. Kot chce wyjść do tego super interesującego miejsca i nie będzie się zachowywał tak, jak pies, tylko jak przeciętny kot, czyli jak wyżej, 'nalegania' na wyjście, próby na własna łapkę czmychniecia :wink: inne... Intensywność determinacji kota, czy jej eskalacja zależeć będzie od jego charakteru/wieku/pory roku też. Mój mi dawał popalić. Jak nie mogłam go wyprowadzić, był nieszczęśliwy. Ale decyzja należy do Ciebie, tylko musisz rozważyć, za i przeciw. Kot raczej nie nauczy się jak pies, ze wychodzi się w określonych porach, że Ty o tym decydujesz, szczególnie, ze Twój już robi 'koncerty'. Obawiam się, ze lepiej nie będzie, ale może się mylę ... Ja po moim mam własne zdanie.
pwpw
 

Post » Pt lip 21, 2017 19:50 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

color1 pisze: to i tak nie zmienia postaci rzeczy, że kot zdecydowanie CHCE wychodzić...
trzeba było nie wypuszczać na spacerki po klatce schodowej to by nie chciał wychodzić

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt lip 21, 2017 19:51 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Moja kotka jest nie wychodząca, ale jak jedziemy na jakieś wspólne wojaże kiedy pogoda dopisze zabieram ją na spacery żeby powąchała sobie świeżego powietrza zamiast kisić się ciągle w domu. Jak jesteśmy u siebie ma do dyspozycji tylko balkon. Kiedyś "wyprowadzałam" ją jak jeszcze był z nami pies i oboje reagowali na trzy magiczne słowa "idziemy na siku" :) ale jak psa zabrakło to jej się odwidziało.
Możesz balkon urozmaicić- ja w sezonie wiosennym do jesiennym kiedy balkon jest otwarty specjalnie dla niej urządzam. Wstawiam drapak żeby miała się po czym wspinać i miała lepszy podgląd na sąsiadów (osiedlowy monitoring) i wyrzucam trochę jej gratów aby miała jakieś zajęcie.

Chikita

 
Posty: 6398
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Pt lip 21, 2017 23:03 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

nie no nie jest jeszcze tak źle, znając go uważam, że da się to odwrócić - kwestia kilku dni odporności na błagalne kwękanie ;)
dlatego pytam, czy wyprowadzanie kota to dobry pomysł, czy raczej nie, zważywszy na wszystkie niedogodności.. czy kot czerpie wymierną korzyść z tego że jest wyprowadzany ? choćby w szelkach i w pełnym bezpieczeństwie ? czy wychodzenie kota może np. zmienić jego psychikę na tyle, że zaczną się jakieś konflikty w domu z pozostałymi kotami ? bo w ten sposób rodzi się niezależność takiego osobnika i może relacje między kotami nogą się popsuć (teraz są bardzo dobrze poukładane) ?

od dawna rozważam przeprowadzkę, tam gdzie byłby do dyspozycji zabezpieczony ogródek na czym skorzystałyby wszystkie koty... no ale życie swoje...
teraz trzem pozostałym kotom balkon w pełni wystarcza, mają wysoki drapak, zrobiony szeroki parapet wzdłuż loggi, mogą siedzieć, leżeć i latem większość czasu spędzają tam. no ale ten jeden kot zdecydowanie wykracza poza mentalność przeciętnego kota, chciałbym nie przedobrzyć, stąd te pytania ;)
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Sob lip 22, 2017 5:47 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Mieszkam w bloku, przechodzę przez ulicę (niezbyt ruchliwą) i mam działki - mam tam swoją działkę i wychodziłam z Guciem. Najczęściej latem, Gucio w szelkach i na smyczy, zdarzało się, że niosłam go do samej działki, a tam pozwalałam mu "brykać", ale wciąż ze smyczą. Co to była za radość Gucia, na tej działce :1luvu: mógł się potarzać w trawie, wykopać dziurę, zapolować na motyla lub coś innego latającego, pojeść trawkę itp. U mnie to się sprawdziło do tego stopnia, że Gucio potem sam stał przy drzwiach i czekał na wyjście. Ale ja uważałam, żeby np. przy wyjściu z bloku nie było nikogo, kto mógłby go wystraszyć, żeby np. nie jechało na rowerach za dużo dzieci itp. Aaa i jeszcze jedno, mimo drapaka mógł drapać drzewo itp. Ja polecam takie wyjścia, ale z głową ;-) :201461

bea3

 
Posty: 4144
Od: Śro cze 26, 2013 12:23
Lokalizacja: opolskie

Post » Nie lip 23, 2017 9:25 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

My Niespodzianka wyprowadzamy od pewnego czasu. W szelkach, na flexi. Co za radość! Hasa, bryka, trawkę je, na drzewo sie wespnie, ptaszki pogoni...
Na początku byly wrzasi pod drzwiami , po powrocie ze spaceru, jak ktoś sie kręcił po przedpokoju... Teraz mniej, sie nauczył że z terrorystami nie negocjujemy. Nadal ciężko z wracaniem do domu, trzeba kota pod pache bo sam nie wróci. No i próby dezercji jak wracam z pracy, śmiga mi pod nogami i do wyjścia z klatki, ale to też już mniej. Zależy od kota myślę, może być tak że sie nauczy że wychodzenie tylko jak Duzi zarządzą, wracamy na komende. Ale koniecznie w szelkach, z kotem nie wiadomo, niby sie pilnuje ale coś go sploszy, ucieknie i dupa. Uważać ze wspinaniem też jeśli ma inklinacje. My małemu blokujemy smycz jak wejdzie na pewną wysokość, na szczęście nie jest jeszcze za dobry w te klocki. Ogólnie myślę, że to świetna sprawa dla kota, tylko trzeba to przemyśleć i dopasować do charakterku danego tygrysa
Dziecko-Niespodzianka: viewtopic.php?f=1&t=180110

Trivia

 
Posty: 110
Od: Pt maja 12, 2017 9:05

Post » Nie lip 23, 2017 12:49 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Ja odzwyczaiłam- dla mojej wygody głównie. I spokoju ducha oraz nerwów,

Poprzedni właściciele je wyprowadzali, więc początkowo i ja. Kocica jest grzeczna - ibez problemu ją można było w szelki ubrać, ładnie chodziła na smyczy, do momentu aż jej się umyślało, że zdejmie szelki- a zdejmie każde, ale łatwo ja złapać.

Z kocurem gorzej- najpierw była walka aby ubrać szelki(z warczeniem i prychaniem), później niesienie bo kot po założeniu szelek tracił władzę w nogach i padał plackiem, po wyniesieniu na zewnątrz dziad jeden odzyskiwał władzę w kończynach, włączała mu się opcja "Bureł łowca i odkrywca" - nie daj boziu chciałabym go wtedy nakierować smyczą na inny tor, pociagnać lub co gorsza dotknąć :wrzask, wark i buczenie :roll: :strach:
Cóż, spodobało się, nasiliły się próby dezercji gdy ktoś otwierał drzwi(i to takie upierdliwe, cóż z tego, że odbił się od nóg gdy ktoś wchodząc zablokował mu drogę- bombardował do skutku, albo się udało drzwi zamknąć albo kocurowi wywiać na klatkę, i zbiegał w dół z triumfalnym "miau, miau,miau,miau" co 2 schodki), oraz gardłowe śpiewy pod drzwiami, że na spacer chce(oczywiście spacer tak, ale o szelki wojna).

Biorąc pod uwagę specyfikę mojego Burełka- to jak mu się charakter zmienia(z domowego miśka słodziaka na warczącą, buczącą, machającą pazurami mendę gdy jest na zewnatrz), stwierdziłam, ze szkoda nerwów i naskórka.
Ze Stefą można by chodzić, ale żeby było sprawiedliwie też w domu siedzi.
Tak się skończyła moja przygoda z wyprowadzaniem kotów.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.

Fatka

Avatar użytkownika
 
Posty: 5981
Od: Pt sty 01, 2016 19:36

Post » Nie lip 23, 2017 17:12 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Trivia pisze:Na początku byly wrzasi pod drzwiami , po powrocie ze spaceru, jak ktoś sie kręcił po przedpokoju... Teraz mniej, sie nauczył że z terrorystami nie negocjujemy. Nadal ciężko z wracaniem do domu, trzeba kota pod pache bo sam nie wróci. No i próby dezercji jak wracam z pracy, śmiga mi pod nogami i do wyjścia z klatki, ale to też już mniej. Zależy od kota myślę, może być tak że sie nauczy że wychodzenie tylko jak Duzi zarządzą, wracamy na komende.

Zgadzam, się z powyższym, z tym, że zależy też od właściciela czy potrafi kota wychować.
Większość nie potrafi, jest za mało konsekwentna i nie ma żelaznej cierpliwości (ulega kotu, żeby się wreszcie zamknął).


Fatka pisze: ładnie chodziła na smyczy, do momentu aż jej się umyślało, że zdejmie szelki- a zdejmie każde, ale łatwo ja złapać.
E z tym ,że każde to nie wierzę.
Tych na pewno by nie zdjeła:

Obrazek

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie lip 23, 2017 18:07 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Fatka
Jakbym widziała moje, z tą różnicą, ze z szelkami nigdy nie miał problemu, oznaczały spacer. Z zakładaniem był tylko ten problem, że kot się wiercił i miaukał, bo już chciał iść. No i powrót. Bywały ciężkie powroty. Pchikanie, burczenie, pazury a czasem nawet delikatne użarcie mnie w rękę. I oczywiście mój był wysokościowiec. Był albo menda kochana wymyśliła sobie, że tak się pozbędzie operatora smyczy, czyli mnie. Raz mnie tak wrobił, że stałam długo pod drzewem i czekałam na kogoś z rodziny w zasięgu głosu/wzroku, bo kot sam zejść nie chciał. Od tamtej pory pilnowałam długości smyczki :evil:
Kot miał niesamowita frajdę, ja gorzej. Bywały i grzeczniejsze spacery, pewnie zależało to od dnia, jego nastroju, tego co go na nich zainteresowało lub nie.. Ale fakt o ile dla kota to mega frajda, to niestety nie zawsze jest to bezproblemowe dla właściciela. Gardłowe koncerty całymi dniami pod drzwiami, drapanie i skakanie na nie to tylko początek. I próby ucieczki, najgroźniejsze. Trzeba jednak przemyśleć. Zimą tylko było spokojniej, bo kot miał mniejsze ciśnienie na dwór.
Drugi za to się nie nauczył smyczki. Próbowałam parę razy i niestety smycz to był dla niego stres. Tylko stres (szarpanie się na niej). Oba wcześniej były wychodzące. Z dworu.

Koniczynka47
Nie zgodzę się, nie każdego kota da się wychować. Jeśli wyjście na dwór jest silnym bodźcem, to kot będzie robił awantury i nic z tym nie zrobisz. To tak jakbyś chciała oduczyć łownego kota, ze myszek się nie łapie. Ehh

EDIT 1/2: I ważne. Jak już ktoś wyprowadza kota w szelkach zawsze przed spacerem trzeba je sprawdzić i w razie potrzeby dopasować. Raz mi moje schudło troszkę i o mało nie skończyło się to jego ucieczką po uwolnieniu się z szelek. Zawsze więc trzeba sprawdzać, czy są odpowiednio dopasowane- koty są niesamowicie zwinne, to nie psy, niecałe dwie sekundy przy leciutko za luźnych (schudł parę gram) zajęło mojemu ich zdjęcie- w sumie to było jedno szarpnięcie i błyskawiczne, zwinne ruchy. Cudem go złapałam i tylko dlatego, ze nie był na długiej smyczy tylko blisko mnie. Mój to zrobił umyślnie, ale podobnie zachowa się kot w przypadku zagrożenia. Większość kotów wtedy nie ucieka do właściciela, tylko przed siebie, to nie psy. Oczywiście też nie mogą być za ciasne/uciskać, no to jest na granicy, a sierść myli, na oko wydaje się, ze są ok, a kot się z nich uwolni. No na to uczulam. Sprawdzać regularnie dopasowanie szelek nawet przy niepróbującym się uwalniać kocie (na macanie, nie oko), bo jak wyżej, wystarczy że coś go spłoszy, szybko się z szelek uwolni, to ten sam mechanizm/zwinność który sprawia, ze każdy kot mieści się w pudełku po zapałkach :wink: Sprawdzać przy każdym zapinaniu szelek. Koniecznie.
pwpw
 

Post » Nie lip 23, 2017 19:50 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

pwpw pisze:Koniczynka47
Nie zgodzę się, nie każdego kota da się wychować. Jeśli wyjście na dwór jest silnym bodźcem, to kot będzie robił awantury i nic z tym nie zrobisz. To tak jakbyś chciała oduczyć łownego kota, ze myszek się nie łapie. Ehh


W mniejszym lub większym stopniu owszem da się.
Kwestia metod. Na pewno łownego kota nie oduczysz (a przynajmniej nie ograniczysz drapieżnych zapędów) za pomocą smaczków i głasków czy też popularnego "ignorowania".
Pytanie też o zasadność oduczania, czasem lepiej takiemu kotu po prostu poszukać innego miejsca gdzie jego umiejętności zostaną docenione i wykorzystane.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie lip 23, 2017 20:14 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

Koniczynka47 pisze:
pwpw pisze:Koniczynka47
Nie zgodzę się, nie każdego kota da się wychować. Jeśli wyjście na dwór jest silnym bodźcem, to kot będzie robił awantury i nic z tym nie zrobisz. To tak jakbyś chciała oduczyć łownego kota, ze myszek się nie łapie. Ehh


W mniejszym lub większym stopniu owszem da się.
Kwestia metod. Na pewno łownego kota nie oduczysz (a przynajmniej nie ograniczysz drapieżnych zapędów) za pomocą smaczków i głasków czy też popularnego "ignorowania".
Pytanie też o zasadność oduczania, czasem lepiej takiemu kotu po prostu poszukać innego miejsca gdzie jego umiejętności zostaną docenione i wykorzystane.

Jeśli dla danego kota wyjście jest jego silnym imperatywem lub takim stanie się, niewiele zdziałasz ignorowaniem (i tak się nakręci lub będzie dalej się nakręcał), smaczkiem (albo zignoruje, albo od razu po zjedzeniu go lub za chwile dłuższą/ krótszą znów się będzie nakręcał), głaskaniem (o na to naprawdę nakręcony kot 'dobrze nie zareaguje' :roll: , bo on nie chce głaskania, tylko wyjść :!: głaskanie gdy mi się Frota pod drzwiami nakręcał, ten co smyczki nie zrozumiał, nie dziękuje, palce są mi jednak potrzebne :twisted:.. dłoń , cała ręka... )... Wszytko sprawdziłam na własnej skórze. Wyjścia sa dwa, albo nadal wychodzić i cierpieć, albo oduczyć kota wychodzenia. Przy ponawianych spacerach niestety "awantury" będą, nawet w porach nocnych (tez przerabiałam, choć z moim nigdy po nocy nie chodziłam). I tu już od kota będzie zależeć intensywność i częstotliwość takich awantur. Nie nauczysz kota, ze spacer tylko z Tobą, bo większość kotów to nie zwierzęta stadne, one nas do wyjścia na dwór nie potrzebują. Pies chce wyjść, ale 'ogląda' się na właściciela. Kot po prostu chce wyjść i kropka. Są koty które nie robią mega awantur, są takie,że masz jeden wybór, całkowity zakaz, jak detoksykacja przy uzależnieniu i brak powrotu do 'nałogu'. Z czasem czasem bardzo długim uspokoją się, ale nie można ich już zabierać na smycz. Sa pewnie i takie którym trzeba poszukać domu wychodzącego, ale to nie przypadek kota uczonego dworu za pomocą smyczy, tylko raczej takiego zgarniętego, który nie umie odnaleźć się w domu. W każdym razie uczenie zachowania prawidłowego przy chęci wyprowadzania kota na smyczy, hmm, ma dość wąskie granice, zawsze można coś zrobić, ale to "coś" jest równie skuteczne, jak przy kotach jedynakach. Jak zwierz ma silną potrzebę, nasze nauki nic nie dadzą. Wtedy raczej trzeba przemyśleć, czy na takie zachowania kota się godzimy i fundujemy mu nadal wyjścia, czy rezygnujemy z pomysłu wyjść i cierpimy ile trzeba, aż kot się pogodzi z tym, ze nie ma smyczy. I to konsekwentnie, zero spacerów.
Ostatnio edytowano Nie lip 23, 2017 20:23 przez pwpw, łącznie edytowano 1 raz
pwpw
 

Post » Nie lip 23, 2017 20:22 Re: Wyprowadzanie kota - za i przeciw ?

pwpw pisze:Jeśli dla danego kota wyjście jest jego silnym imperatywem lub takim stanie się, niewiele zdziałasz ignorowaniem (i tak się nakręci lub będzie dalej się nakręcał), smaczkiem (albo zignoruje, albo od razu po zjedzeniu go lub za chwile dłuższą/ krótszą znów się będzie nakręcał), głaskaniem (o na to naprawdę nakręcony kot 'dobrze nie zareaguje' :roll: , bo on nie chce głaskania, tylko wyjść :!: Głaskanie dy mi się Frota pod drzwiami nakręcał, ten co smyczki nie zrozumiał, nie dziękuje, palce są mi jednak potrzebne :twisted: )... Wszytko sprawdziłam na własnej skórze.

Nie wszystko, tylko to co akurat wymieniałam jako nieskuteczne (przy czym jakbyś nie zauważyła odniosłam się doi podanego przez Ciebie przykładu łowności kota). Ja np. nawet nie próbowałabym dawać smakola awanturującemu się kotu pod drzwiami albowiem jest dla mnie jasne, że de facto nagrodziłabym tym jego zachowanie, niestety dla wielu właścicieli takie rzeczy nie są oczywiste.

pwpw pisze: Nie nauczysz kota, ze spacer tylko z Tobą, bo większość kotów to nie zwierzęta stadne, one nas do wyjścia na dwór nie potrzebują. Pies chce wyjść, ale 'ogląda' się na właściciela. Kot po prostu chce wyjść i kropka.

Nie wiem skąd czerpiesz wiedzę o psach ale czas byś poczytała coś poważniejszego.
"Ogląda się" na właściciela tylko pies niepewny siebie ewentualnie taki, który został nauczony, że ma się zanadto nie oddalać.
Psy odważne, przedsiębiorcze po prostu idą eksplorować okolicę bez oglądania się na właściciela.
Każdy szkoleniowiec wie, że łatwiej nauczyć "pilnowania się" nogi psa lękliwego.
Już pominę kwestię, że psy i ludzie "stada" nie tworzą bo dla psa oczywistym jest, że człowiek to nie jest drugi pies.
Ostatnio edytowano Nie lip 23, 2017 20:33 przez Koniczynka47, łącznie edytowano 1 raz

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 200 gości