Hej.
Doktor napisała nam, że ona zaleca jednak rozpoczęcie eksperymentu z psychotropami, a ewentualnie potem Feliway, jeśli pierwsze rozwiązanie nie zadziała. EEG odpada, gdyż ponownie napisała, że nawet jak nic nie wyjdzie, to mamy podawać leki przecidrgawkowe - uważamy, że samo badanie jest w takim razie niepotrzebnym stresowaniem kota. Nie wiemy czy w takim razie jest sens robić punkcję płynu m-r, o to jeszcze dopytamy.
My, po dyskusji z naszą weterynarz, uważamy, że bez sensu jest zaczynać z grubej rury, skoro możemy spróbować najpierw z Feliwayem, witaminami i wapnem/magnezem. Wiemy, że często zwierzętom nie podaje się leków przeciwdrgawkowych jeżeli ataki pojawiają się bardzo rzadko. Nasze, choć częste, do specjalnie padaczkowych nie należą i na pewno nie sprawiają jej bólu - zagrożeniem (wielkim!) jest ewentualnie fakt, że może z czegoś spaść i się połamać
Zresztą sama pani doktor neurolog ponad dwa miesiące temu, gdy Śrubka miała identyczne objawy jak dzisiaj nie zalecała na gwałtu rety psychotropów (w ogóle nie wspominała wtedy o padaczce), dzisiaj też, jak sama mówi, jeśli fenobarbital nie pomoże, musi się Śrubka nauczyć z tym żyć - więc myślimy, ze możemy bez większego ryzyka poczekać i popróbować z innymi rozwiązaniami. W najgorszym razie, zawsze możemy szybko podać fenobarbital w czopku, choć modlimy się by do takiej sytuacji nie doszło.
Śrubka się wysypia i czuje się całkiem spoko. Ataki są silne to prawda, ale zawsze wywołane bodźcem (w najgorszym momencie miała je po prostu od tak i czuła się fatalnie, przesypiając maksymalnie kilkanaście minut naraz). Zainstalowałam w domu kamerę i obserwuję ją non stop, nawet pisząc te słowa. Zdarza się jej spać, wstać, zjeść, przeciągnąć się i wrócić do spania bez żadnego ataku, ale niech tylko Luna zrzuci coś z półki i atak murowany. Kiedy my wracamy do domu, jest tylko gorzej, jest podekscytowana i biegnie się przywitać = atak, spada nam widelec = atak, kopniemy zabawkę, a ona do niej wystartuje = atak. Chyba musimy się wyprowadzić
i zabrać ze sobą Lunę
((
Uważamy z mężem, że warto jeszcze trochę powalczyć o to, żeby nie faszerować jej lekami, ale rozumiemy, że może do tego jednak dojść i w związku z tym bardzo Wam dziękuję raz jeszcze, za uspokojenie mnie, że Śrubka może być sobą nawet na psychotropach. Tu jednak pytanie - czytałam na tym właśnie forum, że są lepsze leki na padaczkę niż Luminal, a i jedna i druga pani doktor wspominają tylko o tym. Mogę zapytać o jakąś alternatywę?
Tymczasem jednak, spróbujemy popytać o dodatkowe konsultacje, a zakręconą Śrubkę spróbujemy odczarować Feliwayem, magnezem i wapnem. Co myślicie?