Szczęśliwej podróży kocyku
Z Koźlarka to buńczuczny grzybek, siedział w torbie, jak farsz w pierogu.
A taka to, wydawałoby się, pierdoła kocia
Dobrze, że już po.
Fryderyczek biedny, kominek niestety jest jakimś zagrożeniem dla nieuważnych, albo myślących inaczej kotków.
Moje się numiały, po czasie i na własnej skórze, że to bywa gorące. Teraz wchodzą na fotel obok i wąchają powietrze, jak czują ciepło, to nie wskakują na blat kominka.
W lecie, jak kominek nieczynny, to blat jest etapem w drodze na regał.
Wąsik też dzisiaj odwiedził gabinet, dostała jednak antybiotyk, bo chyrchla i wymiotowała w nocy.
Jakiś wirus przylazł, bo wszystkie takie same objawy, tylko nasilenie inne.
Od Krówcieja się zaczęło, ból gardła i wymioty, stan ostry, osiem dni na antybiotyku, przeszło.
Grubas przechodzi takie rzeczy dość lekko (tfu, tfu), jemu wystarczy podać coś na odporność i zdrowieje. Może ilość wirusów rozkłada mu się na masę i wtedy one nie maja szans
.
Pruszynek trochę gorzej, ale też się obędzie bez wyciągania armat. Dzień, dwa dłużej, ale też przechodzi. Mała długo była zdrowa, już myślałam, że ja w ogóle ominie, ale jednak nie.
Przy czym źle się nie czuje, je i szaleje, gorączki nie ma, ale jednak to kociątko jeszcze, boję się, żeby chyrchlanie się w coś poważniejszego nie rozwinęło, więc potuptaliśmy po leki.
Na szczęście to jakaś lekka
franca niezbyt kłopotliwa i już idzie sobie precz.
Jutro jadę na wieś, trzymać proszę kciuki, żebym z matką wróciła. i żeby już bez przygód było.
P.S.
Transporter muszę kupić, a właściwie dwa, mały i duży.
Jakieś solidne, sprawdzone a niedrogie ?
A może ktoś ma do sprzedania kratkę od transportera, guliwer chyba.
Gdzie w ogóle można dokupić kratki ?
Mam taki dla Grubasa, duży solidny, jest ok jeszcze, tylko właśnie to zamykatko sprężynowe na kratce się zepsuło, tego się nie da naprawić. Musze dokupić albo kratkę, albo niestety nowy transporter.