Dziękuję wszystkim za dobre myśli, trzymanie kciukasów.
Dzisiaj zwiozłam łapkę, nie ma już sensu nastawiać jej na tej posesji, na strychu jedzenie nie zjedzone, na poziomie gruntu łapią się jeże, jeszcze dwa razy przeszukałam posesję, jeszcze dokładniej. Nie ma. W końcu przychodzi taki moment, że trzeba powiedzieć pas, dalsze działanie w tym kierunku nie ma sensu.
Nie wiem, czy nie żyje, czy poszedł gdzieś dalej, gdyby to był mój kot, poszłyby ogłoszenia, ale tu nie ten klimat.
Jeszcze chce napuścić innego
błękitnego ptaka żeby może popytał w okolicznych domach, czy gdzieś tam się nie przypałętał.
Balbina......
Balbina poszła dzisiaj na swoje, tak błyskiem to poszło, że jeszcze to do mnie nie dociera.
Jakąś chwile temu rozmawiałam z weterynarz do której chodzimy z chłopakami i prosiłam, żeby popytała o dobry dom, opisałam sytuację, byłam u niej z Balbiną na przeglądzie.
Wczoraj zadzwoniła, że jest Pani, która szuka kociaka i byłaby chętna wziąć.
Wieczorem podjechałam do gabinetu, porozmawiałam z wetką, telefonicznie z Panią, umówiłyśmy się, że Pani dzisiaj podjedzie do mnie poznać Balbinę.
Pani przyjechała wieczorem z mężem i wnuczką. Porozmawialiśmy, Balbina została obejrzana, ochochana z zachwytu i zapakowana w kontenerek, po czym wszyscy pojechaliśmy do nowego balbiniego domu na błyskawiczną przedadopcyjną, po czy wszyscy jeszcze raz pojechaliśmy do wetki dać Balbinie odrobaka na tasiemca, ja podziękować za znalezienie domu.
Państwo bardzo sympatyczni, dziewczynka, nastolatka, przemiła. W domu cudny rudy kocur Lewek, Państwo dostali go trochę ponad rok temu od wetki jako ślepego oseska, znaleziony gdzieś pod autem, wykarmili, odchuchali. Mieli też starszą kotkę, która była wychodząca, przyszła kiedyś sama i została. Parę miesięcy temu zaginęła i już się nie odnalazła. Nie chcą już wychodzących kotów. Balbina nie będzie wypuszczana.
W domu mieszkają jeszcze rodzice dziewczynki, syn Pani z synową, też bardzo kotolubni.
Dom duży dwupiętrowy, no i są moimi sąsiadami, z tego samego osiedla, dwie uliczki dalej.
Zamówiłam Balbinie żarcie, bo nie przypuszczałam, że tak sie sprawy potoczą, więc jak paczka przyjdzie do doniosę w ramach wyprawki, ogólnie mam bezterminowe zaproszenie na kawę, poogladanie zdjęć małego rudzielca, no i ogólnie bardzo sympatyczny kontakt.
Tak więc szczęśliwego życia malutka.
Najbardziej mnie boli w tym wszystkim, że gdyby udało się złapać tamtego malucha, Pani też by go wzięła, chciała rodzeństwo.........
Gdyby dał się złapać, gdybym ja go złapała, już miałby dom........no nie mogę tego strawić.
Edit. Dobrze, że Balbina już ode mnie poszła, bo niedługo ważyłaby tyle co gruby
waga 1,49 kg. na głodnego, przytyła od ostatniego razu 0,27 kg.