Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
wilber pisze:Dziękuję serdecznie za wszystkie rady, kciuki.
Za trzymanie za Kaniucha i za Wąsa-Koko.
Kania wreszcie w domu, kamlot się stoczył z mojego skołatanego serca
Z wiochy na salooony pooooszły w końcu wszystkie.
Ser_Kociątko..... , zresztą co tu gadać, wszystko widać jak na dłoni.
Przeogromne : Dziekuję
Jakoś przetrwałam też Wasową sterylkę, poszło ładnie bez komplikacji, żeby teraz szybko doszła do formy. Stres mi schodzi i tak jakoś miękko się czuję.
ser_Kociątko pisze:No więc.
Wszystko zaczęło się jeszcze wtedy kiedy Kania była przed sterylką. Przyszła do mnie kumpela sąsiadki, i zakochała się w Kaniuchu. Powiedziała, że poczeka aż będzie po zabiegu i ją weźmie. Okej, nie ma problemu. Umówiłyśmy się na telefon. Kania czekała, potem była już po sterylce i mogła jechać. Niestety Pani co chwilę przekładała termin odbioru, potem już się konkretnie umówiłyśmy na niedzielę, któregoś tam, nie pamiętam. Nie przyjechała, zadzwoniła, że się rozmyśliła... A Kania siedziała cały czas w łazience, bo przypomnę lała nam wszędzie, warczała, fuczała na inne koty.
------------------------------------------------------------------------
Zrobiłam ogłoszenie Kocim Grzybkom, Borowik pojechał do DS'u.
------------------------------------------------------------------------
Nadszedł czas zrobienia ogłoszenia Tośkowi, wstawiłam na OLX, zadzwoniła przemiła Pani, umówiłyśmy się na spotkanie. Przyjechała, zakochała się w nim. W międzyczasie Kania skoczyła na klamkę w łazience, otworzyła sobie drzwi, zbiegła na dół, nasikała Pani do butów i wróciła jak gdyby nigdy nic do łazienki . Pani nie była zła. Umówiłyśmy się na odbiór Tośka za tydzień.
-----------------------------------------------------------------------
Ale złożyło się tak, że Tosiek pojechał do DS forumowego. Powiedziałam Pani co i jak, ona mówi, że jeszcze Kania została i chętnie ją adoptują !
-----------------------------------------------------------------------
Umówiłyśmy się jakoś na tydzień przed świętami.
-----------------------------------------------------------------------
Kaniuch się rozchrowała, dłuuuuuugo walczyłyśmy o zdrowie.... Musiałam odwołać akcję adopcyjną. Pani była smutna ale powiedziała że poczeka. Umówiłyśmy się na po świętach.
-----------------------------------------------------------------------
Po świętach zadzwoniła Pani, że muszą to odłożyć w czasie, bo zmarła Mama tej Pani i jadą do Zakopanego (tam mieszkała Mama), ale że jak wrócą to na pewno ją odbiorą. A mają wrócić pod koniec stycznia
-----------------------------------------------------------------------
Okej, no to zgoda. Kaniuch czekał. I czekał. I czekał.
-----------------------------------------------------------------------
30 stycznia telefon, że jeszcze nie wracają, musza zostać 3 tygodnie dłużej. Ale na pewno ją wezmą.
-----------------------------------------------------------------------
No to czekam.
-----------------------------------------------------------------------
Telefon wczoraj! Wrócili, czy mogą ją odebrać?
-----------------------------------------------------------------------
Oczywiście, że mogą! Pani przyjechała, Kaniuch zaczął się o nią ocierać, miziać, przytulać, pogadałyśmy sobie, 2h siedziała u nas. Zapakowałyśmy ją w transporterek, dostała ode mnie na wynos 3 puszki karmy i słoik chrupek, 1 posłanko od Ewar i 1 kocyk od Ewar Pojechała! Nowy DS jest wspaniały. Na pewno będzie tam szczęśliwa. Cieszę się niezmiernie!
P.S. nie chcieliśmy żeby siedziała sama w łazience, więc stopniowo przyzwyczajaliśmy ją do innych kotów. Wypracowaliśmy to, że nie sikała już poza kuwetą, ba! nawet bawiła się z innymi kotami. Kosztowało nas to mnóstwo pracy, nerwów. Ale udało się!
A tu pożegnalna fotki:
ser_Kociątko pisze:Patrzcie, mam już wieści z nowego domku
Wczoraj po przyjezdzie zjadła puszkę 170 gram Skorzystała z kuwetki bezbłędnie, a noc spędziła w łóżku. Od razu poczuła się jak u siebie, zero stresu
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], qumka, Zeeni i 520 gości