ser_Kociątko pisze: Bo jedzie z Niemiec.... Masakra.
Bardzo mizerna pociecha, ale przynajmniej z Niemiec, to te lepsze produkty.
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
ser_Kociątko pisze: Bo jedzie z Niemiec.... Masakra.
ASK@ pisze:FarciKot miałąś "szczęście". Uwierz, nie zmusisz kogoś jeśli nie będzie chciał do czynów. Pozbędzie się problemu i trzyma się z dala. Do następnego razu.
ser_Kociątko pisze:Słuchajcie chce mi się płakać.
Mąż dzisiaj pojechał do Ozorkowa, wchodzi do Tesco, a ktoś wyrzucił kota zapakowanego w karton do marketu...
Wziął go do domu... Kot ma mega świerzb i to chyba kotka, jest dosyć przestraszona nie chcę jej dodatkowo stresować zaglądaniem pod ogon...
Zamówiłam dzisiaj jedzonko za pieniążki od Wilber i FarciKota jak przyjedzie wstawię fotki + fakturę
Wieczorkiem wstawię fotki nowej/nowego. I maluchów.
Ale naprawdę nie wiem, co zrobić z tym kotem... Nie stać mnie na kolejnego tymczasa... I nie mogliśmy go nie wziąć...
Może ktoś chciałby pomóc w sfinansowaniu podstawowego pakietu tj. szczepienie,odrobaczenie, sterylizacja... ?
ser_Kociątko pisze:Dzisiejsza aktualizacja wątku nie będzie niestety radosna - bowiem mamy z TŻ takiego nerwa, że głowa mała... -.-
Poniedziałkową akcję już Wam opisałam - zgarnięty przez TŻ Tosiek spod Tesco, którego ktoś wrzucił w pudle do przedsionka marketu. Świerzb do leczenia w uszkach. Sąsiadka, wracająca z Tesco z zakupów przywiozła kota z Ozorkowa do nas do domu. Wtedy pogadaliśmy, i jako, że Ona jest niby kociarą, to obiecała nam, że z racji tego, że wie, że mamy dużo tymczasów na głowie i swoich własnych, to opłaci chociaż leczenie świerzba i zawiezie nas do weta.
W dniu wczorajszym, oznajmiła nam jednak, że mamy pojechać tramwajem, a za weta odda nam kasę - powiedzieliśmy sobie: ok, pewnie jak zwykle coś Jej wypadło "ważnego"... Pojechaliśmy więc na wizytę, Tosiek dostał Oridermyl dousznie i wróciliśmy do domu.
Dzisiaj rano słyszymy sms, otwieramy, a tam wiadomość, że niestety Ona nie ma pieniędzy na leczenie obcego kota, bo zainwestowała w części do auta i musimy sobie jakoś sami radzić... o.O I w tym momencie nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Jakby tego mało było - kolejny sms z informacją, że jak sobie z nim nie damy rady, to zawsze możemy go do schroniska odstawić... -.- Nawet nie wiemy jak to skomentować... Idealne zakończenie przyjaźni.
Tak więc sytuacja się trochę pokomplikowała, ale kotu zginąć nie damy i jakoś trzeba ten wózek dalej popchnąć do przodu.
\
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości