Witam, w maju tego roku moja kotka zachorowała a raczej pokazała, że jest chora. Pokazała to w ten sposób, że chowała się przed domownikami, nie pozwalała się dotknąć ( wcześniej męczyła każdego ) i co najgorsze nie chciała jeść i przestała się wypróżniać. Pierwsza wizyta u weta- nie było najgorzej- badania krwi ok poza wątrobą, dostała zastrzyki ( chyba przeciwzapalne ),kroplówkę, potem była lewatywa, zastrzyki na wątrobę, diagnoza: w sumie żadna, ale nie chcę się na tą chwilę na ten temat rozpisywać, kolejny lekarz, tym razem bardziej zaufany zleca badanie USG i RTG z kontrastem, RTG pokazuję zwężenia w przepływie kontrastu ( możliwe nacieki ), sugestia: laparotomia zwiadowcza, pierwsze USG i pieniądze w błoto, kolejne USG, diagnoza rak ( chłoniak ) ewentualnie ciężka postać nieswoistego zapalenia. Ponieważ cały czas kotka ma problem z wypróżnianiem się mama pyta o laparotomie, odpowiedź: nie ma sensu męczyć kota. Sugestia: opieka paliatywna, leki przeciwzapalne. Kotka dostaje sterydy. Poprawa trwa 2-3 dni i przestaje reagować na sterydy. Kolejne dni, kolejne próby, żeby kot się wypróżnił i nic. Idziemy do onkologa, tam dowiaduję się, że operacja jest jednak konieczna. Decydujemy się na laparotomie zwiadowczą, podpisuję zgodę, że w razie, gdyby stan kotki był tragiczny to nie będzie wybudzana, czekam na telefon, stres nie do opisania, wreszcie dzwoni telefon: jeden guz, usunięty. Kotka się wybudza z narkozy. Ufffff. Kolejne dni upływają na podawaniu jej kroplówki, antybiotyku ( z tym był problem, ponieważ kotka nie chciała dać sobie założyć wenflonu ) , wizytach czasem po 2 razy dziennie, kot je i wypróżnia się, ale spuchł niemiłosiernie. Robimy badanie krwi, doktor uzupełnia coś ( w tej chwili nie pamiętam ) i kot wraca do normy, ale szczęście nie trwa długo, bo kicia znowu przestaje się wypróżniać. Diagnoza: nieszczelność jelita, zapalenie otrzewnej, konieczna kolejna operacja, a po operacji transfuzja krwi. Kolejna operacja, kolejny stres, czy da radę ( po miesiącu głodowania, lewatyw i operacji kot jest w tragicznym stanie ). Dała radę. I znowu kroplówki, antybiotyki ( problemem z wenflonem ) i wizyty 2 razy dziennie, ale kot czuje się lepiej, je, wypróżnia się, no radość wielka do czwartku ( pomimo, że badanie histopatologiczne sugeruje, że to przerzut - ale o tym nie będę się teraz rozpisywać ) , gdy kot znów przestał się wypróżniać, w piątek USG, które pokazało, że znów jest problem w miejscu zespolenia Poza tym kot przez cały czas ma zapalenie chyba wszystkiego ( wątroba, trzustka, żołądek, jelita ). Mamy sobotę kot się nie wypróżnił, lek, który wcześniej jej podawałam (dicopeg junior) przestał działać, kot ma kał w okrężnicy i miał się wypróżnić, ale się nie wypróżnia. W związku z czym mam 2 pytania: 1. Co mogę podać kotu? Może ktoś z Was miał podobną sytuację, będę wdzięczna za każdą sugestię 2. Czy możecie polecić mi dobrego gastroenterologa lub gastrologa?
Pozdrawiam serdecznie