Kilka dni temu trafiła do nas potwornie wycieńczona i wyniszczona koteńka z warszawskiej ulicy. Znaleźli ją młodzi ludzie, którzy na szczęście nie pozostali obojętni i zwrócili się do nas po pomoc. Pewnie ktoś, zamiast leczyć, wyrzucił ją na bruk...
Daszeńka walczyła o życie, stan był krytyczny Sądziliśmy początkowo , że jej stan to skutek wypadku. Jednak przyczyna była inna, być może guz. Źrenice maksymalnie powiększone, jedna reagowała na światło. Coś, co wygląda na krwiak pyszczka okazało się guzem wodnym, na szczęście niezłośliwym.
Pojawił się też atak padaczki
Daszeńka to starsza kotka, może nawet bardzo stara (resztki ząbków w tragicznym stanie).
Robiliśmy wszystko, ale nie udało się... Daszeńka
pobiegła dalej, za TM
Dzisiejsze badanie USG oraz poziom kreatyniny i mocznika, który pokazał wzrost o 100% (sic!) - krea ponad 10, mocznik ponad 600, pomimo kroplówek dożylnych i leczenia, nie pozostawiły złudzeń. Pomoc przyszła za późno i Daszeńka umierała...
Mogliśmy już tylko wyzwolić ją z cierpienia .
Zdążyła jeszcze zaznać miłości, poczucia bezpieczeństwa i troski oraz życzliwości Waszych serc!!!
Czasem to wszystko, co możemy dać znękanej istocie, bo na wszystko inne jest już za późno...
Daszeńko, na zawsze pozostaniesz w naszej japaczowej rodzinie!!!!!
Czuwaj nad Jadzią
, która włożyła całe swoje serce i siły byś poczuła, że jesteś ważna, najważniejsza. By Ci ulżyć w potwornym cierpieniu. By zatrzymać Cię tutaj, niestety, tego nie mógł zrobić już nikt...
Kochamy Cię Dasza!