Kochani Paczacze, przedwczoraj dotarł do nas taki apel z Warki:
"Ktoś podrzucił kotkę do pani która karmi bezpańskie koty. Kotka ma chore oczy i nie widzi albo bardzo słabo widzi,chodzi i obija się o wszystko.Pani u której przebywa nie może jej zatrzymać i leczyć.Czy ktoś zaopiekuję się chorą kotką?Pomoc potrzebna na już,kotka w każdej chwili może wyjść na ulice i wpaść pod samochód.Pomóżcie proszę"
No to co? Na miejscu nie ma szans na pomoc, ale są tam dobrzy ludzie
, którzy szukają ratunku. Prosimy o zabezpieczenie kotki i desperacko szukamy transportu na cito (istnieje podejrzenie, że kotka jest ciężarna). Jednak na miejscu kotka ucieka i nie wiadomo czy i na kiedy organizować odbiór kotki. Zapada decyzja naszych wolontariuszy Asi
i Tomka
: "po racy jedziemy do Warki i zabieramy ślebkę do Warszawy, do domu". Ania
, która wraz ze starszą Panią karmicielką
, na miejscu usiłuje zabezpieczyć biedulkę, dzwoni z informacją, że jest kotka. Pilnują, trzymają, czekają na naszych wolontariuszy.
Późnym popołudniem Asia z Tomkiem ruszają. Zabierają kocinkę z Warki i pędzą do lecznicy, by udzielono kocie doraźnej pomocy, zrobiono testy, sprawdzono czy wielki brzuch to rzeczywiście wynik ciąży. Wreszcie są w Warszawie, w klinice. Koteńka okazuje się przekochana, ale strasznie biedna. Świerzb i reszta towarzystwa nie zaskakują, grozę budzą oczka, które na pewno strasznie bolą Asję
Badanie palpacyjne brzucha raczej wyklucza ciążę, ale oczywiście niezbędne jest USG, na zrobienie którego jest w tym momencie za późno. Układamy plan na kiedy i gdzie Asję będziemy umawiać. Priorytet - przychodnia okulistyczna doktora Garncarza. I nagle wali się cały plan, jest wynik testów FIV/FeLV - białaczka
To najgorsza wiadomość. Płaczemy wszyscy, ale wiemy, że wszystko się ułoży i że pomożemy Asjeńce mimo wszystko!!!!!!!!!!!!!! Jednak tego wieczora musi zostać w szpitalu, bo nie mamy w Warszawie miejsca dla białaczkowej kotuni. Ale..., ale mamy cudowną wolontariuszkę Kasię
, która ma swoje trzy cudowne koty FeLV +. Kasia zapytana w środku nocy czy przyjmie Asję do siebie na tymczas, bez wahania odpowiada, że tak!!!!!!!!!!!
Asja zostaje w klinice, gdzie będzie miała troskliwą opiekę i w czasie gdy my będziemy szukać transportu na Śląsk, zrobioną pełną diagnostykę.
Najważniejsze, że już jest bezpieczna. Zaraz przyjdzie czas by była szczęśliwa!
A teraz prosimy Was o najmocniejsze kciuki za zdrowie Asji!!!!!!!!!!!
Poniżej zdjęcia z lecznicy (powtórzyliśmy test, ponieważ pierwszy wyszedł niejednoznaczny. Stąd dwa na foto), oraz to jedno, które otrzymaliśmy z Warki, gdy mała była jeszcze na ulicy...