Googlam i przeszukuję forum w poszukiwaniu podpowiedzi jakie badania zrobić charczącemu kotu.
Kot charczy i bardzo ciezko oddycha jak jest pobudzony - w stresie, w zabawie, jak sie zmęczy, jak się rozmruczy przy mizianiu. Oczy, nos czyste, żadnych wysięków, żadnego smarkania, zadnego kaszlu. Jak śpi czy normalnie chodzi, oddycha bez sensacji.
Miał podejrzenie zapadniętej krtani - RTG wykluczyło. RTG czaszki, płuc (w ogóle cały kot był prześwietlany) - nie ma nic niepokojącego. Wetka uważa po wielokrotnym osłuchaniu, ze kardiologicznie nie ma sie do czego przyczepić (a jest w tym dobra). Przy osłuchiwaniu krtani i wyżej dudni strasznie. Był na antybiotyku 10 dni, zero poprawy.
Kot ma rok, waży 4kg, wykastrowany 5 tygodni temu. Miał robioną morfologię na razie - wszystko w normie. Ma apetyt, je i wydala - choc od tygodnia codziennie paw. Nie wiem, czy to związane z charczeniem, czy za łapczywie je, czy za dużo je, czy nie toleruje tego, co mu daję. Jednak wcześniej jadał to samo i było ok, wiec możliwe, że za duzo i za szybko. Ewentualnie kłaczek (zmienia futerko z kocięckiego na dorosłe i ten cały puch mu wychodzi - wiem, ze trochę późno u rocznego kota, ale tak ma).
Czytam o rhinoskopii - zwykle robiona jak zatoki i nos zawalone wydzieliną, wiec pytanie, czy w jego przypadku jest sens. Tomograf? Czy raczej dokładniejszy rezonans? Tylko czego? Głowy? Płuc? Może jeszcze jest jakieś badanie, które mogłoby coś powiedzieć?
Nie chcę tak uderzać w ciemno, bo koszty mnie zabiją ... To tymczasik, który miał się szybciutko przenieść do nowego domu, a tu takie atrakcje
Jak tu wydać takiego charczącego, niezdiagnozowanego kota?