pomocy, kot wychodzący

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 30, 2017 12:41 pomocy, kot wychodzący

Dobry wieczór wszystkim!

Na początku naświetlę może, o kim mowa:
Młody kocur, wiek w granicach półtora-dwa lata, dachowiec, przybłęda. Trochę dziki, łowny, ale oswojony do tego stopnia, że nie przejawia żadnej agresji wobec człowieka i lubi przebywać w domu. Odrobaczony, karmiony dobrze. Mieszkamy na osiedlu domków, więc uznaliśmy, że nie będziemy trzymać kota w domu, ma spory areał ogrodzony do biegania.

Ale to, co wczoraj zrobił, mnie przeraziło. Wychodzę sobie do sklepu, wokół cisza, ciemno, patrzę, a tu trzy koty sobie wysiadują na jezdni. Ulica nie jest mocno ruchliwa, jedynie w godzinach szczytu jest dość spory ruch (wtedy kotek się boi nawet zbliżyć do płotu), ale wzrok mam dobry i z daleka widzę mojego kota. Dzikie uciekają, to wiadomo, ale mój też uciekł, ciekawe czy dlatego, że *ktoś* szedł, czy że *ja* szedłem, a on wie, że robi źle. Do tej pory myślałem, że on się tej ulicy boi, ale chyba jednak sobie przeskakuje i przebiega. Te dzikie, z którymi łazi to raczej nie są kotki: gdyby nimi były, to chodziłyby już ciężarne.

Więc za czym, za kim tak lata? Co w tej sytuacji robić, bo nie chcę, żeby coś mu się stało. :( Kastracja? Zamknięcie w domu i kuweta? Da się tak w ogóle z dorosłym kotem? Czy coś innego? Z góry dziękuję za pomoc.

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

Post » Pt cze 30, 2017 13:14 Re: pomocy, kot wychodzący

TO ON NIE JEST JESZCZE KASTROWANY???
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7603
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Pt cze 30, 2017 13:16 Re: pomocy, kot wychodzący

Kastracja to podstawa. Zobaczysz, że wykastrowany kotek będzie się bardziej trzymał domu

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 30, 2017 13:17 Re: pomocy, kot wychodzący

Kastracja na pewno.Biega za kotkami, mgła na oczach, bije się z kocurami...itd.Może zarazić się FeLV/FIV.Dlaczego nie może być w domu? Ależ tak.Takich kotów zgarniętych z działki, piwnicy, czy na terenie huty miałam mnóstwo.Zobacz Bartusia, długo był bezdomny, niewykastrowany i wyglądał koszmarnie, bałam się, że nie ma oka, a ucho było jakby odcięte.
Obrazek Obrazek Obrazek
U mnie był na tymczasie, w stadzie chyba ośmiu kotów wtedy.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Pt cze 30, 2017 14:09 Re: pomocy, kot wychodzący

Nie bije się z kocurami, żadnej mgły na oczach nie widać. Pytam o to, czy to coś da, bo wydaje mi się, że tu nie chodzi o kotkę, tylko o potrzeby stadne (dwa półdzikie przeskakują i go "wyciągają").
Problem jest w tym, że nie mieszkam sam, siła wyższa. Dla mnie mógłby siedzieć w domu.
Czyli kastrować, tak?

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

Post » Pt cze 30, 2017 14:13 Re: pomocy, kot wychodzący

Kastrować koniecznie. Przy okazji przetestuj na FELV/FIV

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 30, 2017 14:14 Re: pomocy, kot wychodzący

Rozumiem, dziękuję. Latem też można?
O szczegóły typu gojenie i tak dalej nie pytam, bo to już mi wytłumaczy lekarz wet.

Bywa, że kot kastrowany też łazi?

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

Post » Pt cze 30, 2017 14:21 Re: pomocy, kot wychodzący

Kastrowany trzyma się bliżej domu. Można kastrować cały rok. To w sumie mały zabieg, nie ma powodu do obaw. Trzymaj się wskazówek od weta :)
Ostatnio edytowano Pt cze 30, 2017 14:24 przez Alija, łącznie edytowano 1 raz

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt cze 30, 2017 14:22 Re: pomocy, kot wychodzący

Kocur nie kotka, nawet szwów się nie zakłada i tego samego dnia jest może tylko lekko przymulony.Musi być na czczo i po zabiegu też kilka godzin nie może jeść.Tyle.

ewar

 
Posty: 54971
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto lip 04, 2017 13:41 Re: pomocy, kot wychodzący

Ogólnie to sytuacja jest taka, że ja się tym kotem zajmuję dopiero od niedawna, wcześniej ktoś inny był za niego odpowiedzialny i tak ta odpowiedzialność wyglądała, że nawet go nie odrobaczył, dopiero ja to zrobiłem. Kastracja... a po co, nie?

Miałem w tym tygodniu jechać na badania do lecznicy, na którą znalazłem namiar i nast. dnia na zabieg, jeżeli wszystko wyjdzie dobrze. Tylko zawalczyć muszę i to ostro ze średniowieczno-komunistycznym podejściem do zwierząt w tym domu.

Po co na badania, przecież ten kot jest zdrowy, drogo itp., wszystko oczywiście z "buźką" na mnie, jakbym coś złego robił, a jeszcze nawet nie wspomniałem o zabiegu. Nic, że ja płacę.

Łatwo nie będzie, ale jakoś to trzeba będzie rozwiązać, bo nie chcę kota zbierać z jezdni.
Ostatnio edytowano Pt lip 07, 2017 11:09 przez greenwich123, łącznie edytowano 1 raz

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

Post » Wto lip 04, 2017 14:09 Re: pomocy, kot wychodzący

Powodzenia :ok:

Alija

 
Posty: 2189
Od: Czw maja 19, 2016 6:12
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 04, 2017 14:23 Re: pomocy, kot wychodzący

Raz poruszyłem ten temat i już mam dość. Ale trzeba będzie.

Przed badaniami krwi mruczek musi być przegłodzony, jak przed narkozą, żeby nie dało fałszywych wyników?

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

Post » Wto lip 04, 2017 14:24 Re: pomocy, kot wychodzący

Tak.
Powodzenia! :ok:
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34247
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto lip 04, 2017 14:52 Re: pomocy, kot wychodzący

na wstępie - moje obecne koty są wychodzące. Więc problem nie jest mi obcy.

greenwich123 pisze:Dzikie uciekają, to wiadomo, ale mój też uciekł, ciekawe czy dlatego, że *ktoś* szedł, czy że *ja* szedłem, a on wie, że robi źle. Do tej pory myślałem, że on się tej ulicy boi,


Uciekł, bo ktoś szedł - i tak powinno być u kota wychodzącego. Ulicy się nie boi, boi się aut, ruchu - w nocy tego nie ma.

greenwich123 pisze:Kastracja? Zamknięcie w domu i kuweta? Da się tak w ogóle z dorosłym kotem? Czy coś innego? Z góry dziękuję za pomoc.


Kastracja na pewno. Są same plusy - kot nie wdaje się w bójki, nie gania poza swoim terytorium, nie kieruje nim wyłącznie testosteron, nie jest w przyszłości narażony na raka jąder - tak, tak - u kotów też występuje), no i NIE ŚMIERDZI . Między bajki należy włożyć, że przestanie być łowny że zacznie tyć, że będzie miał problemy z nerkami. Jeśli ma instynkt łowiecki, to on w nim zostanie, w końcu pozbędzie się tylko jajek, a nie mózgu. Wręcz będzie miał więcej czasu na rozrywki. A gonitwy zapobiegają tyciu. Na nerki chorują głównie koty karmione WYŁĄCZNIE chrupkami, pobierają zbyt mało wody. I nie ma to nic wspólnego z kastracją czy też jej brakiem.
Zamknięcie w domu czasem się udaje, ale nie zawsze. Moich kotów, tu , gdzie mieszkam - nie jestem w stanie zamknąć. Ale, gdybym musiała się przeprowadzić w inne warunki, wiem, że z dwoma byłyby problemy (mam cztery koty

quote="greenwich123"]Nie bije się z kocurami, żadnej mgły na oczach nie widać. Pytam o to, czy to coś da, bo wydaje mi się, że tu nie chodzi o kotkę, tylko o potrzeby stadne (dwa półdzikie przeskakują i go "wyciągają"). [/quote]

koty nie są zwierzętami stadnymi, tylko terytorialnymi. Ale...są badania nad kotami wolnożyjącymi i nie raz zostało zarejestrowane, jak koty spotykają się w nocy, siadają w takim kręgu i po prostu siedzą. Siedzą i paczą. A potem się rozchodzą.

greenwich123 pisze:Bywa, że kot kastrowany też łazi?


Lazi -ale mniej - nie ma motywacji, myśli. Nie ma popędu, który gna go na oślep, jeśli wyczuje płodną kotkę.

greenwich123 pisze: Tylko zawalczyć muszę i to ostro ze średniowieczno-[b[komunistycznym[/b] podejściem do zwierząt w tym domu.


se wypraszam, pierwsze kastrowane koty miałam w czasie głębokiej komuny :wink: :wink: Aczkolwiek ja to nazywam wiejskim podejściem do kotów,gdzie wieś nie jest miejscem zamieszkania czy pochodzenia, ale jest stanem umysłu :mrgreen:

greenwich123 pisze:Po co na badania, przecież ten kot jest zdrowy, drogo itp., wszystko oczywiście z pyskiem na mnie, jakbym coś złego robił, a jeszcze nawet nie wspomniałem o zabiegu. Nic, że ja płacę.


no właśnie to jest ten stan umysłu.Jesteś człowiekiem dorosłym, masz swój rozum, swoje pieniądze - nie musisz się nikomu tłumaczyć ze swojego postępowania. Rozumiem, że dom nie jest Twój - wtedy nie ma co od razu forsować przebywania kota na stałe. Ale pomału...?
zwłaszcza, że wykastrowany nie będzie w domu znaczył, a i z kuwety nie będzie capić. Jest szansa, że kot po niewielkim tunningu :mrgreen: do zimy zawojuje resztę domowników.
Za co zresztą kciuki trzymam :ok: :ok: :ok:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15056
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto lip 04, 2017 15:21 Re: pomocy, kot wychodzący

To niech będzie wiejskie podejście, też pasuje. :)

Nie zawojuje - to ja będę musiał wojować, żeby go chociaż zaciągnąć do weta na zwykłe badania, choćby pod kątem fiv/felv. Moje pieniądze, jestem dorosły, ale ktoś tego nie rozumie i szuka na siłę problemów.

Tego, że jakaś kotka może się tu okocić, też nie rozumieją. Oczywiście może to zrobić niezależnie od Prążka, ale jeśli będzie wysterylizowany, to zawsze jest mniejsza szansa.

greenwich123

Avatar użytkownika
 
Posty: 98
Od: Czw cze 29, 2017 23:49

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: cvAwaib i 195 gości