Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 29, 2017 19:49 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

karolink pisze:To nie eksperyment. To rady zaczerpnięte między innymi z forum wielokrotnie powtarzane przez doświadczonych użytkowników, dotyczące dokacania osseskiem.


Dziesięciotygodniowy kociak nie jest oseskiem. A poza tym sytuacja sytuacji nierówna. Wiele zależy od rezydenta i od zachowania kociaka. Ten jest bardzo namolny w stosunku do rezydenta. Nie zawsze tak się dzieje. W tym przypadku sprawy puszczone na żywioł poszły źle. Nie ma już co sprawdzać, jak się sprawy potoczą, bo potoczyły się źle. A izolacja nie jest czymś, co może zaszkodzić w tej sytuacji, może tylko pomóc.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14224
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw cze 29, 2017 19:49 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

10 tygodniowy kociak to nie jest osesek. To kocię już samodzielne, prawie gotowe do odłączenia od rodzeństwa i matki (powinien z nimi być jeszcze przynajmniej przez 2 tygodnie). I przy dokoceniu takim kociakiem obowiązują takie same zasady jak przy kocie dorosłym.

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 19:52 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

przepraszam źle nazwałam kociakiem nie osseskiem. Wielu użytkowników poszło na żywioł i dobrze się to skończyło. Na forum jestem nie od dzisiaj. Każdy ma jakieś zdanie,ja takie wyrobiłam sobie czytając forum i porady w internecie dotyczące dokacania. Faktem jest, że generalnie to mało wiem, ale to akurat zapamiętam podczytując forum.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2017 19:55 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

karolink pisze:przepraszam źle nazwałam kociakiem nie osseskiem. Wielu użytkowników poszło na żywioł i dobrze się to skończyło. Na forum jestem nie od dzisiaj. Każdy ma jakieś zdanie,ja takie wyrobiłam sobie czytając forum i porady w internecie dotyczące dokacania. Faktem jest, że generalnie to mało wiem, ale to akurat zapamiętam podczytując forum.


A wielu poszło na żywioł i skończyło się źle.
Nie mówiąc już o tym, o czym niektórzy nie piszą, czego nie biorą pod uwagę, jak duży stres i dyskomfort przeżywa rezydent i nowy domownik, zanim coś się dobrze kończy. Stres, którego można uniknąć lub go zmniejszyć.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14224
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw cze 29, 2017 21:11 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Wasze zdanie jest takie, moje inne. Nie widzę problemu.
W tej sytuacji bardziej bym się przejmowała tym, aby pokazać rezydentowi jak ważny jest niż samą izolacją.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2017 21:53 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

ja nie miałąm możliwości izolacji, a i nie wiedziałam, ze tak trzeba, gdy dokacałam 4-letnią jedynaczkę 12-tyg smarkiem.
To było 6 lat temu. Oba koty ledwo się tolerują.
Mały Gucio bardzo chciał się bawić, ale nie miał z kim. Miśka zwyczajnie się go bała - sama trafiła do mnie w wieku 8 tyg, bo jej właściciele następnego dnia wyjeżdżali i kota po prostu wylądowałaby na ulicy. Nie pomagało poświęcanie jej uwagi - zwyczajnie wiała, gdzie pieprz rośnie, gdy mały tylko się do niej zbliżał. Nie zachorowała wtedy chyba tylko dlatego, że moje koty są wychodzące i ona zwyczajnie uciekała na ogród, a mlody nie był wypuszczany, bo był dopiero po pierwszym szczepieniu ( on zresztą też był za wcześnie pozbawiony matki, w wieku 8 tyg został znaleziony na blokowisku, jako ewidentnie wywalony domowy kociak, czyściutki, kochający ludzi i koty. Przez cztery tyg był w DT, gdzie miał styczność z kotami, troszkę kociej ogłady może liznął, ale zdecydowanie za mało). U mnie sytuacja unormowała się dopiero wtedy, gdy przybłąkał się Pitek. Wpierw siedział kilka tyg na ganku/w ogrodzie/ na parapecie, bo bał się domu, a jak już odważył się wejść, to Miśka już byla w miarę do niego przyzwyczajona. Gucio zaś od pojawienia się Pitka w ogrodzie traktował go jak najlepszego kumpla. I - o ile chłopaki wciąż razem rozrabiają - to Miśka nadal boi się Gucia, za to nie przepuści żadnej okazji aby pogonić Picia.

W przypadku, gdy rezydent reaguje na małego takim stresem, że ujawnił się herpes i doszły problemy z pęcherzem - bezwzględnie izolowałabym koty. I oczywiście dopieszczała rezydenta na maxa. Takie małe potwory zachowują się jak torpedy i potrafią zdeprymować dorosłego kota. Podejrzewam, że jakby rezydent ( a u mnie Miśka) znali kocie obyczaje - nachalny maluch odebrałby jednego czy drugiego wychowawczego liścia w dziób i zaczął respektować dużego. A tak - pozostaje tylko izolacja i bardzo ostrożne zbliżanie kotów do siebie. Na pewno nie wcześniej, niż rezydent całkowicie wyzrowieje.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 15055
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 30, 2017 13:04 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

U mnie mały był izolowany dwa tygodnie, chociaż nie tak zupełnie. Wypuszczaliśmy go na spotkania 'pod kontrolą', duże koty lubiły patrzeć przez otwarte drzwi co on tam porabia, jak go akurat nie było w pokoju to wszystko obwąchiwały, syczały tylko i uciekały jak się zbliżał za bardzo. A kitek ewidentnie chciał już natychmiast się kolegować z dużymi. Były dwa tygodnie takich podchodów gdzie sytuacja się płynnie poprawiała z dnia na dzień. Potem mały poszedł na żywioł, duże troszkę uciekały troszkę jego goniły. W przeciągu miesiąca od przybycia zrobiła sie przyjaźń, bawią się z nim itp. Myślę, że nie ma jednej dobrej recepty, po prostu należy wyczuć kota i dynamicznie patrzeć na co można sobie pozwolić, ile kontaktu mogą mieć itp.
Dziecko-Niespodzianka: viewtopic.php?f=1&t=180110

Trivia

 
Posty: 110
Od: Pt maja 12, 2017 9:05

Post » Pon lip 03, 2017 8:02 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

witam dziękuje wszystkim za rady no wiec tak..

mały wyladal u mnie w czwartek, kiedy nie wiedziałam, że duzy jest chory. Charczał jak się napił wody ale tylko wtedy jak z kranu bezpośrednio ona leciała. W czwartek z rana charczał troche bardziej, wiec w patek jak byłam na szczepieniu terminowym powiedziałam lekarzowi o tym. Ten stwierdził, że kotu nic nie jest i ze tak sie zdarza i zaszczepił mi kota i odrobaczył. Niestety w piatek popołudniu było jeszcze gorzej bo charczał juz czesciej, kapneło mu pare razy z pysia(kropelki wody), a w sobote jeszcze mu na pysiu sie zrobiły takie bańki jakby ze sliny 2 razy - spanikowałam wiec, kota do transporterka i do innego weta. Tu sie okazał ze ma powiekszone wezły chłonne, dostał wiec antybiotyk na 5 dni. W niedziele widzialam ze caly czas lizał sobie siuraka i siedział w kuwecie akurat w tym samym czasie co ja załatwiałam swoje potrzeby, wiec przyuważyłam ze siedzial dłuższa chwile i nic nie zrobił. Poczytałam troche w miedzyczasie o tym, ze szczepienie przy chorobie nie jest polecane i ze moze pogorszyc jeszcze stan zwierzaka, wiec lecialam za kotem do kuwety za kazdym razem. Ostatecznie kiedy sie nie wysikal do poniedziałku, pojechalam do weta znowu, po badaniu moczu i usg pecherza okazał sie ze ma bardzo duzo kryształków struwitów i dochtór powiedzial ze zbieralo sie to od jakiegos czasu juz, stres albo osłabienie przeziebienne mogło to tylko przyspieszyc. Kazał wiec jesc tylko RC URINARY i jakas paste na zakwaszenie, no i przedłuzył antybiotyk.
Nie wiem wiec czy to wina małego - czy nie za szybko ? po 2 dniach pobytu małego duzy juz zachorował, a smieci w pecherzu miał sporo...

Małego przygarnełam z fundacji, został odebrany matce jeszcze wczesniej, podobno nie mógł juz z nia dłuzej byc - złe warunki. W DT był tylko z psami wiec nie miał kto go nauczyc co i jak i jak miał 10 tygodni to trafił do mnie. W sumie to wypuscil go od razu na mieszkanie Pan z fundacji, ktory go przywiózł i tak juz zostało. Wstecznie go nie bede izolowała - konsultowałam to i z wetem i z osobami z fundacji, bo koty teraz "zgłupieja" . Pytałam tez o izolacje małego ze wzgledu na przeziebienie, lekarz powiedzial ze tak czy siak 1,5 dni a juz spedziły razem wiec jesli mały miał sie zarazic to i tak juz po jabkach, wiec nie widzi potrzeby. Mały był szczepiony i odrobaczony, na moje prosbe tez przebadany na FIV (o ile dobrze to napisałam).

Na dzien dzisisjeszy wyglada to tak ze kociaki sie przepychaja i ganiaja po domu, małemu faktycznie brakuje ogłady, nikt mu nie pokazal ze gryzienie moze bolec, staram sie wiec ja to zrobic delikatnie go odsuwajac jak mnie gryzie albo sycząc. Uczyłam tez tak mojego rudzielca jak był mały, bo jego przygarnełam z tej samej fundacji jak miał 3 i miesiace, ale został rozpuszczony przeze mnie jak dziadoski bicz :) Duzy troche daje sie wciagac w gonitwy, nie wiem jednak dlaczego momentami kladzie sie na plecach a mały jest na "górze" - zawsze mi sie wydawało, że kladacy sie na plecach kot to oznaka poddania sie drugiemu. Mały go faktycznie troche męczy, skacze, biega, pcha sie dokladnie w to samo miesce co siedzi/ezy duzy. Duzy spi w transporterku bo to jedyne miejsce gdzie małuch go nie moze zaczepiac z kazdej strony, ale zaczal sie pchac od przodu bo on tez musi lezec w transporterku przeciez w tym samym momecie - mimo ze stoja dwa. Sa momenty kiedy duzy miauczy gdy maly go atakuje , ale nie ma jakichs wrzasków czy piszczenia - tylko to pomiaukiwanie i fuczenie przez duzego.
Duzy dostaje wiecej głasków i przytulania i przysmaków itd. Niestety w zwiazku z tym, ze je antybiotyk musze czasem troche na sile mu go dawac, bo juz cwany wie ze masło i smietanka ma w srodku cos i nie zawsze chce wylizac miski. Do tego nospa, ktora w smaku jest gorzka, a daje mu czasem zeby sie rozluznil i sikal, bo co prawda juz posikuje do kuwety ale na zasadzie kropelkowania. Generalnie duzy jest jedynakiem, ale co jakis czas miał kontakt z 2 kotami siostry (moje wizyty u niej, jej u mnie, swieta i urlopy) - spedził tez z nimi ciagiem 2 tygodnie bo ja bylam na urlopie i tam nie było wiekszego klopotu, po 2 dniach fuczenia i walk, koty sie spokojnie dogadały.

Co do obrozy to nie wiem czy to nie ona powoduje ze duzy jest bardziej wycofany i "daje" sie małemu - w sensie ze mu ustepuje czy w lozku czy w transporterku. Dzisiaj w nocy byl natomiast spory postep do duzy przyszedl do mnie jak spalam (wczesniej zawsze spał w lozku ze mna) , chwile polezał , pociumkał mnie po rece (ma tak od malego ze ssa moje przedrapie jakby to był smoczek), co prawda za chwile zwial bo przyszedł maly traktorek ale jednak.
Obroze zdjełam troche na probe i nie wiem czy to po prostu zadziałay juz leki czy faktycznie brak obrozy - ale duzy zrobil sie troche zywszy.
Niestety gryze jeszcze palce ze strachu - duzy ma alergie na drób, a karma RC urinary ma w sobie jakies tam drobiowe dodatki i nie ma co ukrywac ze jest smieciowa jesli chodzi o sklad (duzy jadl orjiena i Taste of wilde). Boje sie wiec, ze wyjdzie mu alergia - drapie sie wtedy w okolicy uszka do krwi, ale lekarz powiedzial ze najwazniejszy teraz jest pecherz i dlatego musi jest RC. Nie ukrywam, że decyzja o przygarnieciu małego zostalaby odsunieta w czasie gdyby choroba Florka wyszla wczesniej.
Obrazek

eleta

 
Posty: 31
Od: Czw kwi 06, 2017 7:56

Post » Pon lip 03, 2017 8:31 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

A przenieść transporter, łóżko dużego inne miejscówki na wyższy poziom? Tak, żeby mały nie mógł doskoczyć? Jakiś stół czy coś, położyć mu jakieś fajne pudło na szafie, takie rzeczy. Nie wiem na ile mały jest skoczny bo to różnie bywa, mój trzy miesiące kombinuje ale wszędzie nie wlezie. Może w ten sposób zazna trochę spokoju. Można też rozważyć opcje żeby wywalać małego na trochę. Zmęczyć go, zamknąć na godzine w jakiejś izolatce i wtedy skupić się na dużym.
Dziecko-Niespodzianka: viewtopic.php?f=1&t=180110

Trivia

 
Posty: 110
Od: Pt maja 12, 2017 9:05

Post » Pon lip 03, 2017 8:54 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Hej może spróbuj HIllsa Urinary SD ( rozpuszcza kamienie) chociaż on ma dużo kurczaka , albo http://www.4tvet.pl/koty/diety-suche/urinary-cat/. Mój kot miał uczulenie tak, że drapał uszy do krwi po RC i próbowaliśmy Hillsa, którego zniósł nieco lepiej, a karmę Veterinary zupełnie dobrze, albo RC high dilution szybciej rozpuszcza struwity i może będzie można krócej podawać. Z racji tej, że moje dwa koty miały problemy struwitowe co najmniej 2 razy cały czas podaję im zapobiegawczo urinary zwykłą np. hillsa i mieszam z jakąś bezzbożówką typu purizon, applaws.
Trzymam kciuki :ok:

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 04, 2017 8:11 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

karolink pisze:Hej może spróbuj HIllsa Urinary SD ( rozpuszcza kamienie) chociaż on ma dużo kurczaka , albo http://www.4tvet.pl/koty/diety-suche/urinary-cat/. Mój kot miał uczulenie tak, że drapał uszy do krwi po RC i próbowaliśmy Hillsa, którego zniósł nieco lepiej, a karmę Veterinary zupełnie dobrze, albo RC high dilution szybciej rozpuszcza struwity i może będzie można krócej podawać. Z racji tej, że moje dwa koty miały problemy struwitowe co najmniej 2 razy cały czas podaję im zapobiegawczo urinary zwykłą np. hillsa i mieszam z jakąś bezzbożówką typu purizon, applaws.
Trzymam kciuki :ok:



to juz wole RC bo tam mniej drobiu, a w Hillsie jest go bardzo duzo (sprawdzałam juz sklady wczesniej), w ogole po poczytaniu róznych for i tu i na barfie i inne, dochodze do wniosku ze RC nie jest dobrym rozwiazaniem, same sieci jakosciowo i ludzi pisza, tez z wlasnego doswiadczenia, ze lepiej dawac mokre plus jakies preparaty po prostu typu np. uropet urozel itd. plus duo wody.

Co do postawienia czegos wyzej dla rezydenta to wczoraj probowalam ale uklad mieszkania nie bardzo na to pozwala - przesunelam drapak w inne meisjce zeby duzy mogl wskakiwac sobie na szafe. Ale on olał sprawe, za to mały odkrył ze z drapaka da sie wejsc na polki z ksiazkami i oczywiscie wczoraj czesc z nich wyladowala na podlodze. Na razie przedłuzylam jedna z podporek w drapaku tak zeby najwyzsza polka byla jeszcze wyzej. Mały nie wskoczy, ale drapuje sie po niej jak małpka :ryk: tylko, ze ma za krótkie łapki i jak juz pod sama połka to nie moze sie o nia zaczepic zeby wlezc na góre.
Dzisiaj spalismy tak ze mały po moim prawym boku na łozku a duzy w transporterku (znowu) ale wzielam transporterek do lozka i lezal przy mojej poduszce (rezydent zawsze spał ze mna przed przybyciem małego). Na szczescie łozka mam dosyc spore wiec znalazło sie miejsce i dla mnie miedzy kotełkami
Obrazek

eleta

 
Posty: 31
Od: Czw kwi 06, 2017 7:56

Post » Wto lip 04, 2017 16:41 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Z Twojego opisu wnioskuję, że duży jadł do tej pory wyłącznie suche żarcie. Nic więc dziwnego, że ma struwity. Maluch może podzielić z czasem jego los, jeśli nie wprowadzisz mokrego jedzenia.

W obecnej sytuacji zrobiłabym tak:
po pierwsze koniecznie zmień suche jedzenie na mokre i je jeszcze rozrzedzaj wodą. Struwity będą się tworzyły ale zostaną wypłukane. Ja tak zrobiłam u mojego tymczaska żeby się nie zatkał – dostaje 3 mokre posiłki, każdy rozwodniony. Nie znam wagi Twojego kota, ale przez krótki okres nie zaszkodzi mu nawet zbyt duża podaż wody (podkreślam: krótki okres. Bo w perspektywie miesięcy to także jest niebezpieczne). Najlepiej odmierzać strzykawką żeby było wiadomo, ile zawsze dostaje. Powiedzmy na początek po 40 ml wody do każdego posiłku. Oprócz tego wprowadź jakiś zakwaszacz. U mnie sprawdził się UrinoVet, ale musiałam podawać 2 razy dziennie a to wychodzi drogo. Na szybko żeby pomóc kotu warto zainwestować, ale na dłuższą metę przeszłam na prawie czystą DL-metioninę dosypywaną do mokrych posiłków. Z tym że metionina unormuje się w organizmie po jakichś 3 tygodniach, do tego czasu pH moczu tańczy. Dlatego na pierwszy rzut polecam raczej UrinoVet, żeby ulżyć kotu (przepłukiwanie zapobiega zatkaniu ale kot musi wysikać powstające kryształy, co z pewnością sprawia mu dyskomfort. Toteż warto szybko zadbać o to, aby te kryształy w ogóle nie powstawały).
Po ok. 2 tygodniach takiej terapii daj mocz do badań. Zwróć uwagę na ciężar właściwy moczu. Powinien być w dolnej granicy normy ale nie powinien być poniżej niej (u mojego tymczaska, który ma zaordynowane takie leczenie dożywotnio wybrałam mniej więcej środek skali lub ciut poniżej środka, ale u kota który dopiero zaczyna być leczony polecam dolną granicę). Im więcej wody wpompujesz w kota, tym niższy ciężar właściwy moczu i tym bardziej nawodniony kot. Ale wszystko musi mieć umiar.
Tańszy od UrinoVetu jest UroPet, ale tego pierwszego w zasadzie nie sposób przedawkować a ten drugi niestety się da. Przedawkowanie jest dużo bardziej niebezpieczne ponieważ przy zbyt niskim pH moczu tworzą się oksalaty, których nie da się niczym rozpuścić. Mogą zalegać w nerkach.
Mokre jedzenie dobrze jest wybrać bezzbożowe. Nie tak drogo wychodzi bardzo dobra GranataPet czy MAC’S.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10659
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto lip 18, 2017 6:15 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Wyniki duzego sie poprawiaja, natomiast maly robi sie coraz bardziej agresywny w gonitwach. Duzy juz sie tak nie poddaje malemu , odpycha go, trochę sie przewracaja itd ale to duzy piszczy jak go maly dopadnie. Maly nie ma umiaru w gryzieniu, lapie na ogon i chaps, widze ze to bolesne dla duzego bo miusuczy wtedy i ucieka, sama tez odczułam na rece jak maly mocno gryzie, w czasei zabawy ugryzl tez mojego tate do krwi. Sypiaja w jednym lozku juz, wczoraj jedli z jednej michy (sami bez mojej ingerencji) ale jak zaczynają się gonitwy to mały nie ma umiaru (szybko musial byc zabrany matce i zanim trafil do mnie jak mial 3 nce to byl tylko z psami). Duzy sam z siebie go nie zaczepia, nie atakuje.
Jak nauczyć malego ze to boli i oduczyc tej agresji?
Obrazek

eleta

 
Posty: 31
Od: Czw kwi 06, 2017 7:56

Post » Czw lip 20, 2017 0:34 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

On nie jest agresywny. To po prostu entuzjazm i chęć zabawy.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27158
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw lip 20, 2017 17:21 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Patmol pisze:On nie jest agresywny. To po prostu entuzjazm i chęć zabawy.


Dokładnie tak.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510 i 121 gości