Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 29, 2017 8:45 Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Witam
mam 2,5 latka w domu. W zeszły czwartek przygarnęłam dodatkowo małego 10 tygodniowego oseska. Oczywiscie u rezydenta foch, nie przychodzi, nei przytula sie , nie śpi w łóżku, siedzi cały dzień w transporterku nowego. Do tego okazało sie w piątek , że rezydent jest przeziębiony i przyplątały sie tez problemy urlologiczne - SUK. Mały cały czas zaczepiał duzego, tamten sie odganiał, fuczał i tyle. Teraz duzemu lekarz zalozyl obrózkę uspokajacą - bo mały, bo choroba, zeby sie nie stresowal aż tak bardzo. Obroże duży ma 2 dni na razie zmiany nie widze. Ale od wczoraj mały zachowuje sie bardzo agresywanie do duzego, zaczal na niego skakać z ukrycia, rzucać mu sie na głowę i "walczyć" lapkami i pyszczkiem. Do tego gryzie mnie w reke kiedy chce go pomiziac na brzuchu, a wczesniej mruczal jak mały traktor.

Ktos podpowie co sie moglo stac? czy to wina obrozy i feromonów, czy maly poczul sie juz jak u siebie i zaczyna pokazywac prawdziwy charakterek (dodam ze od poczatku nie chowal sie nie bał, od razu obleciał całe mieszkanie i nie było jakiegos wycofania, czy strachu). Lekarz mowi ze stres zwiazany z nowym kotem, moze spowolnic leczenie rezydenta - a ten to moje oczko w glowie i stoi na pierwszym miescu. Mały na szczescie ma gdzie wrócic w razie co, choc nie chciałabym go oddawac. Jednak obawiam sie problemów: z zywieniem - duzy inna karma, mały inna, duzy jest przyzwyczajomy ze jedzenie stoi i moze zjesc dwa kesy teraz i dwa kesy pozniej, mały zeżre swoje i leci do miski duzego. Wiec duzy sie nie naje bo bedzie chodził głodny. Teraz jeszcze specjalna karma dla duzego, ktorej maly jesc nie moze.... Do tego to dziwne agresywne zachowanie wczoraj i dzisiaj...Nie ma mnie w domu po 8-9h wiec to tez problem z karmieniem bardziej regularnie,
Obrazek

eleta

 
Posty: 31
Od: Czw kwi 06, 2017 7:56

Post » Czw cze 29, 2017 9:28 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Duży ma zbadany mocz? Na jakiej podstawie diagnoza? Bez moczu nie dobierze się karmy.
Mały po pierwsze chce się bawić, po drugie czuje chorobę starszego i sobie pozwala.

Tu o dobrym leku na SUK:
viewtopic.php?p=10583300
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 14665
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Czw cze 29, 2017 9:54 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Często dorosłe koty reagują zapaleniem pęcherza/krwiomoczem/problemami urologicznymi na stres związany z przybyciem do domu innego kota.Poświęcaj mu więcej czasu,mów przyjaźnie,głaszcz,jeśli pozwoli lub przekupiaj smakołykami.Potrzeba czasu i spokoju. I zadbaj o niego zdrowotnie,teraz szczególnie.

W ciągu dwóch dni nie oczekuj,że obroża zdziała cuda! Zwykle jest na niej podane po jakim czasie można spodziewać się efektów,czasem nie są one spektakularne.Nie zdejmuj jednak.

Mały chce się bawić i ma do tego prawo (zaczepianie dużego,gryzienie w rękę).Spróbuj kierować jego energię na wybawienie go wędką,piłeczką. By miał mniej sił na nękanie rezydenta.
Większość kotów nie lubi głaskania po brzuszku,to należy uszanować.
Za jakiś czas mały będzie jeść karmę dla dorosłych kotów,nie ma między nimi dużej różnicy,więc nie powinno to być problemem.Będziesz stawiać więcej,a karmę leczniczą dawać dużemu pod kontrolą.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Czw cze 29, 2017 16:55 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Masz możliwość odseparować koty od siebie?
Starszemu potrzeba trochę spokoju na czas powrotu do zdrowia, a i o wiele łatwiej zaakceptuje nowego kota gdy będzie miał go "na głowie" np. godzinę, dwie dziennie (gdy już wyzdrowieje) i to w czasie gdy Ty jesteś obok i zabawiasz młodego oraz delikatnie wciągasz starszego do gry - nie ręką ale zabawkami na patyku, rzucanymi kulkami, laserkiem etc.
Kociak w tym wieku to wulkan energii, powinien poznawać świat pod okiem matki, bawić się z rodzeństwem. Dla starszego kota taka "mysza" z jej energią niespożytą może być nieco przerażająca - ani to jak kot nie wygląda, skacze, atakuje, żyć nie daje. A w dodatku choroba się przyplątała.
Ja bym koty w miarę możliwości rozdzieliła na troszkę a potem dozowała ich spotkania przez jakiś czas.
Taki maluch nie potrzebuje całego mieszkania, wystarczy mu pokój - byleby sam w nim cale dnie nie siedział.


Dlaczego rezydent jest przeziębiony?
Zaraził się od kociaka?
Czy zachorował niezależnie? Z ryzykiem zarażenia malucha?

Blue

 
Posty: 23482
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw cze 29, 2017 17:41 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Koniecznie odizoluj koty od siebie. Choroba rezydenta jest prawdopodobnie wynikiem złego wprowadzenia malucha do domu (SUK to choroba głównie na tle stresu, a przeziębienie prawdopodobnie z powodu osłabienia spowodowanego stresem lub maluch przyniósł infekcję). Nigdy nie wolno łączyć od razu kotów, które się nie znają. Nie tylko ze względu na stres ale i z powodów zdrowotnych.

Mały kociak powinien przez izolowany przez pierwsze tygodnie w oddzielnym pomieszczeniu. Po jakimś czasie można wymieniać zapachy, np. kocyki, zabawki. Potem zamieniać koty pomieszczeniami (zamykać na chwilę rezydenta w pomieszczeniu malucha, a malucha puścić po mieszkaniu). Potem można koty sobie pokazać, ale bez kontaktu fizycznego i karmić w tym czasie smakołykami. Potem pozwalać na na interakcje do momentu, w którym na siebie nie syczą, nie mówiąc już o łapoczynach. Potem przez jakiś czas jeszcze izolować podczas nieobecności i w nocy. Koty mogą przebywać razem pod nieobecność domowników dopiero wtedy, gdy już na siebie nie syczą, warczą, czy się biją. Nie musi być między nimi miłości, ale powinny być spokojne w swojej obecności (nie dotyczy to zabawy w zapasy, ale do tego muszą być chętne obie strony).

Dlatego powinnaś naprawić błąd i zacząć od początku, prawidłowo wprowadzać malucha do domu. Nie chcę Cię straszyć, ale stres może spowodować nie tylko infekcje czy SUK, może też się przyczynić do zachorowania na FIP (zakaźne zapalenie otrzewnej), który jest śmiertelny i nieuleczalny.

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 18:24 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

monikah pisze:Mały kociak powinien przez izolowany przez pierwsze tygodnie w oddzielnym pomieszczeniu. Po jakimś czasie można wymieniać zapachy, np. kocyki, zabawki. Potem zamieniać koty pomieszczeniami (zamykać na chwilę rezydenta w pomieszczeniu malucha, a malucha puścić po mieszkaniu). Potem można koty sobie pokazać, ale bez kontaktu fizycznego i karmić w tym czasie smakołykami. Potem pozwalać na na interakcje do momentu, w którym na siebie nie syczą, nie mówiąc już o łapoczynach. Potem przez jakiś czas jeszcze izolować podczas nieobecności i w nocy. K).


nie przesadzacie trochę? :mrgreen:
mały ma 10 tygodni, co dużemu zrobi? zje go na śniadanie?
a duży nie stanowi zagrożenia dla małego, w sensie, że go nie atakuje (teraz jest chory, no to trzeba izolowac)

czy ten dorosły kot całe życie spędził w izolacji od innych zwierzat?

maly jest biedny, bo nie ma zadnego kota do towarzystwa, ani do nauczenia sie kociego jezyka/ kociego grzecznego zachowania
myslę, że najbardziej racjonalnie to były wziąć z tamtego miejsca, z którego jest ten maluch, drugiego malucha. najlepiej tej same płci, i niech sie razem chowają - zapewnią sobie towarzystwo i dadzą odetchnąć dorosłemu kotu

dlaczego wziłaś takiego małego kota? do 12 tygodni powinien być z matką
matka albo inny dorosły, rozsądny, pewny siebie kot uczą takiego malucha grzecznośi, tego jak odnosic sie do dorosłego kota, chowania pazurów w zabawie itd

branie kociaka ponizej 12 tygodni, gdy nie masz w domu kota zdolnego matkować maluchowi, kończy sie właśnie takimi problemami z maluchem (bo on gryzie, bo jest agresywny, bo nie jest słodki i przytulaśny itd)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27156
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw cze 29, 2017 18:42 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Tu nie chodzi o zrobienie krzywdy w sensie fizycznym - raczej się nie zabiją, ani nawet nie zrobią sobie trwałej krzywdy (fizycznej).
Koty są zwierzętami terytorialnymi i wprowadzenie nowego osobnika na ich teren powinno odbywać się etapami. Żaden kot (poza absolutnymi wyjątkami) nie jest przyjazny obcemu kotu na jego własnym terenie.

Jeśli wrzucamy nowego kota na hura: "masz nowego braciszka i dogadaj się z nim", to tak właśnie się kończy - stresem i chorobami. Czasem nawet śmiercią (FIP). A czasem kończy się tak, że koty, które przy prawidłowym i rozsądnym wprowadzeniu do nowego domu dogadałyby się po jakimś czasie, rzucone od razu na głęboką wodę znienawidzą się i będą ze sobą walczyć, sikać poza kuwetą, itd. Będą po prostu nieszczęśliwe.

Izolowanie i wprowadzanie do nowego domu nie wymaga szczególnie wielkiego wysiłku, trzeba się trzymać kilku prostych zasad i spokojnie je realizować. Nie rozumiem dlaczego narażać koty na stres, choroby, skoro można zrobić to w prawidłowy sposób. No, chyba, że psychika i samopoczucie naszego kota nas nie interesuje. W przypadku autorki wątku jest to raczej brak wiedzy i przygotowania do dokocenia, bo widać, że martwi się o swojego rezydenta. Może jeszcze naprawić to co na początku zrobiła źle, ale to wymaga ponownego wprowadzenia malucha do domu.

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 18:43 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Spokojnie koty się z czasem pewnie zaakceptują. Ja dokacałam 8 tygodniowym maluchem z Fundacji. Maluchy powinny być z matką do 12 tygodnia, ale czasem się zdarza, że nie ma takiej możliwości...
Kotek jest wspaniały. na forum pisało, że przy dokacaniu liczy się w sumie tylko rezydent, nie chodzi o to, żeby zupełnie ignorować kota przybysza, ale poświęcać się rezydentowi, a taki maluch poradzi sobie, odnajdzie się. Ja to wiedziałam i wrażliwy, reagujący syndromem urologicznym i atakami astmatycznymi na stres 7 letni jedynak Diabełek bardzo dobrze to zniósł. Dużo do niego mówiłam, głaskałam go częściej niż zwykle. Maluch sam przychodził i Diabełek niemal natychmiast go zaakceptował. Namawiałam ich by spędzały ze sobą czas i wkrótce stali się nierozłączni.
Nie izolowałam ich, bo podczas gdy skupiłam się na rezydencie zagłaskując go i mówiąc do niego okazało się, że nie ma takiej potrzeby.
Kiedy dokacałam starszym kotem kilkuletnim wtedy faktycznie izolacja była potrzebna.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2017 18:51 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

karolink - akurat Tobie udało się bez izolacji (na bazie jednego doświadczenia nie można zaprzeczać potrzebie izolacji - niezależnie czy jest to dokocenie maluchem czy dorosłym kotem).
Jak widać autorce postu się nie udało. Choroba rezydenta ewidentnie spowodowana jest stresem - gdyby koty izolowała, prawdopodobnie rezydent by nie zachorował. Po co eksperymentować na własnych kotach, jak można zrobić to tak, by zminimalizować stres do minimum. A co za tym idzie ryzyko chorób.

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 18:54 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Rozumiem. Nie piszę, że izolacja w ogóle nie jest potrzebna, tylko, że przy dokacaniu, szczególnie maluchem może się okazać niekonieczna. Wiele osób o tym pisało na forum. W tym przypadku się nie udało, ale może chodzi o to, że trzeba dogodzić rezydentowi.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2017 18:56 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Nie chodzi o to, żeby wprowadzać na hurra. Trzeba przygotować swojego kota, zanim sie mu sprawi towarzystwo, do zmian, róznorodności, wyzwań. To jest wtedy większa szansa, ze nie będzie chorował jak zobaczy 10 tyg kociaka.
jak dorosły, zdrowy, kot reaguje w ten sposób na normalnego kociaka to znaczy, że zupełnie nie jest przygotowany na jakiekolwiek zmiany/nowości/ trudności

też mam od niedawna 10 tyg kociaka, wariuje jak głupi (wepchał mi się do mieszkania, szukam mu domu); moje koty traktują go jako kolejną atrakcją (coś sie dzieje, fajnie, fanie), ale nie szczególnie zwracają na niego uwagę. No kociak i tyle.

No i izolowanie malucha od kotów/kota to nie jest dobre dla malucha. jak on ma sie uczyc byc kotem, jak nie widuje wcale kotów.

dorosłe owszem, bezpieczniej izolować

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27156
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw cze 29, 2017 19:15 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Kiedy jest więcej kotów w domu, każde następne dokocenie jest zwykle łatwiejsze i trwa krócej. W przypadku kota, który prawdopodobnie był u autorki od kocięctwa i nie miał styczności z innymi kotami, ciężko jest go przygotować na nowego kota w domu. Prawdopodobnie jest to kot niewychodzący, który odkąd został odłączony od matki i rodzeństwa nigdy nie widział innych kotów.
Zresztą można koty przygotowywać na zmiany, nowości, itp., ale bardzo dużo zależy od charakteru. Kot, nawet zabrany od matki w odpowiednim wieku, prawidłowo socjalizowany z człowiekiem (od urodzenia), może być wycofany, nieufny i stresujący się każdą nowością. I należy to uszanować, a nie zmieniać kota i fundować mu ciągłe stresy.
Sama mam takiego kota, który nigdy niczego złego w życiu nie doznał, był zabrany od matki po 12 tygodniu, a wcześniej socjalizowany od urodzenia. Boi się obcych ludzi, do nowych rzeczy musi się przyzwyczajać - np. kiedy w sezonie letnim udostępniam kotom balkon (zamknięty zimą i wczesną wiosną) - musi minąć co najmniej kilka dni, czasem nawet tydzień, dwa, żeby odważył się wyjść na balkon. A z drugiej strony mam kota, który wiele lat był wolno żyjący, zaznał mnóstwo złego od ludzi, a każdą nowość (i nowego człowieka) wita z zaciekawieniem i wszędzie jest pierwszy.

Dokacałam się wiele razy (tymczasowałam koty) i zawsze zasadą była izolacja i stopniowe wprowadzanie do reszty kotów (nawet w przypadku maluchów). Pierwsze dokocenia były trudniejsze (sama zresztą popełniałam wiele błędów), potem rezydentki przyzwyczaiły się i wprowadzenie nowego kota było już łatwiejsze i trwało krócej (najłatwiejsze dokocenia były dorosłymi kotami wolno żyjącymi, najtrudniejsze to starsze niewychodzące koty jedynaki, a kocięta plasowały się gdzieś po środku).

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 19:25 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

Cóż to że kot był jedynakiem i nie miał doświadczenia z innymi kotami nie znaczy, że nie zaakceptuje malucha. Nie mówię, żeby nie izolować, ale najpierw można sprawdzić jak się sprawy będą miały. Ja w momencie dokacania zajęłam się rezydentem, ale nie zamknęłam małego, mógł się swobodnie poruszać i nie zrobiło to żadnej krzywdy rezydentowi, którego uwagę skupiałam na sobie. Bardzo sprawnie to przebiegło. Gdyby Diabełek źle się czuł zamknęłabym małego. Byłam na to przygotowana.
Później kiedy dokacałam starszym kotem, który był izolowany Diabełek miał depresję. W ferworze różnych spraw nie poświęcałam mu za wiele czasu. Wynajęłam behawiorystę i on nie powiedział mi nic odkrywczego, ale uświadomił, że powinnam poświęcić mu dużo więcej czasu. Tak się stało i Diabełek wrócił do normy.
Izolacja może być konieczna ze względów chorobowych, zależy skąd maluch przyszedł, czy był szczepiony, co mówi wet, bo taki maluch może z kolei też zarażać i raczej z tego względu bezwzględnie bym izolowała, behawioralnie najpierw bym sprawdziła jak się sprawy potoczą.

W obecnej sytuacji jakiej znalazła się autorka nie izolowałabym wstecznie malucha, tylko skupiła się na rezydencie. Dogłaskała go, zajęła się oczywiście jego przypadłościami, wet itd. I sprawdziłabym jak wówczas zareaguje jak zobaczy, że jest królem w swoim domu, a maluch to tak przy okazji. Relacje się z czasem ułożą i oczywiście przybysz będzie na równi z rezydentem, ale w początkowej fazie to rezydent jest górą.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw cze 29, 2017 19:38 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

karolink - to co proponujesz, to eksperyment na własnym kocie.

Nie neguję, że Tobie akurat się udało, ale jak widać w tym przypadku taki eksperyment wyrządził wiele złego. Nie da się przewidzieć czy taki eksperyment się uda czy nie. Dopiero jak go przeprowadzisz, wiesz czy się udało. Niestety, to kot ponosi konsekwencje (stres i choroby). Wobec tego, po co go przeprowadzać? Skoro można to zrobić powoli, na spokojnie, prawie bez stresu. Nie rozumiem, czy dokocenie musi się wiązać z pośpiechem, jak najszybszym dogadaniem i socjalizacją?

Poza tym w kwestiach zdrowotnych - nawet jeśli bierze się kota z "pewnego źródła" - zdrowego, odrobaczonego, zaszczepionego, to i tak nie wiadomo czy taki kot czegoś nie przyniesie. Stres związany ze zmianą domu może uaktywnić np. herpesa czy grzybicę albo jakąś zwykłą infekcję i zarówno rezydent jak i nowy kot mogą się wzajemnie zarazić. Wiadomo, że ryzyko jest mniejsze, ale po co dokładać jeszcze problemów zdrowotnych, do i tak stresującej (dla kotów) sytuacji.

I jeszcze na koniec, po dopisku - brak izolacji w tej chwili najprawdopodobniej skończy się tak, że albo koty się nie dogadają (i kociak wróci skąd przyszedł), albo nawet jeśli nie będzie otwartej wojny, nie będą się lubiły i będą nieszczęśliwe (co przy odpowiednim wprowadzeniu nie musiało by się tak skończyć). A w najgorszym wypadku rezydent rozchoruje się jeszcze bardziej...

monikah

 
Posty: 944
Od: Pt kwi 10, 2009 17:54
Lokalizacja: Pruszków

Post » Czw cze 29, 2017 19:43 Re: Dokocenie oseskiem, redydent chory, mały wgresywany

To nie eksperyment. To rady zaczerpnięte między innymi z forum wielokrotnie powtarzane przez doświadczonych użytkowników, dotyczące dokacania osseskiem.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 111 gości

cron