Witam
Mój 8-letni kotek we wtorek zaczął sie dziwnie zachowywac - miał odruchy wymiotne, był osłabiony wiec pognałam do weta. Okazało się że choruje na kaliciwiroze, dostał antybiotyk i lek przeciwgoraczkowy ( 41 stopni miał ) oraz tabletki do domu. Niestety kotek nie chcial ich przyjmowac, w srode jakos udało mi się, ale w czwartek (swieto) juz nie. W piatek rano zobaczylam ogromna ranke na nosku, udalam sie z nim na zastrzyk, a wet powiedzial ze zdarl sobie skore. W sobote znowu antyniotyk u weta, bo moje 7 kilowe kocisko nie chce przyjmowac tabletek ( a taaaką walke stoczylismy ;/ ). Dzisiaj jest niedziela, a u kotka doszedl katar, dosłownie mu cieknie z nosa i ciągle kicha, a ta rana na nosie jest coraz większa. Nie wiem czy te antybiotyki nie działaja... martwie się, bo jutro moge isc do weta dopiero po poludniu, a boje się co bedzie do jutra.. Jestem troche panikarą, no ale jednak kotek duzo przeszedl w swoim zyciu ( problemy z pecherzem moczowym, ledwo zostal odratowany
) Kotek tak to raczej normalnie sie zachowuje - tzn duzo spi, je tylko mokre no bo ma te nadzerki na jezyczku i ciezko mu zjesc cos innego, ale martwi mnie wygląd tego noska... Czy ktos tez tak miał, że mimo przyjmowania lekow u kotka pojawiły sie nowe objawy? Pierwszy raz spotykamy sie z tym wirusem, dlatego nie dokonca wiem co i jak