Bestol pisze:Nie wiem dokładnie, ale nie na całe doby. Nigdy o to nie pytałam. Dziś z nią rozmawiałam, ze dwie-trzy godziny wylegiwały się u niej na tarasie po południu dzisiaj. Nigdy nie mówiła mi, aby przebywały u niej cały dzień.
No to teraz postaw się na miejscu ich właścicielki. Masz wychodzące koty, co rano wychodzą, na wieczór wracają.. Pomyślałabyś o tym, ze w miedzy czasie ktoś je może wziąć za bezdomne? Ja raczej nie.
I nie, nie chcę Ciebie, czy Twojej znajomej oceniać, działałyście w dobrej wierze, chcąc coś dobrego zrobić. No ale wielu z nas w takich sytuacjach może się znaleźć po obu stronach i wtedy już to takie oczywiste nie jest. Ja wierzę w zdrowy rozsądek bardziej niż prawo. Moje przygarnięte raz, dwa razy dostały jeść i wprowadzały mi się do domu na 24 h na dobę. Stad miałam pewność, ze nie tyle dojadają u mnie, co albo nie mają domu, albo nie umieją do niego wrócić lub nie chcą. Ale i po ludzku takich pomyłek się nie uniknie, wiec mimo wszytko warto załatwiać to polubownie, bez sądów. Raz za bardzo starych czasów ukradłam kota sąsiadce, jak się po latach okazało. choć ww. był wychodzący i u mnie też. Tylko narozrabiał, a miał zwyczaj, u mnie też, ze jak coś nabroił, to w domu nie pokazywał się z 2 tygodnie.. U mnie też tak miał. Pośmiałyśmy się, pogadałyśmy, i rozeszło się po kościach, ryzyko, nikt nikomu na złość nie robił. A to był kot, który jak dostał jeść już u mnie został na tzw. 24 na dobę. do sąsiadki miał może z 200m, u mnie wychodził, wiec w każdej chwili mógł tam wrócić. Ona nie dała ogłoszeń (netu wtedy nie było), ja też, smarkata byłam. Ona myślała ze kot zginął, po latach zastała go u mnie na kanapie.. Po tym daje ogłoszenia.