Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 22, 2017 20:02 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Nie udało się niestety nam ustalić, że koty mają właściciela. Decyzja o kastracji nie była decyzją z dnia na dzień. Sama miałam w tym udział, bo to ja namawiałam koleżankę do kastracji. Myślałam, że robię dobrze. Jeśli popełniłam błąd to przykro mi. I nie, nie myślałasmy czy koty są bezdomne bo porzucone, czy od urodzenia, nawet przez myśl nam nie przeszło, że koty są cudze czy kogoś. Co do stopnia oswojenia, te koty nie są miziaste, nie łaszą się, nie ładują się na kolana mojej znajomej, trzymają się blisko jeśli się do nich za bardzo nie podejdzie. Podchodzą i dają się pogłaskać przy podawaniu misek z żarciem i tyle.

Ale jak długo bywały na posesji Twojej znajomej? Jak daleko mieszka Twoja znajoma od domu ich właścicielki?
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:04 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Ponad rok bywały - nie tylko u niej.
Normalną drogą dla ludzi ok 10 minut od jej domu mieszka właścicielka.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1795
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 20:07 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Ponad rok bywały - nie tylko u niej.
Normalną drogą dla ludzi ok 10 minut od jej domu mieszka właścicielka.

Jak długo w ciągu doby? Czyli przyszły i jak moje zostały już na 24 na dobę, czy bywały u niej na misce godzinę dwie dziennie?
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:11 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Nie wiem dokładnie, ale chyba nie na całe doby. Nigdy o to nie pytałam. Dziś z nią rozmawiałam, ze dwie-trzy godziny wylegiwały się u niej na tarasie po południu dzisiaj. Nigdy nie mówiła mi, aby przebywały u niej cały dzień.
EDIT: potem wylegiwały się u sąsiada obok (mówię o dniu dzisiejszym, ale one zawsze przechadzały się po sąsiadach).
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1795
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 20:14 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Nie udało się niestety nam ustalić, że koty mają właściciela. Decyzja o kastracji nie była decyzją z dnia na dzień. Sama miałam w tym udział, bo to ja namawiałam koleżankę do kastracji. Myślałam, że robię dobrze. Jeśli popełniłam błąd to przykro mi. I nie, nie myślałasmy czy koty są bezdomne bo porzucone, czy od urodzenia, nawet przez myśl nam nie przeszło, że koty są cudze czy kogoś. Co do stopnia oswojenia, te koty nie są miziaste, nie łaszą się, nie ładują się na kolana mojej znajomej, trzymają się blisko jeśli się do nich za bardzo nie podejdzie. Podchodzą i dają się pogłaskać przy podawaniu misek z żarciem i tyle.


oesu, Bestol, nie daj się zwariować :)
kobieta od kotów nigdzie tego nie zgłosi, koty wykastrowane, koleżanka otrząśnie się po niemiłym zdarzeniu, trzeba czasu,
ktoś tu podał sposób wkładania ogłoszeń do skrzynek, macie pomysł na następny raz,
nie martw się już :) :wink:
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24147
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw cze 22, 2017 20:19 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Racja, jak się nie chce żeby ktoś przy kocie majstrował to się go z chałupy nie wypuszcza. ;)

lenka*

Avatar użytkownika
 
Posty: 1038
Od: Wto lip 31, 2012 17:58

Post » Czw cze 22, 2017 20:20 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Wiem Feebie ona sama powiedziała, że na drogę sądową nie pójdzie i nie martwię się już tym. Tylko tak trochę przykro, że są osoby tu, które uważają że ta kastracja była zła. Ok popełniłyśmy błąd, ale mam prawo myśleć, że właścicielka tych kotów cały czas wiele błędów popełnia.
Lenka - :D :D :D
Ostatnio edytowano Czw cze 22, 2017 20:21 przez Bestol, łącznie edytowano 1 raz
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1795
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 20:21 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Wiem Feebie ona sama powiedziała, że na drogę sądową nie pójdzie i nie martwię się już tym. Tylko tak trochę przykro, że są osoby tu, które uważają że ta kastracja była zła. Ok popełniłyśmy błąd, ale mam prawo myśleć, że właścicielka tych kotów cały czas wiele błędów popełnia.


bo ja wiem czy to błąd,
działałyście w dobrej wierze
Po 8 latach pobłażliwego ignorowania ZŁA z życzeniami:

Obrazek

Feebee

Avatar użytkownika
 
Posty: 24147
Od: Pon paź 05, 2015 13:22

Post » Czw cze 22, 2017 20:22 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Nie wiem dokładnie, ale nie na całe doby. Nigdy o to nie pytałam. Dziś z nią rozmawiałam, ze dwie-trzy godziny wylegiwały się u niej na tarasie po południu dzisiaj. Nigdy nie mówiła mi, aby przebywały u niej cały dzień.

No to teraz postaw się na miejscu ich właścicielki. Masz wychodzące koty, co rano wychodzą, na wieczór wracają.. Pomyślałabyś o tym, ze w miedzy czasie ktoś je może wziąć za bezdomne? Ja raczej nie.
I nie, nie chcę Ciebie, czy Twojej znajomej oceniać, działałyście w dobrej wierze, chcąc coś dobrego zrobić. No ale wielu z nas w takich sytuacjach może się znaleźć po obu stronach i wtedy już to takie oczywiste nie jest. Ja wierzę w zdrowy rozsądek bardziej niż prawo. Moje przygarnięte raz, dwa razy dostały jeść i wprowadzały mi się do domu na 24 h na dobę. Stad miałam pewność, ze nie tyle dojadają u mnie, co albo nie mają domu, albo nie umieją do niego wrócić lub nie chcą. Ale i po ludzku takich pomyłek się nie uniknie, wiec mimo wszytko warto załatwiać to polubownie, bez sądów. Raz za bardzo starych czasów ukradłam kota sąsiadce, jak się po latach okazało. choć ww. był wychodzący i u mnie też. Tylko narozrabiał, a miał zwyczaj, u mnie też, ze jak coś nabroił, to w domu nie pokazywał się z 2 tygodnie.. U mnie też tak miał. Pośmiałyśmy się, pogadałyśmy, i rozeszło się po kościach, ryzyko, nikt nikomu na złość nie robił. A to był kot, który jak dostał jeść już u mnie został na tzw. 24 na dobę. do sąsiadki miał może z 200m, u mnie wychodził, wiec w każdej chwili mógł tam wrócić. Ona nie dała ogłoszeń (netu wtedy nie było), ja też, smarkata byłam. Ona myślała ze kot zginął, po latach zastała go u mnie na kanapie.. Po tym daje ogłoszenia.
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:23 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

lenka* pisze:Racja, jak się nie chce żeby ktoś przy kocie majstrował to się go z chałupy nie wypuszcza. ;)

wiele osób wypuszcza nawet tu na forum, powiedz im to.
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:23 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Nauczka na przyszłość - obcych kotków nie tykać. Ja mieszkam w bloku, mnie trudno tu zauważyć potrzebującego pomocy kociambra, zresztą tu chyba nigdy nie widziałam żadnego spacerującego. Ale moja znajoma odebrała to inaczej. Na wsi więcej kotków spaceruje. "Wodę podawać bo ciepłe dni i kotkom pewnie pić się chce, ale nie karmić i się nie mieszać". To mi dziś powiedziała. Szkoda, bo zawsze była przejęta tymi zwierzakami bez domu - jak myślała.
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1795
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

Post » Czw cze 22, 2017 20:27 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Wiem Feebie ona sama powiedziała, że na drogę sądową nie pójdzie i nie martwię się już tym. Tylko tak trochę przykro, że są osoby tu, które uważają że ta kastracja była zła. Ok popełniłyśmy błąd, ale mam prawo myśleć, że właścicielka tych kotów cały czas wiele błędów popełnia.
Lenka - :D :D :D

Nie zła, tylko pewnie ta pani nawet nie myślała, ze ktoś jej koty może wziąć za bezdomne. to pewnie był dla niej szok.
Ja nawet nie przesadzam, czy ta pani resztę kotów wykastruje, choć tak ponoć mówiła. Ale nie dziwię się, ze była zszokowana, a przez to nieprzyjemna.
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:31 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Jeśli ktoś wypuszcza to w razie czego pretensje powinien mieć tylko do siebie. Sama się noszę z zamiarem wykastrowania takiego jednego tylko tym wątkiem wyczuliłyście mnie jaką wersję wetowi sprzedać. :mrgreen:

lenka*

Avatar użytkownika
 
Posty: 1038
Od: Wto lip 31, 2012 17:58

Post » Czw cze 22, 2017 20:37 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

Bestol pisze:Nauczka na przyszłość - obcych kotków nie tykać. Ja mieszkam w bloku, mnie trudno tu zauważyć potrzebującego pomocy kociambra, zresztą tu chyba nigdy nie widziałam żadnego spacerującego. Ale moja znajoma odebrała to inaczej. Na wsi więcej kotków spaceruje. "Wodę podawać bo ciepłe dni i kotkom pewnie pić się chce, ale nie karmić i się nie mieszać". To mi dziś powiedziała. Szkoda, bo zawsze była przejęta tymi zwierzakami bez domu - jak myślała.

Mieszkałam na wsi, wbrew woli właścicieli dokarmiałam ich koty. Jak się pienili, to po kryjomu. Tykać, tykać, ale z głową. Dla mnie ta sprawa to nieporozumienie. Pani pewnie nie jest idealna, ale mimo wszytko była ich właścicielką.. Wy nie przewidziałyście, ze te koty mogą być czyjeś, ona, że ktoś może je potraktować jako bezdomne, szczególnie ze z jej punktu widzenia koty zachowywały się jak zawsze (skoro nie zaginęły, ale wracały DO NIEJ ). Dla niej pewnie to był szok. Może być wcale nie tak niefajna, jak dała się poznać, gdy przyszła z pretensjami. A może to typ mojej sąsiadki-ludożerki, nie wiem. Ale bez nerw i na spokojnie. Nauczka na przyszłość, ze w takim terenie, rożnie może być. Sprawa przykra, ale myślę, że przykra dla obu stron.
Ostatnio edytowano Czw cze 22, 2017 20:37 przez pwpw, łącznie edytowano 1 raz
pwpw
 

Post » Czw cze 22, 2017 20:37 Re: Kastracja cudzego kota - jak uniknąć przykrych sytuacji

pwpw nie oceniam negatywnie właścicieli kotów wychodzących. Sama mam kotka niewychodzącego. I zrobiłam wszystko aby jako niewychodzący był bezpieczny, wiesz siatka balkonowa i inne takie. Nie umiem zrozumieć jednak, jak właściciel kotka wychodzącego nie martwi się, ze kotek na noc domu nie wrócił ( po kastracji u mojej znajomej zostały 2 kotki całą noc). Nie rozumiem jak właściciel kotków wychodzących może bezgranicznie ufać, że kotkom nic się nie stanie podczas wiejskich podróży. Nie rozumiem wiele więcej rzeczy. Jedną sprawa jest fakt, że nie sprawdziłyśmy czy kotki maja właściciela. Nasz błąd. Ale drugą sprawą jest fakt, że pani właścicielka nie ma pojęcia, gdzie jej pociechy czas spędzają, jak długo, że stołują się po różnych domach, że ludzie w zimnie wpuszczają je do tych domów, że rozmawiają o tych kotkach jako o bezdomnych. Więc w tej kastracji było nie było - cudzych kotków, ja się bardzo zastanawiam, czy tylko my popełniłyśmy błąd.
EDIT dla osób jak ja trudno jest ocenić, czy kotek ma właściciela czy nie. Jakiś czas temu stworzyłam tu wątek o dokarmianiu kotka przy miejscu pracy. Nie wyglądał na chorego, czy zabiedzonego. krótko po moim ostatnim poście na tym wątku kotek zniknął. Nie wiemy czy ktoś go do domu zabrał, może właściciel może ktoś inny, a może coś złego się stało :( strasznie trudno ocenić, czy kotek wychodzący ma właściciela czy nie.
Ostatnio edytowano Czw cze 22, 2017 20:46 przez Bestol, łącznie edytowano 1 raz
BIL
Obrazek
Kochamy z Bilem wełniankowo u Tulinka https://www.etsy.com/shop/Catluckydog?r ... hDc65H7SOY

Bestol

Avatar użytkownika
 
Posty: 1795
Od: Sob sty 14, 2017 18:20

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5, skaz i 232 gości