Carmen201 pisze:Chciałabym tylko zwrócić uwagę, że wyrok wrocławskiego sądu (co prawda karny i nieprawomocny) potwierdza to, o czym większość tutaj pisze - to właściciel ma obowiązki wobec zwierzaka (w tej sprawie - utrzymania go na posesji, a w przypadku naszej rozmowy - moim zdaniem oznaczenia go tak, żeby nie było wątpliwości do kogo należy), a nie - obca osoba.
To prawnie nie takie proste. Właściciel jest zobowiązany do naprawy szkody wyrządzonej przez zwierzę. a nawet więcej, prawo tu tez jest skomplikowane, bo nie zawsze będzie to właściciel i nie zawsze zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. Sa takie terminy jak faktyczny posiadacz, czy opiekun i dołożenie należytej staranności. No skomplikowane, ale np ja mam psa, ale na spacer wychodzi z nim mój ojciec i pies coś broi. Wtedy to on, mój ojciec, może dostać mandat, ale tylko gdy nie dochował należytej staranności, by do szkody nie doszło. Jak to sądy sobie już uzasadnią i orzekną, no cóż, w jednym w dokładnie tej samej sprawie może być wyrok skazujący, w drugim uniewinniający. Bo takie mamy sady. I tak przykład z mojego życia (wpienia mnie to przy tym moim psie do czerwoności), zostawiam psa przed sklepem, do którego wchodzę na 5 minut, zwykle tak by widzieć, co się dzieje, nauczona już doświadczeniem, no i tu mogłabym mnożyć przykłady.. Pierwszy z brzegu, najłagodniejszy, pcha się do niego dziewczyna, już dorosła, moje po niej dosłownie skacze, zadrapuje, brudzi łapami ubranie.. Mam naprawiać szkodę? Wyszłam z kolejki, zostawiłam koszyk, przerywam sytuacje, wq jak nic, ale się hamuje.. Nie idzie wytłumaczyć, ze psa mi nie głaskać, nie podchodzić do niego itd. Nie pomaga, ze przecież widzisz jak się zachowuje, ze cię podrapał .. Nic nie pomaga, ona chce go głaskać... A jakby jej się zmieniło i podała by mnie do sadu, była po piwie co najmniej jednym, to szczerze, nie byłabym pewna jak sad by to osadził, wcale a wcale