Wawa /Olsztyn/-Jędruś i Piotruś - ważne pytanie str.16...

Marzenia11 pisze:
Dorota pisze:
Marzenia11 pisze:
Dorota pisze:Sms odebrałaś?

tak, zaraz wyślę. Wczoraj nie miałam głowy do tego, najpierw byłam u maluchów i z nimi w upale u wet w dzień, potem w nocy, byłam wykończona.

No jasne...
Ok

poszło pw

Wykonano

Udało się podszkolić sąsiadkę jeśli chodzi o karmienie strzykawką - z kroplami jak się okazało, radzi sobie znakomicie. Nikt i tak się nei zgłosił do pomocy, więc trzeba było na cito działać.
Maluszki dzisiaj zaczęły jeść samodzielnie z miseczki - pokochały conva (kupiłam wczoraj saszetkę w lecznicy wieczorem, 10zł :strach:

), ale tez wieczorem opchnęły trochę pasztetu dla kociąt. Teraz są w lecznicy, bo Jagienka dostaje zastrzyk z biotylu. Humory dopisują i w końcu Jędrek zrobił kupę. Chwilę przed tym faktem wet przez telefon stwierdziła, ze skoro jeszcze nie zrobił to w lecznicy trzeba mu dać duphalyte. Wczoraj widział , jak Jagienka piszczała przy podawaniu, więc moze go to zmotywowało do działania. :wink:

Ciągle upraszam o kciuki za maluchy, niech już tak się dzieje dobrze i jeszcze lepiej. Bo Jagienka cały czas rzęzi.

sie dzieje.
choc kciuki potrzymam! :ok:

U weta zawsze Conva przepłacasz. Na Białobrzeskiej w zeszłym roku mieli po 13zł /saszetkę :strach:

Miałam kilkanaście maluchów -wiem co to znaczy.
Kup przez internet
http://allegro.pl/royal-canin-convalesc ... 70321.html

Maluszki dobrze,. Tfu tfu. Wczoraj wet włączyła biotyl reż Jedrusiowi. W lecznicy gdzie chodzą na zastrzyki weci liczą za wizytę dwóch kotów. Czyli wczoraj 71 zł. Dzisiaj wet powiedziała że muszą dostawać je minimum tydzień. Koszt zaporowy!! Macie może jakieś pomysły?

**Adopcje: 11 >>**

Sama nie podasz antybiotyku i reszty. Szkoda kasy i szkoda kotów ciągle wizytujacych lecznice. Narażenie osłabionych dzieci na ew klopoty. A i dla was to udręka. Pogadaj z wetem.

Udało się znaleźć maleńki gabinet wet niedaleko domu. Dzisiaj byłam i wet nie wzięła ani złotówki za zrobienie zastrzyków. Więcej - mieszka w bloku obok i nawet się umówi w niedzielę.
Jędruś kicha znów więcej niż dwa dni temu. Sąsiadka daje sobie wyśmienicie radę, ale jakoś sobie zakodowała, zę na jeden posiłek ma dawać każdemu łyżeczkę karmy. Łyżeczka to minimum, najlepiej podać trzy. Koty jedzą w dzień trochę za mało, ale generalnie mają apetyt. TFFFUUUUU. Natojmiast oczka Jędrusia wyglądają już naprawdę dużo lepiej, Jagienka miała je w strasznym. o wiele gorszym stanie , i sukcesem jest że sa otwarte.
Jutro wizyta kontrolna u wet przed jej urlopem. Nie wiem do kogo dalej na kontrolę. Zobaczymy.
Dzisiaj kupiłam kolejną saszetkę conva w lecznicy. Niestety nie stac mnie na jednorazowy wydatek na 10 sztuk.. :roll:

Boję się ciągle, chyba się okropnie zestarzałam i mam jakąś mega nerwicę.
Będzie dobzre, prawda? :ok:

Będzie dobrze! No przy Twojej obrotności nie może być inaczej! A w którym miejscy się zestarzałaś??

Bo właśnie świetnie sobie radzisz!

KociaMama44 pisze:Będzie dobrze! No przy Twojej obrotności nie może być inaczej! A w którym miejscy się zestarzałaś?? Bo właśnie świetnie sobie radzisz!

Bo próbowałam zrobic Jędrkowi zastrzykm z biotylu, zeby już ich już nie nosić. Dostałam biotyl w insulinowkach i nie dałam rady. Nie byłam pewna, czy się wbiłam igiełką w te chude ciałko (w sensie pod skórę)a on od razu wydarł japę, więc szybko cofnęłam rękę. Spróbowałam drugi raz, było jeszcze gorzej. Więc zapakowałam i pognałam do życzliwej wet.
A jeszcze 9 lat temu bez problemu robiłam zastrzyki kociakom... właśnie z biotylu też.

Ja nigdy nie umiałam robić zastrzyków, więc... nie wiem, co to za objaw u mnie... Pewnie niezmiennej nieporadności pod TYM względem. To wcale nie jest takie łatwe robić zastrzyki takim maluchom! Poza tym - poradziłaś sobie w inny sposób, a kto powiedział, że gorszy?? :ok:

Znaleźć taką wetkę to ho ho!

KociaMama44 pisze:Ja nigdy nie umiałam robić zastrzyków, więc... nie wiem, co to za objaw u mnie... Pewnie niezmiennej nieporadności pod TYM względem. To wcale nie jest takie łatwe robić zastrzyki takim maluchom! Poza tym - poradziłaś sobie w inny sposób, a kto powiedział, że gorszy??

No wiesz, najlepiej by było nie ciągać ich codziennie do wet, ale cóz. Mam obsesję pp i innych atrakcji. TFUUUU. Zastanawiam się, bo dziś mija tydzień odkąd je zabrałyśmy. czyli mają już6 tygodni.
Znalazłąm kartkę sprzed lat, właśnie gdy miałam 4 chłopaków z podobnym mega kk. ale byłam wtedy młodsza, mniej nerwowa, no i kociaki były u mnie , miałam stała swoją super wet, no i finansowo mniej ograniczeń. a tak jakos nie mogę się otrząsnąć i złapac równowagę.. wczoraj zasłabłam .. na tyle jest kiepsko ze mną, zę zapomniałam że nie mam dla swopich kotów jedzenia - jeszcze o tym nie wiedzą, zę z kolacją dzisiaj krucho... :oops:

Nie przejmuj się.. czasem się człowiek nie rozdwoi. Jesteśmy tylko ludźmi, zapominamy. Twoi rezydenci jakoś przeżyją ten raz :wink:

.

Marzenia11 pisze:
KociaMama44 pisze:Będzie dobrze! No przy Twojej obrotności nie może być inaczej! A w którym miejscy się zestarzałaś?? Bo właśnie świetnie sobie radzisz!

Bo próbowałam zrobic Jędrkowi zastrzykm z biotylu, zeby już ich już nie nosić. Dostałam biotyl w insulinowkach i nie dałam rady. Nie byłam pewna, czy się wbiłam igiełką w te chude ciałko (w sensie pod skórę)a on od razu wydarł japę, więc szybko cofnęłam rękę. Spróbowałam drugi raz, było jeszcze gorzej. Więc zapakowałam i pognałam do życzliwej wet.
A jeszcze 9 lat temu bez problemu robiłam zastrzyki kociakom... właśnie z biotylu też.

Gdzie się wbijałaś? Dużo skóry jest w takim fałdziku między tylną nóżką a brzuchem. Biotyl jest gęsty i szczypie, może mógłby Ci ktoś w tym czasie je przytrzymać? Ekstra, że udało się znaleźć wet w pobliżu

Czy kapsułki na odporność doszły? One bardzo dobrze też działają.

Jak ich noski? Udaje się robić inhalacje, czy już nie potrzeba?
W tym wieku to spokojnie powinny chyba jeść już więcej, mają apetyt na mokre?

Wawa /Olsztyn/-Jędruś i Piotruś - ważne pytanie str.16...

Kto przegląda forum