Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
serotoninka pisze:Jeśli nie zgłosi się do mnie ktoś kto zaopiekuje się koteczką zawiozę ją do uśpienia.
postanowiłam napisać aby mnie potem sumienie nie gryzło.
serotoninka pisze:Straszna sytuacja u mojego dziadka ( ma 92 lata). Jego żona, Pani Jadwiga, posiadająca kilkunastoletnią (12-13 lat) kotkę KICIĘ dzisiaj wraca ze szpitala do domu, w zasadzie po to by niedługo w tym domu umrzeć. Stan Pani Jadwigi jest tragiczny - rozsiana choroba nowotworowa, żadnych szans na leczenie, hospicjum dopiero za około miesiąc, no szkoda gadać... Póki co będzie całodobowa opieka domowa plus usługi hospicjum domowego. Warunki MUSZĄ być higieniczne - tymczasem kotka ma koszmarny łupież, załatwia się na rzadko po kątach, wymiotuje, sika... Nie ma opcji aby dłużej została w swoim domu. Dziadek z powodu swojej żony jest w całkowitej rozsypce, aczkolwiek stara się być dzielny - biega ciągle do szpitala, no ale kota to w zasadzie tylko karmi... Do pomocy dziadkowi jestem tylko ja - znalazłam Panią do opieki, ogarniam wiele innych kwestii, a sama mam malutkie dzieci. No kotem już po prostu nie dam rady się zająć... Czas jest dzisiaj do popołudnia. Jeśli nie zgłosi się do mnie ktoś kto zaopiekuje się koteczką zawiozę ją do uśpienia.
Kotka czarnobiała, gruba, w stosunku do nieznajomych dzikawa. Nie nastawiam się specjalnie na cud, no ale postanowiłam napisać aby mnie potem sumienie nie gryzło... Jakby co mój nr tel. 505 634 848.
serotoninka pisze:No cóż... Lepiej byłoby gdybym nie napisała? Zresztą moje sumienie w ogóle ma tu najmniejsze znaczenie. Ja wprost przyznaję, że ten kot to problem, który po prostu muszę dzisiaj rozwiązać. Skupiam się przede wszystkim na swojej rodzinie oraz na dziadku i jego umierającej żonie. Na troskę o czyjegoś kota nie starcza mi juz czasu, energii, no poza takim minimum jak napisanie na forum, na którym kiedyś sporo się udzielałam (i niejednemu kotu pomogłam)... Gdy w pracy nie mogę wziąć urlopu, szpital naciska na wypis i odebranie pacjenta, kolejne hospicja odmawiają przyjęcia, umówiona już Ukrainka nagle odmawia podjęcia pracy, synek ma gorączkę, a dla córki nie zdążyłam kupić prezentu na dzień dziecka... to szczerze mówiąc nie ma opcji, abym myślała jeszcze o weterynarzu dla kota, który znika w szafie, gdy tylko pojawię się w mieszkaniu dziadka... I tak naprawdę do wczoraj w ogóle o tym, że w tym domu jest jeszcze kot, którego nie powinno tam być, nie pomyślałam...
Więcej nie będę się tłumaczyć. Ktoś pomoże to fajnie, nie to trudno. dzięki za pomysł z Paluchem.
Erin pisze:Co zrobisz?
Wiesz, że to niezgodne z prawem?
karolink pisze:Erin pisze:Co zrobisz?
Wiesz, że to niezgodne z prawem?
A my tu jesteśmy świadkami !
serotoninka pisze:No cóż... Lepiej byłoby gdybym nie napisała?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 272 gości