czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 31, 2017 5:40 czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Witam serdecznie.
Od blisko 10 lat jestem szczęśliwą posiadaczką koteczki, którą jako sześciotygodniowego kociaka wzięłam od gospodarza ze wsi i w ten sposób uratowałam przed schroniskiem . Kotek był wychudzony, zabiedzony, zapchlony i zarobaczony. Nigdy wcześniej nie miałam zwierząt, a do wzięcia futrzaka namówiła mnie przyjaciółka. Mimo to wydaje się mi, że stanęłam na wysokości zadania . Kotka wyleczyłam, odpchliłam, zarobaczyłam , a gdy kocia miała 6 miesięcy- również wysterylizowałam. W ciągu tych 10 lat wiele się wydarzyło w moim dość pogmatwanym życiu- "zaliczyłam" i rozwód, ' i problemy finansowe, i brak pracy- mimo to na żwirek i karmę dla kotka zawsze mi starczało i nie karmiłam jej bynajmniej najtańszym jedzonkiem z hipermarketu. Nigdy nawet nie pomyślałam o pozbyciu się kota, bo to przecież MÓJ KOT, którego kiedyś przygarnęłam, pokochałam i za którego wzięłam odpowiedzialność. Oczywiste jest też dla mnie zabezpieczanie okien i balkonu. Jakiś czas temu przyjechałam za pracą do Warszawy, gdzie wynajmuję mieszkanie. Średnio co kilka lat zmieniam lokum. Uważam , że w stolicy nie jest większym problemem znalezienie czegoś do wynajęcia , jeśli ma się zwierzątko- ja przynajmniej nie miałam (dawałam zawsze ogłoszenie, że szukam mieszkania przyjaznego zwierzakom i zawsze miałam kilkanaście ofert do wyboru). Nigdy nie podpisałabym umowy najmu z kimś, kto nie wyraża zgody na trzymanie zwierząt i nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek mógłby pozbyć się z tego powodu ukochanego futrzaka. Własnego mieszkania posiadać nie planuję- nie wyobrażam sobie, by na X lat zaciągać kredyt na 300- 400 tysięcy, zwłaszcza, że jak wspomniałam , zaliczyłam już kiedyś utratę pracy i wiem, że wszystkiego w życiu nie można przewidzieć. Poza tym odnoszę wrażenie, że tylko w Polsce jest taka presja, że powinno się mieć własne mieszkanie- za granicą ludzie przez całe życie nieraz żyją w wynajmowanych mieszkaniach i traktują to jako coś naturalnego. Ja w każdym razie również traktuję wynajem mieszkania jako coś naturalnego, mimo iż nasłuchałam się od "życzliwych " tekstów w stylu "a nie lepiej mieć coś własnego zamiast płacić komuś za wynajem?". Cóż, ja właśnie wolę "płacić komuś" i mieć komfort, że w razie czego umowę najmu mogę wypowiedzieć niż fundować sobie kulę u nogi w postaci zobowiązania finansowego na blisko pół miliona. Nie mam babci ani cioci, po której mogłabym odziedziczyć mieszkanie, zarabiam w okolicach średniej krajowej, więc uzbieranie z takiej pensji kilkuset tysięcy na wynajem mieszkania też byłoby raczej dość trudno wykonalnym zadaniem, w totolotka póki co fortuny też nie wygrałam, by móc kupić sobie własne 'M". Po prostu wynajmuję mieszkanie i dobrze mi z tym, a jeżeli coś mi przestanie odpowiadać, to poszukam po prostu innego mieszkania dla siebie i kotka. Tymczasem nasłuchałam się i naczytałam się opowieści, że ponoć dla niektórych fundacji i domów tymczasowych taka sytuacja mieszkaniowa jak moja jest podobno przeszkodą nie do przejścia, bo uważają to za "nieustabilizowaną sytuację". Dlaczego? Mój kotek jest zadbany, kochany, czuję się bezpieczny i nie sądzę, aby przeszkadzało mu, że nie mam aktu własności lokum, w którym on sobie szczęśliwie mieszka. Ja również nie uważam, abym robiła zwierzątku krzywdę tym, że nie chcę fundować sobie kredytu na 30 lat. A co Wy myślicie?

nutella41

 
Posty: 2
Od: Śro maja 31, 2017 4:42

Post » Śro maja 31, 2017 9:36 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Nie widzę problemu, jeśli spełniasz warunki dot. bezpieczeństwa. Jak zabezpieczasz balkon i okna?
Jeśli dom tymczasowy wymaga osiatkowania, to nie odda kota bez siatek, obojętnie, czy mieszkanie jest własne czy wynajmowane.

Arcana

 
Posty: 5668
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 15 >>

Post » Śro maja 31, 2017 9:42 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Jeżeli kot z przeprowadzkami czuje się dobrze i Tobie też dobrze z taką sytuacją to nie widzę problemu. Być może dla fundacji sytuacja ta jest niestabilna, ponieważ co jeżeli będziesz musiała nagle opuścić mieszkanie?, albo zostaniesz bez dochodów? Czy masz wtedy jakiś awaryjny kąt? np u rodziców? Bardzo ci przeszkadza, że te niektóre fundacje i dt mają takie spojrzenie na sprawę? Pewnie można by w takiej sytuacji próbować negocjować np. zapytać czy zmieniliby zdanie gdybyś miała pismo od właściciela, że wyraża zgodę na kota i osiatkowanie mieszkania. Są różne umowy, różni właściciele, mniej lub bardziej wymagający może to stanowi problem dla tych fundacji, że nie mają pewności jak na sprawę zapatrują się właściciele. Są też Dt i fundacje, które mają duże wymagania co do właściciela np. chcą być informowani o każdym wydarzeniu w życiu kota, mieć aktualne zdjęcia, a są dt i fundacje z którymi podpisuje się tylko umowę adopcyjną i po sprawie, a pewnie są jeszcze takie które oddają zwierzęta bez umowy. Także tak dla niektórych możesz pewnie stanowić potencjalnie gorszego opiekuna bo wynajmujesz mieszkanie, ale z kolei ja czy ktoś inny może być gorszym opiekunem bo coś tam, bo np. za mało zarabia, czy ma za małe mieszkanie, czy można jeszcze wymyślać powody, nie da się zadowolić wszystkich.

Moja sytuacja: mieszkałam z kotem na dwóch wynajmach, właściciele wyrazili zgodę, w drugim miałam zobowiązanie osiatkowania mieszkania, ale tak się nie stało i kot wypadł z balkonu, na szczęście udało się go uratować. Jakiś czas później mimo, że moja sytuacja z różnych powodów była niestabilna udało mi się zdobyć zaświadczenie dla banku, że będę mieć stałą pracę, choć to wcale nie było tak naprawdę pewne i wzięłam kredyt na mieszkanie. Małe bo małe, ale własne. Jeżeli chodzi o koszt to jest on porównywalny do tego co miałam na wynajmie. Za to znajomi, którzy odwiedzali mnie i w wynajmowanym, i we własnym mieszkaniu stwierdzili, że nie widzieli bardziej szczęśliwego kota. Ja jakoś nie widziałam tej zmiany, ale oni stwierdzili, że wyraźnie widać, że on dużo swobodniej się czuje i uważa swoje otoczenie za własne. Może to i moje nastawienie go zmieniło, bo w wynajmowanym mieszkaniu miałam jednak obawy czy czegoś nie zniszczy, zresztą z góry sama zobowiązałam się płacić 100 zł więcej miesięcznie za ewentualne zniszczenia. Moje podejście jest takie, że żyję z dnia na dzień, mieszkać i tak gdzieś muszę, muszę się utrzymać, więc to miesięczne zobowiązanie na kredyt na 30 lat nie przeraża mnie. W ostateczności przecież sprzedam mieszkanie. To taka stała inwestycja, co prawda wartość mieszkania trochę spadła z czasem zwłaszcza, że naprzeciw staje kolejny blok, ale wciąż to dla mnie inwestycja. Banki teraz dają różne opcje, dopuszczalny debet na koncie, odnawialny kredyt itp. pilnuję, aby nie przekroczyć jakieś granicy, ale generalnie wiem, że gdybym nie miała przez kilka miesięcy czym płacić to mogę jeszcze skorzystać z tych opcji. Mam jeszcze rodziców, którzy jak co poratują, no ale oni nie będą żyć wiecznie, chociaż mam nadzieję, że mnie przeżyją.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 9:43 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Nie, wynajmowanie mieszkania nie stanowi problemu dla fundacji, której jestem wolontariuszką - pod warunkiem, że właściciel mieszkania zgadza się na kota/koty.
Z drugiej strony, po osiedlach biegają koty pozostawione na pastwę losu przez swoich "opiekunów" przy przeprowadzce.
Ostatnio edytowano Śro maja 31, 2017 10:03 przez Jarka, łącznie edytowano 1 raz
Fundacja Pomocy Zwierzętom Kłębek KRS: 0000449181

Jarka

Avatar użytkownika
 
Posty: 10927
Od: Czw kwi 10, 2008 16:43
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 31, 2017 9:47 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Jarka pisze:Nie, wynajmowanie mieszkania nie stanowi problemu dla fundacji, której jestem wolontariuszką - pod warunkiem, że właściciel mieszkania zgadza się na kota/koty.
Z drugiej strony, po osiedlach biegają koty pozostawione na pastwę losy przez swoich "opiekunów" przy przeprowadzce.

NO i zrozumiałe staje się, że ktoś może mieć obawy by oddać kota do wynajmowanego mieszkania, bo np. miał już taką sytuację i doświadczony w ten sposób dt lub fundacja może mieć większe wymogi, obawy.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 10:19 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Jeśli ktoś wynajmowaniem mieszkania tłumaczy brak zabezpieczeń albo wynajmuje tylko pokój, gdy w mieszkaniu jest kilka obcych osób, to odmowa adopcji jest dla mnie uzasadniona. Oceniam zawsze sytuację. Jeśli 3 studentki w wynajętej kawalerce marzą o kotku, a miewam takie zgłoszenia, to raczej nie biorę pod uwagę.

Arcana

 
Posty: 5668
Od: Nie lip 17, 2005 13:59
Lokalizacja: Warszawa


Adopcje: 15 >>

Post » Śro maja 31, 2017 10:46 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Dziękuję za wszystkie wpisy.
Może tytułem wyjaśnienia- nie było tak, że starałam się o kota w jakiejś fundacji i mi odmówiono. Po prostu zastanawiam się nad ewentualnym dokoceniem za jakiś czas (tzn za kilka miesięcy, bo muszę jednak to jeszcze przemysleć) mojej jedynaczki i weszłam na stronę kilku fundacji. Dla mnie czymś oczywistym jest zabezpieczenie balkonu i okna, nie widziałabym również problemu z podpisaniem umowy adopcyjnej. O strerylizacji/kastracji nawet nie będę się rozpisywać- swoją kotkę wysterylizowalam, kiedy miała pół roku. Do czego zmierzam? Po prostu weszłam sobie na strony kilku fundacji i zdziwiło mnie, że we wszystkich ankietach pytano się, czy ma się własne mieszkanie, czy wynajęte. Rozumiem złe doświadczenia wolontariuszy itd. Niemniej jednak myślę, że dla normalnych ludzi czymś oczywistym jest, że zwierząt się nie porzuca, że są domownikami, a domowników nie wystawia się na dwór w razie sytuacji czy pogorszenia sytuacji życiowej. Jak pisałam w pierwszym poście, trochę w ciągu ostatnich 10 lat przeżyłam, w tym lądowałam "awaryjnie" u rodziców i nigdy , nawet kiedy było mi naprawdę trudno nie pomyślałam o pozbyciu się kota.
Tak na marginesie-- przy każdej przeprowadzce kotka w nowym mieszkaniu najpierw chodzi i zwiedza wszystkie kąty, a po 2-3 dniach zachowuje się jak królowa na włościach:)

nutella41

 
Posty: 2
Od: Śro maja 31, 2017 4:42

Post » Śro maja 31, 2017 12:16 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Dokłądnie jest tak jak pisze Arcana i w moim wypadku. Nie oddaję kota do domu gdzie jest kilka nie zależnych od siebie osób wynajmujących. Zawsze sie jakiś doopek znajdzie co nie upilnuje lub kot przeszkadza. A nie wyobrażam sobie siedzenia kota w jednym tylko pokoju. I sporadyczne ew wypady na dalsze częśi jak nikogo nie będzie.
Zawsze oczekuje zgody właściciela na posiadanie zwierząt. Oraz posiadanie zabezpieczeń. Gadanie, że nie są możliwe bo wynajmujący nie wyraża zgody nie jest dla mnie argumentem. W obecnej dobie można bez inwazyjnie pozabezpieczać otwory. Jak ktoś nie chce się postarać nie musi brać ode mnie kota. Nie ma przymusu. :wink:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro maja 31, 2017 12:34 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Jak ktoś Ci robi problemy to weź kota z OLX'a sezon w pełni.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Śro maja 31, 2017 12:39 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Jeszcze jedna uwaga co do adopcji kota z DT. Maluch to maluch. Choć taki to żywe srebro i ja np nie wydaję ich jako jedynaków. Ale problematyczna może być adopcja kota "starszego". Ten upatrzony akuratnie nie musi być tym właściwym bo jech charakter i przeżycia sugeruja stabilizację.
Nie każdy chce z olx. Dlaczego? bo łatwiej ratować kota obrobionego.Niech ma choćby szczepienia i odrobaczenia. Ale niech ma.
Nie mówie tutaj o autorce wątku. Ale tacy w większosci do nas dzwonią i piszą.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro maja 31, 2017 12:47 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Ratować w jakim sensie, że chory i trzeba leczyć itd ? W większej mierze takie kociaki olx'ów to z pewnością kociaki w lepszej kondycji niż pojedyncze znajdy czy z różnych miejskich skupisk gdzie są bardziej narażone na choroby. No i nie każdy wie, że są jakieś DT i fundacje zajmujące się wyadoptowywaniem zwierząt.

Martinnn

Avatar użytkownika
 
Posty: 864
Od: Czw sty 01, 2015 22:16

Post » Śro maja 31, 2017 15:22 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Pytanie o miejsce, do którego wydaje się kota, jest po prostu pytaniem :) Ja traktuję ankietę jako wstępną formę rozmowy i materiał, który słuzy mi do przygotowania się do ewentualnego spotkania (póki co byłam po stronie adoptującej, niedługo pewnie przyjdzie mi zmierzyć się z tematem od strony wydania do adopcji). Inne są "problemy" które się porusza z osobą która wynajmuje mieszkanie- właśnie chociażby uświadomienie jej, że jeśli kotu zdarzy się znieszczyć np futrynę, czy tapetę, to trzeba za to zapłacić właścicielowi. I trzeba też właściwie w każdym przypadku uzyskać zgodę na zabezpieczneie okien.
Dla mnie własnościowe mieszkanie nie jest żadnym zabezpieczeniem. Dzisiaj jest się właścicielem, a jutro można mieszkanie sprzedać, albo kupic drugie i się przeprowadzić- dokładnie tak samo jak przy wynajmowanym mieszkaniu.

Vombat

 
Posty: 431
Od: Wto gru 08, 2015 12:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 15:23 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

Dokocenie dziesięcioletniej jedynaczki to niekoniecznie dobry pomysł, a szczególnie dokocenie maluchem.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14225
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro maja 31, 2017 15:44 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

No ja nie wiem czy taki zły pomysł z tym dokoceniem. Ja dokociłam 7 letniego Diabełka kociakiem i tego zaakceptował od razu, byl dla niego jak tatuś. Z kolei z dorosłymi kotami był problem, wielomiesięczny problem, który dał się rozwiązać, ale trzeba było czasu. Cieszę się, że Diabełek, który ma teraz 10 lat z kawałkiem ma przyjaciela na stare lata i potrafi się z nim zabawić niczym kociak.

karolink

 
Posty: 1116
Od: Pon paź 09, 2006 20:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 31, 2017 19:34 Re: czy wynajmowane mieszkanie = gorszy opiekun?

karolink pisze:No ja nie wiem czy taki zły pomysł z tym dokoceniem. Ja dokociłam 7 letniego Diabełka kociakiem i tego zaakceptował od razu, byl dla niego jak tatuś. Z kolei z dorosłymi kotami był problem, wielomiesięczny problem, który dał się rozwiązać, ale trzeba było czasu. Cieszę się, że Diabełek, który ma teraz 10 lat z kawałkiem ma przyjaciela na stare lata i potrafi się z nim zabawić niczym kociak.


Dla twojego Diabełka, który był młodszy, pomysł okazał się dobry. Zaakceptował drugiego kota, zaakceptował malucha z jego żywiołowością i aktywnością i super. Dla innego kota, jeszcze starszego, który przez 10 lat był sam, nie musi być dobry. Po pierwsze pytanie, czy w ogóle jest zsocjalizowana z kotami, skoro jak może wynikać z jej historii mogła być bardzo wcześnie oddzielona od innych kotów. Po drugie, czy zaakceptuje aktywnego malucha, który może ją zaczepiać do zabawy. Często bardzo nachalnie.
Być może kotka miała już kontakty z innymi kotami i bez problemu towarzystwo kocie toleruje. Wtedy ok.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14225
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 265 gości