Baltimoore pisze:Jeśli masz nie zakoconych kociolubnych znajomych lub rodzinę to zacznij od nich.
Dobre jest też ogłoszenie ze zdjęciem u weta.
I tak jak dziewczyny piszą- lokalny portal ogłoszeniowy lub olx lub gumtree lub fb, potem odbierasz telefony i pytasz dlaczego chce kota, co się stałozpoprzednim,jakie ma warunki itd, z rozmowy wiesz wstępnie czy wchodzi w grę i wtedy umawiasz się na wizytę przedadopcyjną. I pamiętaj o podpisaniu umowy adopcyjnej z adoptującym.
Część telefonów będzie bardziej lub mniej beznadziejnych, na to się trzeba psychicznie naszykować.
Ja i znajomym nie wydam jeśli nie spełnią warunków
Już było powoływanie się na "polecanie". Teściowej kota też nie dałam. Wiem, paskudna jestem ale TZ mnie poparł. Nie po to ratuje swoje tymczasy by potem rodzina/znajomi/sąsiedzi mi go skrzywdzili. Nie mówię tutaj o wypadkach, na które wpływu sie nie ma. Ale zabezpieczenie otworów to standart.
Zrób im ogłoszenia. Robie na adopcjach.miau, gumtree, gratce, moruesek, olx, lento i przygarnijzwierzaka. Jakiś tekst, fotka i lecę. Jak chcesz zerknąć jak ogłoszenia wyglądają to popatrz pod moim nickiem, na lewo. Są. Ogólnie zapoznasz się. Każdy pisze wedle siebie.
Mając grupkę kotów daje wpierw zbiorcze każdego dzieciaka opisując. Zawsze jest nadzieja, że jakieś pójdą szybciej. Na kolejne lub jak się nie uda plan, na każde, robie osobne ogłoszenia. Każde musi być inne ,bo portal np gratka a szczególnie olx, wywala.
W ogłoszeniu krótko piszę okocie, o warunkach jakich oczekuje od domu i warunkach adopcji. Małe koty nie wydaje jako jedynaków . Ogólnie nawet doroślaki mało kiedy jako samotniki idą. Mały kot idzie w dwupaku lub do innego kota. Byle nie staruszka bo to dla dwóch stron nieszczeście. Wcześniej niż nie skończą 8-tygodni nie oddaję. Ogłoszenia daję jednak wcześniej ale zastrzegam, że dom będzie musiał poczekać, aż wet wyrazi zgodę na adopcję. Podpisuję umowę adopcyjną z osobą która mojego kota adoptuje. Robię wizytę przed adopcyjną by sprawdzić dom. Głównie zabezpieczenia i ew by móc podpowiedzieć jak urządzić chatę na przyjście kota. Radzę też jak postepować z kotem nowo przybyłym, jak traktować rezydenta, jak zapoznawać koty i ludzi, czym karmić, jaka kuweta, żwirek, sposób głaskania...Idzie cała lista wiadomości od nas. Wszystko po to by nasz kot najlepiej się przystosował. Ta sama karma i żwirek (co u nas na początek) i inne rzeczy pomagają mu w tym. Jak lubi być głaskany czy i czego nie znosi lub boi się też jest ważne. Ludzie naszykowani nie przestraszą i tak przerażonego kota.
Koty idą do domów z zabezpieczonymi oknami i balkonem. Nie wychodzących tzn bez wypuszczania na zewnątrz. Wychodzące też ew biorę pod uwagę ale zależy od okolicy i od rozmowy. Mam przygotowaną ankietę z pytaniami pomocowymi. Udzielają one nam odpowiedzi na ważne pytania. Ale adoptującym pozwalaja zwrócić uwagę na niektóre aspekty adopcji. Ona jest przyczynkiem do rozmowy dalszej. Każdy chętny dostaje umowę adopcyjną do wglądu i akceptacji. Jeśli ktoś nie chce jej podpisać, nie godzi się na wizytę przed i po adopcyjną, to z mety odpada.
Nasze koty często są już zaszczepione, odrobaczone...strasze mają komplet szczepień , testy , kastrację -a każdy ma książeczkę zdrowia. Jeśli jest potrzeba przyszły dom może skontaktować się z naszym wetem i zasięgnać jęzora o nas. Skoro my wypytujemy to odwrotnie też się należy. Musimy tylko uprzedzić wetkę ,że może udzielić informacji. Tego samego wymagamy od rezydentów do których maja trafić nasze koty. Jeśli kot nie jest szczepiony to i naszego nie zaszczepią. Jeśli nie jest kastrowany to i naszego nie wykastrują. Odpadają domy co NIE godzą się na kastrację. Nie tędy droga.
Zawsze jesteśmy pod telefonem gdyby jakiś domek chciał zadzwonić i zasiegnać rady. To działa na początku najbardziej.
Wyciągniesz sobie z tej pisaniny to, co dla ciebie będzie ważne. Jakby co to pytaj, podpowiemy.
Może ktoś powie, że za duże obostrzenia są. Ale nie po to ratujemy nasze koty by jakiś dupek na zmarnowanie nam je wysłał.
Trudno sie oddaje koty. Ten ciężar odpowiedzialnosci czuje się na barkach. I strach czy dobrze wybrałam. Ale jak przychodzą cudne wieści i foty to miód na sercu się robi.