Witajcie. Jestem nowa na forum, za wszelkie błędy związane z pisaniem wątków z góry przepraszam.
A więc zacznę od tego, że około 3 tygodnie temu adoptowałam kota. Kot ma rok i dwa miesiące. Odrobaczony, szczepiony i wykastrowany dwa miesiące temu. Poprzednimi właścicielami było małżeństwo z dziećmi. Kotek zareklamowany jako bardzo grzeczny. Po adopcji okazało się, że niestety sprawia problemy. Po przyniesieniu go do nowego domu, szybko oswoił się ze wszystkimi kątami. Łasił się, mruczał, wszystko było ok przez... dzień. Sielanka minęła i kot ma bardzo zmienne nastroje. To wygląda mniej więcej tak: Wstaję rano, wpuszczam kota do sypialni, kot oczywiście się łasi, ociera się, mruczy, mogę go normalnie wziąć na ręce i jak to jeszcze najprawdziwsza kociara całuję go w ten cudowny łepek:)Kot jest naprawdę potulny, liże mi ręce, usta, policzki:) Po swoim śniadaniu daję kotu jeść. I tu, po posiłku zaczyna się. Kot podchodzi do mnie, wystawiam do niego rękę bo chcę go np pogłaskać, a on odskakuje, jeży się, biega od ściany do ściany, kładzie się i wbija pazury w kanapę, ( ma swój drapak który namiętnie drapie w stanie relaksu) ,źrenice bojowo rozszerzone, wskakuje na kuchenne szafki pod sam sufit. Czasem udaje mi się go jakoś złapać od góry i wrzucić na 15 min do łazienki. Po tym czasie otwieram drzwi i kot jest spokojny, mogę go pogłaskać. Niestety w większości tych zdarzeń jestem bezradna, bo nie da się go zlapać, kot przewraca się na bok i chce drapać i gryźć. I jeszcze jakaś durna zależność pomiędzy zachowaniem a potrzebą fizjologiczną- najczęściej kilka miniut po tym, jak zje, również zaczyna szaleć, uciekać od nas( mimo że nikt go nie goni) i drapać wszystko dookoła. Po chwili załatwia w kuwecie grubszą sprawę, przez chwilę jest spokojny, można go pogłaskać aż nagle zaczyna chodzić bokiem i znowu szaleje. Jak tylko otwieram lodówkę- oczywiście zmienia się w cudownego kotka, daję mu zjeść- biega i skacze jak jakiś potwór. O co chodzi? Jeżeli chodzi o zabawę to codziennie rano, jeszcze przed śniadaniem swoim i kota biegam z myszą na wędce, kot chętnie poluje. Po ok 15 minutach intensywnej zabawy (kot naprawdę zawzięcie biega i skacze) kot mocno dyszy ze zmęczenia, wtedy daję mu smakołyk na ,,koniec polowania'' i karmę. Wieczorem po pracy również znajduję dla niego czas. Rzucam mu też pojedynczo chrupki żeby sobie trochę za nimi pobiegał. Nie wiem co robię nie tak? Dodam że mieszkam z chłopakiem. On nigdy nie miał kota, ale widzę że go bardzo lubi. Ale np nie bierze go na ręce bo się boi że go podrapie. Głaszcze go normalnie, bawi się z nim, mówi do niego, karmi. Ja z kolei jestem kociarą, która całe życie miała koty. Nigdy nie miałam problemu z ich agresją. Dla mnie to jest normalne, że biorę kota na ręce. Zwracam uwagę na sygnały ostrzegawcze, więc to nie jest tak, że on jest moją zabawką i go podnoszę żeby tarmosić albo go zdenerwować. Co robić? Czy miał ktoś podobny przypadek? Jeszcze trochę i będę zmuszona iść do weta na jakieś badania, bo nie wiem czy to nie jest jakaś poważna choroba. Jest mi też trochę smutno na myśl o tym, że będę musiala go faszerować lekami uspokojającymi. Jest mi go szkoda, bo ten kot przy napadach szału aż cały sztywnieje i tak ciężko wzdycha, wygląda jakby się gotował ze złości. Myślę, że piętno mogli odcisnąć byli właściciele- trójka małych wrzeszczących dzieci która żegnała się z kotem, każde z nich brało kota na ręce, a kot aż im się wpijał w ręce. Być może dzieci mu przeszkadzały w jedzeniu, kuwetkowaniu stąd jego szaleństwa. Jeszcze jedna zaskakująca rzecz - tak jak miałam w życiu ponad 5 kotów, tak żaden tak się nie zachowywał. Otóż któregoś dnia wycierałam lustro, kawałek oderwanego papierowego ręcznika spadło mi na ziemię, kot podbiegł złapał,wziął w zęby i tak sobie z nim siedział. Jak chciałam mu zabrać, to zaczął na mnie warczeć i parskać, wyglądało to naprawdę groźnie, chyba po raz pierwszy wystraszyłam się kota. Dodam też, jak jak szaleje, zdarza mu się atakować mnie, wyskoczyć na mnie zza ściany. Jak na niego krzyknę ,,nie wolno'' to ten, zamiast ucieć, schować się, to wyskakuje do mnie jeszcze bardziej.