Chciałem - ku przestrodze, podzielić się pewną historią, która miała miejsce kilka dni temu w bloku w którym mieszkam.
Do mieszkania znajomych, którzy mieszkają na 8 pietrze, gdy mąż znajomej wychodził do pracy, znienacka wbiegł kot, zdezorientowany zaczął biegać po mieszkaniu, skakać po łóżkach (są tam małe dzieci) więc znajomi wystraszeni, próbowali kota przepędzić jakoś z mieszkania. Kot wybiegł na ich balkon, z balkonu przeskoczył na balkon kolejnego sąsiada a stamtąd na parapet jednego z okien. Więc ten ich sąsiad próbował jakoś się zbliżyć do kota i go stamtąd zdjąć, niestety zestresowany kot spadł... oczywiście śmiertelnie. Początkowo wszyscy myśleli, że to jeden z osiedlowych dzikunów (co mi się od razu wydało podejrzane, bo takie koty raczej nie łażą bo bloku) ale okazało się, że to sąsiadka z 3 piętra wypuściła (a może jej uciekł?) swojego kota na klatkę schodową, ten powędrował na samą górę i wbiegł do cudzego mieszkania, myśląc że to jego (ten sam pion). Oczywiście sąsiadka potem z mordą, że "załatwili" jej kota (była interwencja eko patrolu)
Reasumując, prócz zabezpieczenia okien należy też bardzo uważać na drzwi wejściowe - nawet w zamkniętym budynku wielorodzinnym takie rzeczy jak widać mogą się zdarzyć.
A dlaczego to piszę ? Bo sam co jakiś czas dla urozmaicenia wypuszczam koty na klatkę (bo się domagają) i ganiam je po kilku pietrach (późno w nocy), nawet mi do głowy nie przyszło, że w trakcie takich zabaw kot mógłby wpaść do czyjegoś mieszkania gdyby nagle uchyliły się drzwi, i historia mogłaby się powtórzyć...
edit: p/s żeby nie było, w mojej klatce akurat są tylko 2 mieszkania na piętrze, wychodzę ma te nocne eskapady (a właściwie już wychodziłem) razem z kotami.