Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Justek007 pisze:Przybłąkała się jako podrostek jakieś pół roku temu. Była bardzo wystraszona i zaniedbana. Po jakiś dwóch miesiącach zaczęła nam ufać i pozwalała się głaskać i tulić. Zmieniła się diametralnie w stosunku do domowników. Niestety nadal bała się obcych.
Justek007 pisze:Alienor - być może dopadło ją to co najgorsze. Nikt nie jest w stanie kontrolować przebiegu zdarzeń losowych. Bądź co bądź można by było uniknąć nieszczęścia trzymając kota w "niewoli" ale z drugiej strony czy kot mieszkający na wsi nie ma prawa żyć jak kot? Żyć pełnią życia. Próbować swoich sił choćby w polowaniach na myszy i czuć się po części wolny - nie całkiem uzależniony od człowieka. Co prawda Kicia rzadko korzystała z uroków wsi. W sensie mało polowała i zazwyczaj nie znikała z oczu na dłużej. Choć była niezależna trzymała się blisko domu. Prawdą jest jednak, że u sąsiadów jest pies który nie przepada za kotami ale jest on trzymany na dużym ogrodzonym wybiegu i raczej mało prawdopodobne żeby się do niego dostała. Sąsiedzi również mają koty od lat i do tej pory pies nic im nie zrobił dlatego też wykluczyłam go jako podejrzanego w tej sprawie. Jeśli chodzi o dzikie zwierzęta to naprawdę ciężko jest u nas zaobserwować sarnę, że nie wspomnę o lisach. A może jednak jest możliwe, że dała sobie na luz... Niby zajmowała się maluchami i je karmiła ale o ile pamiętam nie była tak troskliwa jak nasza ŚP stara, poczciwa Ryśka. Oj to była "matka kotka". Przez pierwsze dwa tygodnie leżała z młodymi. Wychodziła tylko z legowiska aby coś zjeść i się wypróżnić do kuwety a Kicia już dzień po porodzie chodziła to tu to tam. Faktycznie karmiła maluchy ale nie była tak opiekuńcza jak Ryśka. Ze względu na powyższe skłaniam się bardziej do tezy, że opuściła maluchy
Ps. Ryśka - Kochamy Tęsknimy
Justek007 pisze:Uciekam. Poszukam jej u sąsiadów. Tych dalszych też. Dam znać później jaki jest efekt poszukiwań. Trzymajcie się ciepło i trzymajcie kciuki za pomyślne poszukiwania
Baltimoore pisze:Alienor, po co to wszystko teraz piszesz?
Przecież gdyby zobaczyli w szklanej kuli co się wydarzy, to zamknęliby kotkę za wszelką cenę na 3 spusty z małymi.
Moja pierwsza kotka, mama jednego z czarnych z avatara, przyszła i okociła się na naszym tarasie, więc wzięliśmy całe towarzystwo do domu. To była wiejska kotka domowo-podwórkowa, jej właściciele wyjechali do Anglii, dali ją do kogoś na trzecią wieś, a ona wróciła na swoje śmieci- tylko tam było zamknięte na głucho.
Próbowaliśmy ją zamknąć z kociakami w pokoju, żeby nie wychodziła. Nie dało się, takiej dostawała schizy. Też raz nam na kilkanaście godzin zniknęła, jak maluchy były małe. Ale aresztu domowego nie dało się zrobić.
Koty są różne.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kotcsg i 257 gości