Alienor pisze:Baltimoore pisze:Alienor, po co to wszystko teraz piszesz?
Przecież gdyby zobaczyli w szklanej kuli co się wydarzy, to zamknęliby kotkę za wszelką cenę na 3 spusty z małymi.
Moja pierwsza kotka, mama jednego z czarnych z avatara, przyszła i okociła się na naszym tarasie, więc wzięliśmy całe towarzystwo do domu. To była wiejska kotka domowo-podwórkowa, jej właściciele wyjechali do Anglii, dali ją do kogoś na trzecią wieś, a ona wróciła na swoje śmieci- tylko tam było zamknięte na głucho.
Próbowaliśmy ją zamknąć z kociakami w pokoju, żeby nie wychodziła. Nie dało się, takiej dostawała schizy. Też raz nam na kilkanaście godzin zniknęła, jak maluchy były małe. Ale aresztu domowego nie dało się zrobić.
Koty są różne.
Primo - napisała teraz, więc jeśli ktoś nie napisze prostej prawdy że jak kot jest chory/w trakcie leczenia/została mamusią, to po prostu nie wypuszcza się jej bo potem płacz i zgrzytanie zębów - to większa szansa, że to zdarzenie nie uświadomi prostych zasad i powtórzy się rzecz cała za jakiś czas.
Secundo - ta kotka nie schizowała w domu (a przynajmniej o tym nie piszą) więc istniała szansa jej przetrzymania.
Tertio - nie bronię mania wychodzącego kota nawet przy ruchliwej autostradzie (pod warunkiem, że nie ode mnie) - tylko zrzucanie całej odpowiedzialności na kotkę i szukanie (na początku wątku) sposobu rozwiązania problemu cudzymi rękami bardzo mi się nie podoba. Na tyle, żeby się odezwać.
Alienor, w sedno napisane
Moje błędy moja odpowiedzialność.
Cieszę się, że małe się trzymają. Szukajcie kotki cały czas. Najlepiej ulotki w skrzynki wrzucić. Plakaty wywiesić przy urzędzie gminy/sołtysie, przystankach, sklepach, kościele ,szkole i poradni...i cmentarzu .Oraz w centrach handlowych oddalonych od miejscowości. tam gdzie ludzie jeżdżą. Rozesłałabym maile do wszystkich lecznic w okolicy z prośbą o wydrukowanie plakatu poszukującego. Jak da radę to w najbliższych trzeba powiesić i położyć ulotki. Nie ma sprawy straconej dopóki jest nadzieja.