Dzień dobry,
Potrzebuję porady odnośnie wzięcia drugiego kota.
Sytuacja jest taka, że 7-letnia kocica Toto, wysterylizowana, ale charakterna, od 25 kwietnia jest sama. Jej towarzyszka, z którą relacje określiłabym jako "trudne z odrobiną miłości" odeszła.
Zawsze byłam zwolennikiem dwóch kotów- nawet jeśli się nie kochały, to jednak "coś się działo" i koty nie były skazane na moją nieobecność (bo praca, bo wyjazd itd).
Toto jest odważna, nieprzytulna, charakterna, żywa, krnąbrna. Od obcego nie ucieka, ale szybko okazuje niezadowolenie z nielubianej bliskości waląc łapką. Jak obcinam jej pazury, to przez chwilę nieruchomieje, ale za chwilę wyje i gryzie.
Szczepiona była tylko raz, bo pogryzła mnie i weta i słusznie lub nie, nie zdecydowałam się na dalsze szczepienia. Wet określił ją jako niezłą diablicę : Aczkolwiek wiem, że teraz będe musiała ją zaszczepić, bo planuję drugiego kota, a Toto pewnie nie ma odpowiedniej odporności.
Toto ma 7 lat i była drugim kotem dla Lulu - starszej o 7 lat, która była spokojna, nie lubiąca natarczywości Toto - choć z raz na tydzień zdarzało im sie pobawći. Toto traktowała czasem starszą kotkę jak mamę - ugniatając i wylizując, na co na szczęście tamta się godziła. Kiedy wracałam z dłuższej podróży były zawsze bardziej zaprzyjaźnione, no bo zdane na siebie
Wetka doradziła kocię, bo łatwiej się zaaklimatyzuje i dostosuje - jednak kocię ma niewiadomy charakter i boję się, że jak będzie zbyt potulne to Toto ją/jego zdominuje i zastraszy.
Koleżanka, która ma doświadczenie z kilkoma kotami doradza młodego ale już dorosłego (bo wiadomy charakter) kocurka, takiego żywszego, żeby była równowaga i żeby nie dał sobie skakać po głowie.
A mi się też trochę wydaje że tego nie da się zaplanować i że po prostu trzeba iść na żywioł, choć oczywiście połączenie powinno być zaplanowane i stopniowe (najpierw za drzwiami, tylko zapach itd, czytałam i mniej więcej wiem).
Jeśli macie doświadczenia którymi możecie się podzielić - będę bardzo wdzięczna