Kocie nerwy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 16, 2017 11:36 Kocie nerwy

Dzień dobry,
bardzo proszę o pomoc w znalezieniu rozwiązania na problem agresji między kotami. Mamy dwa kotki. On jest silnym, dużym rocznym+ kotkiem ze schroniska, wziętym do domu kiedy miał 3-4 miesiące. Ona jest kotką lat X znalezioną pod budką z fast foodem. Kotka przychodziła prosić o jedzenie. Niestety miała wszystkie możliwe kocie choroby. Zdecydowaliśmy się jej pomóc. Dopiero po paru wizytach u weterynarza okazało się, że dziewczynka jest powypadkowa i konieczna jest operacja i szereg zabiegów. Nie rozpisując się niepotrzebnie rekonwalescencja trwała parę miesięcy i była dla niej bardzo stresująca. Pokażę dla ciekawych przed i po:
Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek

Zapoznanie między nimi nie było idealne, kot był dość długo zaniepokojony i często zagradzał jej drogę, gonił ją, próbował wchodzić na nią i trzymać za szyję. Z drugiej strony nie było żadnego syczenia ani krzyków (poza pierwszym dniem) więc myśleliśmy że jest nadzieja na wspólną egzystencję. Po 1-2 miesiącach stosowania różnych technik i sprzętów zaczęli stopniowo spać razem, bawić się, chodzić za sobą, lizać i wszystko wydawało się iść w stronę sukcesu.
Obrazek

Jak widać na obrazku wyżej bardzo lubią spędzać ze sobą czas, i ona i on przychodzą do siebie. Na zmianę zaczepiają siebie do zabawy. Codziennie wieczorem bawimy się z nimi wędką i innymi akcesoriami i on kiedy widzi że ona akurat biegnie daje jej złapać więc jest zaskakująco dużo fair play. Generalnie wydaje się być bardzo świadomy tego jak się zachowywać grzecznie i w 95% przypadków mają idealną relację. Jednak zdarzają się przypadki bardzo dziwnego zachowania, którego nie rozumiem.

Mianowicie kiedy mają poranną gonitwę, która wygląda zupełnie zdrowo, kiedy ona ma już dość on zaczyna się robić bardzo agresywny i zaczyna ją gonić jeszcze mocniej. Najczęściej kończy się to tym, że on ją złapie za gardło, ona płacze żeby pomóc, syczy na niego i warczy, próbuje się wydostać ale on ją trzyma dość mocno i trzeba interweniować. Jednak to mu nie wystarczy i mimo rozdzielenia nadal próbuje na nią naskoczyć.

Potem mają porę drzemki, on się czasem obudzi, wejdzie na nią kiedy ona sobie grzecznie leży i zaczyna ją agresywnie lizać, co się często kończy złapaniem zębami pod gardło i koniecznością interwencji bo ona płacze. W najlepszym wypadku ona wyczuje, że on jest nieprzyjemny, wstanie i się położy obok. On wtedy zajmuje jej miejsce.

Jednak dzisiaj piszę post ponieważ on zdecydowanie przesadził. Brałem prysznic i nagle słyszę jakiś pisk. Wyszedłem szybko i zobaczyłem, że przewrócił ją na plecy i gryzł szyję. Siedział na niej całym ciałem a ona nie mogła się w żaden sposób ruszyć i trzymał ją w bezruchu. Ona jak zobaczyła, że idę zaczęła przeraźliwie miauczeć i krzyczeć. On mnie kompletnie olał mimo, że zwróciłem mu uwagę podniesionym tonem. Nie uznaję bicia, ale tak mnie zszokował ten dźwięk i nie wiedziałem co zrobić bo nie reagował i wyglądało to bardzo drastycznie, że odruchowo dałem mu klapsa w tyłek. Zdezorientowało go to, puścił ją i dał nogę pod łóżko. Ona uciekła pod szafę, to jest jej miejsce do którego ucieka kiedy się stresuje. Odseparowałem ich do innych pokoi żeby się trochę uspokoili i teraz śpią.

Z drugiej strony on to zrobił kiedy akurat pod blokiem koszono trawę i było bardzo głośno. Wyraźnie był zestresowany. Może po prostu chciał zwrócić na siebie uwagę? A ja nauczyłem go, że zawsze przychodzimy kiedy tak robi...

On nigdy jej nie zrobił w ten sposób krzywdy fizycznie(dzisiaj też nie). Nigdy nie znalazłem na niej strupków ani wyrwanego futra poza tym, że szybko je gubi jak się stresuje. W zasadzie większość problemu to jest jej silny stres. Problem polega na tym, że on w ogóle nie przejmuje się jej krzykiem.

Mam różne osobiste hipotezy dlaczego on to może robić, ale w zasadzie nie jestem w stanie dojść do żadnego wniosku bo wszystko wydaje mi się łatwo podważalne. Staram się zapewnić im obu tyle samo atencji i rozrywki. Staram się pokazać mu że o nim pamiętam. Może powinienem z nim chodzić na specery? Jest kotem niewychodzącym, ale mieszkam przy ruchliwej ulicy i nie chciałbym znaleźć go rozpłaszczonego na poboczu. :( Z drugiej strony jak się codzienne bawimy to często aż sapie ze zmęczenia. Z trzeciej strony zanim ona się pojawiła w domu on nigdy nie hałasował do 8 rano aż się wszyscy obudzą. A teraz jest tak, że już zaczynają się ganiać o 4 rano nawet mimo, że ich zamykamy i staramy się ignorować.

Najczęściej kiedy on się źle zachowuje zamykam go na parę minut w łazience i to pomaga przynajmniej na krótki czas ponieważ się uspokaja i odpuszcza. Kiedy go wypuszczam staram się pokazać, że nie jestem już na niego zły i daję mu trochę uwagi.

Mam jednak wrażenie, że stoję w martwym punkcie. Chyba czegoś nie widzę. On nie rozumie albo ignoruje że źle się zachowuje i dalej robi to samo. Poza tym problemem oboje są cudowni jednak jestem zmęczony całą tą sytuacją i boję się zostawiać ich samych.

Ktoś ma jakieś pomysły?
Obrazek

Kitene

 
Posty: 2
Od: Wto maja 16, 2017 8:51

Post » Wto maja 16, 2017 13:04 Re: Kocie nerwy

Kocurek nie jest wnetrem, na pewno przy kastracji oba jadra zostaly usuniete?
Sprobowaalbym tez z obrozkami uspokajajacymi dla obojga...

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Wto maja 16, 2017 13:34 Re: Kocie nerwy

Dziękuję za odpowiedź,
jądra na pewno zostały usunięte, były całkiem spore i czułbym że jakieś się zawieruszyło bo go często noszę i w ogóle lubi podróżować na moim ramieniu jak papuga. :)

Ciekawa sytuacja była kiedyś jak kotka nie była jeszcze wykastrowana i miała ruję przez krótki czas. Kotek był już wykastrowany i próbował ją dosiadać i tak jakby imitowali gody ale nie bardzo wiedział co ma dalej zrobić więc ta seksualność gdzieś w nim siedzi pewnie. Nie wiem czy można wyciągnąć z tego jakiś wniosek.

Spróbuję z obróżkami Felisept Home Comfort. Próbowaliśmy Feliway Friends do kontaktu ale nie wiem czy zauważyłem specjalną różnicę, może dla kotów była.

Kitene

 
Posty: 2
Od: Wto maja 16, 2017 8:51

Post » Wto maja 16, 2017 14:08 Re: Kocie nerwy

bede czytac bo jakbym czytala o swoich kotach , tyle ze u mnie nie ma wspolnych chwil miedzy kotami albo wlasnie takie napasci z lapaniem za szyje, albo kazde w swoim kącie , moze cos mądrego sie dowiem , bo ja tez juz nie mam pomyslow

kocka

Avatar użytkownika
 
Posty: 4807
Od: Pt lut 27, 2015 22:02
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto maja 16, 2017 15:24 Re: Kocie nerwy

Kot z reguły nie uspokaja się w ciągu kilku minut czy godziny. Z doświadczenia wiem, że pomimo iż kot wydaje się być spokojny emocje schodzą z niego dopiero po kilku godzinach.
Mam podobny problem w domu po sterylizacji staruchy (zabieg przywołał traumy z przeszłości), ale u nas jest bardziej drastycznie i jedna z kotek pojechała na wygnanie.
Mogę natomiast podrzucić parę wskazówek:
1.) Koty nie lubią przemeblowań, ale może warto się upewnić, że oba koty mają swoje własne oddzielne miejsca gdzie mogą odpocząć (po jakże ciężkim dniu kociego życia :)) oraz, że meble są tak poustawiane, że właśnie w razie ataku czy niepokoju nic nie stoi na przeszkodzie przed ucieczką i jest miejsce w domu do, którego kot może uciec, ale z kolei drugi go tam nie dorwie. Ja wszystkie meble mam odsunięte od ściany aby było "przejście" za nimi.
2.) Zrobiłabym pakiet kompletnych badań dla obydwu nawet jeśli były wykonywanie dość niedawno, być może któremuś coś dolega i to może być przyczyną ataków. Koty nie pokazują, że coś ich boli bądź coś się dzieje, bardzo dobrze ukrywają swoje dolegliwości.
3.) Obróżka uspokajająca może pomóc, ale doraźnie i koty mogą być przez nią jeszcze bardziej nerwowe jeśli wcześniej nie były przyzwyczajane do szelek bądź obróżki. Zamiast obróżki poleciłabym Feliway w dyfuzorze. Nie spodziewaj się jednak cudów po tygodniu. Feliway faktycznie zaczyna działać gdzieś po miesiącu, a jeden dyfuzor starcza na miesiąc. Jeśli masz duże mieszkanie- trzeba kupić kilka, ponieważ jeden dyfuzor jest chyba na 30m2. Jeśli się na niego zdecydujesz- czeka Ciebie duży wydatek. Jest bezzapachowy, wyczuwalny tylko dla kotów, uspokoi jednego i drugiego,a Ty zapłacisz trochę więcej za prąd (taki jego skutek uboczny dla portfela).
4.) Podczas nieobecności rozdzielaj koty, niech przebywają tylko pod nadzorem. Zamieniaj je pokojami na przemian przez ok 2-3 tygodnie, przenoś ich graty z pokoju do pokoju. Być może sama separacja pomoże.
To takie na początek. Najprostsze do wykonania, być może pomogą.
Jeśli przyzwyczailiście kota, że jesteście na każde jego zawołanie kiedy się stresuje problem się komplikuje. Kot nauczył się, że przy Tobie nic mu nie grozi i stres odreagowuje na drugim kocie. W tym przypadku może pomóc już tylko doświadczony behawiorysta.

Nie bij kota ani nie krzycz- to może tylko zwiększyć agresję. Kiedy ponownie zastaniesz taką sytuację złap go za kark (tego co atakuje oczywiście) i lekko, leciutko przytwierdź do podłogi, kot w napadzie szału może się szamotać i zrobić krzywdę sobie albo Tobie i mów do niego spokojnie po czym odseparuj, ale nie na kilka minut. Kotka atakowana też musi dojść do siebie.
I obserwuj atakowaną kotkę, ja swoją drugą kocicę ponad miesiąc wyprowadzałam ze stanu lękowego, ponieważ już sam zapach Bąbla paraliżował ją, a do super łatwych to nie należało. Kotka była kłębkiem nerwów co trochę odbiło się na jej zdrowiu. A jeśli kotce atakowanej już wypada sierść ze stresu musisz już reagować i szukać rozwiązania, ponieważ to nie idzie w dobrym kierunku.
Mam nadzieję, że uda się Tobie znaleźć rozwiązanie i naprostować problem, ponieważ decyzja o eksmisji któregoś nie należy do najłatwiejszych. Ja sama byłam w rozterce i w końcu padło na Bąbla, ale liczę, że kiedyś jeszcze do nas wróci.

Agresor-ka

 
Posty: 40
Od: Czw mar 09, 2017 19:51

Post » Wto maja 16, 2017 15:33 Re: Kocie nerwy

Ja nie polecilam feliwaya wlasnie ze wzgledu na powierzchnie i tez porę roku - latem tyle się wietrzy, e ten feliway wyleci oknem nim na dobre sie rozprzestrzeni...

Ale jak pisze poprzedniczka np zorganizowanie przestrzeni jest wazne. Wazne, żeby kazdy z kotow mial swoja skrytke na kazdym z trzech poziomow (podlogi, naszego pasa i sufitu), to na pewno tez da wiekszy luz na kocich sciezkach.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Wto maja 16, 2017 17:23 Re: Kocie nerwy

Może masz rację, dyfuzor będzie mieć mniejsze działanie przy otwartych oknach, ale istnieje Feliway w spray'u, ale równie drogi niestety i w tym przypadku może okazać się znacznie mniej skuteczny.
Czytałam o obróżkach kiedy szukałam sposobu na swoje agresywne kocie i nie pamiętam z jakiej konkretnie firmy, ale ludzie bardzo narzekali, że posypka się zsypuje i zamiast na miesiąc starcza na tydzień-dwa. Nie będę tego jednak negować.

Ale możesz spróbować posadzić walerianę. Ma również działanie uspokajające, ale też i uzależniające dlatego w jej przypadku trzeba uważać z dawkowaniem żeby nie mieć kocich narkomanów w domu :)

Agresor-ka

 
Posty: 40
Od: Czw mar 09, 2017 19:51

Post » Wto maja 16, 2017 21:20 Re: Kocie nerwy

Ta posypka zabezpiecza obrożę, ale to nie ona ma działanie uspokajające - jej zsypywanie nic nie zmienia ;) obroża starcza na miesiąc niezależnie od posypki.
Na mojej była informacja o tym, może ludzie nie czytają etykiet? ;)

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro maja 17, 2017 18:37 Re: Kocie nerwy

Nie wiem, nie znam się, bo nigdy nie stosowałam i nie widziałam w praktyce. Z opinii jednak jasno wynikało, że ten proszek ma za zadanie wyciszyć. Jeśli natomiast Ty używasz to masz większą wiedzę ode mnie na ich temat i tego się trzymajmy :) ja zastosowałam dwa razy Feliway na wspólnych wakacjach i trochę pomógł (chyba...).

Agresor-ka

 
Posty: 40
Od: Czw mar 09, 2017 19:51

Post » Śro maja 17, 2017 21:52 Re: Kocie nerwy

Próbowałam w necie znaleźć informację z opakowania, wg mnie na moim była informacja na opakowaniu o tym, że osypywanie się jest naturalnym procesem, które nie zmniejsza skuteczności obróżki. Substancje uspokajające zawarte są w obróżce (moja miała takie jakby dziurki w sobie), a ta złuszczająca się substancja jest tylko dodatkowym zabezpieczeniem (poza folią), żeby ten uspokajacz nie uciekał czekając na użycie.
Tak to zapamiętałam :mrgreen:

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Czw maja 18, 2017 0:17 Re: Kocie nerwy

Może są różne obróżki, ale moja też miała taką z, no niech będzie, że posypką. Moja pani weterynarz powiedziała, że to taki wosk zabezpieczający i mogę go śmiało zeskrobać przed założeniem, żeby mi się potem po domu nie walał. Obróżka była fioletowa, śmierdziała nieziemsko i to chyba było jedyne, co robiła, bo nie zauważyłam, żeby kotu w czymś pomogła. Ale to już pewnie zależy od kota i problemu, u mnie to niekoniecznie była kwestia nerwów, a jak się później okazało, raczej problem zdrowotny, no i nie chodziło o agresję.

Necz

 
Posty: 929
Od: Nie wrz 03, 2006 11:06
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw maja 18, 2017 22:48 Re: Kocie nerwy

Ja też tą samą ;) u mnie akurat pomogło na wyluzowanie po tym, jak wróciłam do pracy z macierzyńskiego, a w domu zaczęła bywać nowa osoba (niania) i świat kotu trochę stanął na głowie, przez co oberwał pęcherz.
Odniosłam wrażenie, że przy obróżce leczenie poszło sprawniej i kot się szybciej nauczył nowego rytmu dnia.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Pt maja 19, 2017 7:06 Re: Kocie nerwy

Szalony Kot pisze:Ta posypka zabezpiecza obrożę, ale to nie ona ma działanie uspokajające - jej zsypywanie nic nie zmienia ;) obroża starcza na miesiąc niezależnie od posypki.
Na mojej była informacja o tym, może ludzie nie czytają etykiet? ;)

przeczytalam :) I wytarlam posypke, zeby mi kota nie barwila ;) Ona tylko zabezpiecza przed ulatnianiem sie obrozy zanim sie ja na kota zalozy :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=213932
***** ***

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 84866
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Nowodwory




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Zeeni i 533 gości