Weterynarz powiedział, że możemy na takie króciutkie wyprawy w warunkach mocno kontrolowanych i że przy tym charakterku jaki mu wychodzi to lepiej zacząć go już przyzwyczajać bo potem moze być problem
Kotem wychodzącym nie będzie, mieszkamy w centrum Warszawy, nie da rady. Natomiast chcemy go wyprowadzać na świeże powietrze w warunkach kontrolowanych
Spacerki. Dzieciorowi bardzo się podoba, łazi, gania a człowieki za nim. Najlepsza zabawa to przejść na drugą stronę żywopłotu, wtedy jedna człowieka musi przejść na drugą stronę i przejąć smycz od drugiej cżłowieki, a ja wtedy zmieniam zdanie i wracam. Taki psikus. A jak wrócimy ze spaceru to jak małe drze ryjaaaaaaaa. Mama tata wypuuuuuuuść.
Tak, wystarczy zatrzymać się na chwilę w korytarzu i już młody wyje pod drzwiami. Sądzę, że ma jakiegoś miaucoone'a wśród przodków, bo i bokobrody mu rosną.