Sówka - historia dalej się toczy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 09, 2017 23:47 Sówka - historia dalej się toczy

Od kilku lat na teren mojej pracy podrzucane są kotki. Ogromny procent z nich to szylkretki w zaawansowanej ciąży lub z przychówkiem (jako przerywnik sporadycznie czarno-białe charakterne kocice lub Miś - zakładam że chory kociak zasłużył na ekspresową eksmisję). Praktycznie wszystkie o specyficznym charakterze, poza czarno-białymi - bardzo miziaste, pozbawione lęku (do granic absurdu). Totalnie proludzkie. Mam dziwne podejrzenie że ich źródło jest jedno. Ktoś znalazł sobie rewelacyjny sposób na pozbywanie się kłopotu i jednocześnie posiadanie czystego sumienia. Podjechać w nocy pod ogrodzenie, siup kotkę z brzuchem jej bęben przez 2.5 metrowe ogrodzenie i do domciu.
Czuwa nade mną coś/ktoś bo całe towarzystwo udaje mi się jakimś cudem ulokować, dwa lata temu było to kilkanaście kotów (koteczek i kociaków) :strach:
Nie wszystkie domy były idealne, ale życie to sztuka kompromisów. Mam wsparcie od losu i dobrych ludzi i jakoś to idzie. Acz wiosną zwykle jadę do pracy z troszkę duszą na ramieniu. Szczęście ma swoje granice. Tolerancja kierownictwa dla kotów także, każdy kolejny kot to ryzyko że ktoś się wkurzy i zanim coś zorganizuję to kot wyfrunie za płot - niektórym wystarczy tylko słowo przyzwolenia.

W piątek wiozłam kolejną podrzuconą ciężarówkę na kastrację (ta wróci do nas bo nie wiem co z nią zrobię) i w piątek miałam też okazję poznać kolejny prezent od darczyńcy - malutką, młodziutką koteczkę, oczywiście szylkretkę, chudą jak szczapa, z małym jeszcze brzuszkiem. Jako że w torbie akurat miałam czarnobiałą tym razem furię (do czasu złapania miziak i miły kotek a potem demolka mojego pokoju w pracy i rozerwanie torby która już wiele kotów wytrzymała - musiałam ją zszywać dratwą na szybko) to rzuciłam tylko okiem na nowy nabytek - zagłodzony, ale w niezłym stanie, miziasty i z apetytem (misek dla kotów u nas cały rządek) i postanowiłam się nim zająć w poniedziałek.

I to był błąd :(
Bo w poniedziałek znalazłam bidę pod samochodem na parkingu, na betonie, gdzie spędziła weekend totalnie odrzucona przez nasze rezydentki-kastratki (dwie kocice które u nas jedzą ale śpią u sąsiadów - mają dziurę w ogrodzeniu w której się mieszczą - normalnie ignorują nowe koty i nie zwracają na nie uwagi, pojawiają się gdy zgłodnieją) i lana przez nie równo gdy tylko nos wystawiła.
Kotka miała dwa razy większy brzuch niż w piątek, albo i trzy, była słaba, miała gorączkę i żółte uszy.

Przeraziły mnie te objawy, na początku miałam nadzieję że jest tylko wyziębiona i objedzona (dopiero potem się dowiedziałam że spędziła weekend na parkingu, kilka metrów od misek pilnowanych przez dwie zołzy), więc wzięłam ją do swojego pokoju, ogrzałam, jeść nie chciała. Padła i spała jak zabita, nie reagując na nic.

Kotka o roboczym imieniu Sówka w dniu zgarnięcia

Do tego stopnia że nie zwracała w ogóle uwagi że ktoś do pokoju wchodzi. Wkrótce dostała gorączki a ja zauważyłam że wnętrza uszu ma żółte.
Cap za kota i do naszej lekarki.
Testy na wirusówki negatywne. Badania krwi (panel diagnostyczny) niczego nie wyjaśniły poza podwyższonymi leukocytami. Diabli wiedzą skąd te żółte uszy (mam nadzieję że to nie jakiś proces chorobowy), bo bilirubina ok. Wątroba też. Temperatura spadła.
Kotka najprawdopodobniej jest w ciąży (wygląd sutek) ale płodów za bardzo nie czuć. Nie wiadomo dlaczego ten brzuszek tak urósł przez dwa dni. Stosunek a/g piękny. Dziś po południu kotka wreszcie ożyła. Nadal jest mało aktywna, ale bez porównania z wczoraj i dzisiaj do południa.
W czwartek ma usg. Gdyby nie poczuła się lepiej dzisiaj to jutro bym pewnie warowała pod jakimś gabinetem błagając o badanie, ale tak to poczekam na ten termin.

Nie piszę póki co w poszukiwaniu dla niej domu - bo na razie nie jestem pewna co jej jest i co będzie dalej.
Tak się chciałam wygadać wieczorową porą bo spać nie mogę i się o bidę martwię ;)

My się zamartwiamy, ja, mój mąż i syn - a ktoś uważa że taki dobry i łaskawy był. I pomysłowy.
Taka to już sprawiedliwość.
Z drugiej strony, znając mentalność i stosunek niektórych ludzi do kotów, szczególnie na wsi - w sumie i tak poprzedni właściciel się postarał.
Więc nawet wściekła tak do końca być na niego nie mogę.
I to mnie dopiero wkurza :placz:

Ale - oby nic poważnego bidzie nie dolegało - to będzie super i narzekać nie będę.
Dlatego o kciuki proszę :)
Ostatnio edytowano Czw maja 18, 2017 17:45 przez Blue, łącznie edytowano 2 razy

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto maja 09, 2017 23:50 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

:ok:
Obrazek
Misia [*] u mnie 28.04.2017-14.06.2018

Meteorolog1

Avatar użytkownika
 
Posty: 3716
Od: Sob lis 23, 2013 0:42
Lokalizacja: Olesno (opolskie)

Post » Śro maja 10, 2017 0:55 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Blue wielkie kciuki :ok:

Carmen201

 
Posty: 4156
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 10, 2017 5:50 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Czekamy na badania. Oby było ok.

gusiek1

 
Posty: 1662
Od: Nie sie 28, 2016 14:24
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 10, 2017 7:06 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Łączę się w zrozumieniu. Mieszkam w podobnej okolicy "wyrzucania kotów" i mam podobny problem.W zeszłym roku zgarnęłam dwie proludzkie kocice.Dwa tyg.temu miziastą szylkretkę.
viewtopic.php?f=13&t=180069
A równocześnie z jej znalezieniem pojawiło się ogłoszenie o znalezieniu przez kogoś trikolorki w podobnym wieku. Przypuszczam,że były wywalone obie,tylko się rozpierzchły w stresie. Wszak znalezione w dość bliskiej odległości. Obserwuję tamto ogłoszenie,ale nie zniknęła z niego dotychczas żadna zerwana karteczka z kontaktem. Nikt kotki nie szuka:( Mojej zresztą też nie.

Od kilku dobrych lat tu działa podobny schemat: ktoś wywala i ma z głowy,a ja zgarniam ,potem dwoję się i troję, by "obrobić" i znaleźć dom. Też chętnie bym znalazła źródło,ale pozostaje wciąż nieodgadnione.

Oby Twoja mała była zdrowa i znalazła dobry domek :ok:
Ostatnio edytowano Śro maja 10, 2017 7:08 przez tabo10, łącznie edytowano 1 raz

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro maja 10, 2017 7:08 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Uroki "karmicieli" co to stadkami się opiekują i są stałe miejsca karmnikowe. Stałym punktem programu jest "ludzki pan" co nie ubije , nie wywiezie do lasu czy utopi w beczce tylko wyciepie kota w takim właśnie miejscu i zadowolony wróci radośnie rozmnażać następne. Wszak ma zbyt. Często takie włąśnie koty, mimo bliskości pełnych mich, nie są w stanie sie do nich dorwać. Bo rezydenci nie dopuszczają lub strach jest zbyt wielki by z dziury się wychylić. Starsznie mi przykro, że kocia tak się posypała. Powolutku ogarnie się. Ona już tam "u siebie" nie miała chyba lekko skoro taka zabiedzona. Dobrze, że trafiła na ciebie. Kciuki :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55369
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro maja 10, 2017 7:27 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Jaka ona do naszej Klary podobna :(

Kciuki som :ok: :ok: :ok:
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35112
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Śro maja 10, 2017 8:09 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Śliczna koteczka. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie. Kciuki. :ok:
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14231
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro maja 10, 2017 8:18 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Dziękujemy za kciuki, nieraz miały magiczną moc :201494
Martwi mnie ten jej brzuch, mam uczulenie na takie gwałtowne powiększanie kocich brzuszków - ale tu nie wygląda na wodobrzusze, stosunek a/g też ok. Jest też opcja ropomacicza. Jutro się dowiemy. Kotka rano była całkiem aktywna - szczególnie reaguje na naszego syna, na jego widok się podrywa, ogon w górę i miziaj mnie :)
Nie mam też pomysłu na przyczynę zażółcenia uszu - nie jest to żółtaczka - żółte są tylko wnętrza małżowin, ale żółte mocno, prawie pomarańczowo. Chyba że ona miała żółtaczkę i bilirubina już spadła, z reszty ciała zażółcenie zeszło a tylko na uszach je jeszcze widać. Ale te uszy są takie trochę dziwne, mam wrażenie że cieńsze niż powinny, o takiej troszkę innej strukturze niż normalnie, stąd obawa czy nie spotka ich to co spotkało ogonek Misia. Z drugiej strony to bardzo filigranowa kociczka, brzuch nieco oszukuje i nadaje jej "masy" - może to wynik wygłodzenia.

Kotka dziwnie reaguje na dźwięk psiego szczeku za oknem - podrywa się, bardzo pobudzona, ale nie wystraszona, zadziera głowę i węszy, jak pies który łapie "górny wiatr".
Pięknie korzysta z kuwety, można z nią robić wszystko.
Syn jej nadał imię Sówka. Nie wiem dlaczego :)

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro maja 10, 2017 8:46 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Blue pisze:(...)

Kotka dziwnie reaguje na dźwięk psiego szczeku za oknem - podrywa się, bardzo pobudzona, ale nie wystraszona, zadziera głowę i węszy, jak pies który łapie "górny wiatr".
(...)


Może wychowywała się z psem. Zna psy. I szuka tego swojego.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro maja 10, 2017 9:00 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Tak mi się wydaje. Acz koty zwykle polegają bardziej na słuchu i wzroku a ta węszy z zadartą głową. Ale to może dlatego że słyszy psa ale nie może go zobaczyć. Bo widzieć, tzn. mieć sprawny wzrok - widzi na pewno.

Blue

 
Posty: 23494
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro maja 10, 2017 9:13 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Moja ostatnia szylkreta,ale też kilka zabranych z dworu kotów też tak węszą na początku jak otwieram okno.
Zabrane z dworu,kojarzą przyjemnie/znajomo "zapach" dworu wpadający ze świeżym powietrzem.
Tyle zaobserwowałam i na to mi wygląda to zachowanie.

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

Post » Śro maja 10, 2017 11:49 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

Śliczna Sówka :1luvu:
A może ona jest w ciąży ale ciąża obumarła? Dlatego nic się w brzuszku nie rusza?
Milva B
Obrazek
Nasze Koty: http://www.divine-cats.eu

milva b

Avatar użytkownika
 
Posty: 5596
Od: Czw mar 30, 2006 21:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro maja 10, 2017 12:08 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

a może to przepuklina? Nie oddycha szybciej po jedzeniu?
piękna kicia, piękne ma imię :) trzymam kciuki za Sówkę i pozdrawiam Syna :)
Obrazek

Pinezkowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 2041
Od: Śro gru 17, 2014 20:53

Post » Śro maja 10, 2017 12:14 Re: Łaskawca, mógł przecież zabić.

a może jest bardzo zarobaczona i stąd wzdęcia/duży brzuszek?

tabo10

 
Posty: 8086
Od: Nie lip 31, 2011 14:24

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: florka, Google [Bot] i 433 gości