Shanti i Zunia - agresja po sterylizacji - POMOCY!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw kwi 27, 2017 2:07 Shanti i Zunia - agresja po sterylizacji - POMOCY!

Witam

Nie pisałem od pewnego czasu. Ot, nie było o czym... Niestety ten stan przyjemnej równowagi w ostatnim czasie został drastycznie zburzony. Do tego stopnia że naprawdę pilnie potrzebuję pomocy z zewnątrz, bo nie wiem co robić dalej.

Ale po kolei.

W domu na chwilę obecną jest 5 zwierzaków - 3 koty (kotki) i 2 psy (pies i suka).

Najstarsza w stadzie jest Pralinka, 5-letnia sterylizowana kotka. Zazwyczaj bardzo spokojna.
Pozostałe dwa koty to Shanti i Zunia. Siostry, około 4-letnie. Shanti jest bardziej zadziorna, chyba trochę odważniejsza, prawie zawsze skora do zabawy, mocno miziasta. Zunia jest trochę spokojniejsza, lekko wycofana, musi najpierw zaufać zanim można ją pogłaskać.

Pies to Dragon, w type spaniela, przybłęda, którego ktoś w przeszłości prawdopodobnie bił i w końcu wyrzucił. Generalnie obecnie to wesoły pies, niezła przylepa. Traktuje koty jak swoją miłość, aczkolwiek niestety nie do końca potrafi się z nimi dogadać - aby okazać swoją miłość staje nad samym kotem i z całej siły zaczyna merdać ogonem...
Suka to Pusia, nieduży kundelek, spokojny, wesoły pies tolerujący wszelkie inne zwierzęta i ustępujący im miejsca.

Shanti i Zunia trafiły do nas jako ostatnie, po śmierci naszej wcześniejszej rezydentki, Shili, około 2 lata temu. Ku naszemu zaskoczeniu wprowadzenie wprowadzenie młodych odbyło się praktycznie bezboleśnie. Byliśmy przygotowani na 3 tygodnie w klatce, ale reakcja rezydentów była mnie więcej "a, kolejne koty, OK". W efekcie koty w zasadzie od razu zostały dołączone do stada. Nic specjalnego się nie działo. Przez 2 lata stado ułożyło sobie normalne stosunki, zwierzaki się co najmniej tolerowały, Zunia często spała z Pralcią. Okazjonalnie zdarzały się jakieś drobne starcia, ale bez świadków i po cichu więc nawet dokładnie nie wiemy. Ot, czasem u którejś zauważyliśmy nowe zadrapanie. Jeśli już dochodziło do scysji to najczęściej na linii Shanti-Pralinka. Ale jeszcze raz podkreślam - to były incydenty, zasadniczo koty dogadywały się dobrze.

Po dwóch latach debatowania ostatecznie postanowiliśmy wykastrować młode. Ponieważ akurat obie kotki były w rui, która nie chciała przejść, dostały Proverę na wyciszenie. Po 3-tygodniowej "terapii" obie kotki poszły jednocześnie "pod nóż", mniej więcej tydzień temu. I się zaczęło.

Po powrocie do domu kocice zaczęły się w stosunku do siebie zachowywać co najmniej z rezerwą. Shanti warczała i syczała na Zunię, która zaczęła schodzić jej z drogi. Pralinka unikała młodych, ale na ich widok potrafiła warczeć i usuwała się. Prawdopodobnie czuła weterynarza. Wariactwa dostał za to Dragon, który na widok Shanti dostał niemal szału radości. Co ciekawe Shanti nawet dawała mu się wylizywać. Wyglądało to trochę tak, jakby wolała jego znany zapach niż to, co przyniosła na sobie od weterynarza. W ciągu kolejnych dni sytuacja wydawała się mnie więcej ustabilizowana - siostry się nie tolerowały, Shanti wręcz zaczęła atakować Zunię. Pralcia była w stosunku do nich ostrożna i nieufna, ale młode nic jej nie robiły. We wtorek (25.04) po odkurzaniu w domu wydawało się, że wspólny "przeciwnik" pogodził stado. Pod koniec dnia wszystkie trzy spały w jednym łóżku, wydawało się, że wreszcie wszystko jest OK.

Jednak w nocy (z wtorku na środę) wybuchła bomba. Koty zaczęły się na potęgę atakować. Nie jestem nawet określić dokładnie jak przebiega układ sił, bo ataki występują nagle, zazwyczaj jak nie patrzymy. Jednak najwyraźniej Shanti atakuje Pralinkę, robi to w sposób super agresywny, w zasadzie od razu przechodząc do gryzienia. Nie ma syczenia, ostrzegania się. W środę Shanti atakowała także Zunię. W pewnym momencie wyglądało tak, że Shanti zaatakowała Pralinę, ta zaczęła uciekać, a Zunia pobiegła chyba w jej obronie, bo jak dolecieliśmy do kotów, tłukły się Shanti z Zunią, a Pralina była schowana. Widzieliśmy też atak Zuni na Pralinkę. Co ciekawe przez bite pół dnia w środę był spokój, Shanti i Zunia spały wtulone w siebie, a Pralcia spała na sąsiednim fotelu. Jednak pod wieczór powtórzyła się sytuacja z nocy, Shanti w którymś momencie ruszyła do ataku na Pralinkę.

Po pierwszym wybuchu agresji oddzieliliśmy Shanti od reszty stada i zamknęliśmy ją w osobnym pokoju na resztę nocy. Gdy były tak odseparowane nic się nie działo. Rano wypuściliśmy ją i także był spokój (do wieczora).
Gdy wieczorem nastąpił kolejny atak, po raz kolejny oddzieliliśmy Shanti. Wydawało się początkowo, że jest wszystko OK, ale tak jak pisałem powyżej w pewnym momencie to Zunia zaatakowała Pralinkę, która ostatecznie uciekła.

Stan aktualny jest taki, że Shanti jest zamknięta w osobnym pomieszczeniu a Pralinka jest przerażona i schowana w jednym z nielicznych miejsc, gdzie jest w miarę poza zasięgiem pozostałych kocic.
Przy okazji środowego ataku Shanti straciła pazur u tylnej łapy (ma w tym miejscu rozkrwawioną łapkę). Nie wiemy, czy nastąpiło to bezpośrednio w ataku, czy zahaczyła o coś w trakcie pogoni za Pralinką.

Proszę o pomoc w ponownym "dogadaniu" kotów. Co mogło się stać? Co zrobić, żeby opanować sytuację?
Ostatnio edytowano Nie kwi 30, 2017 12:21 przez mgrpl, łącznie edytowano 1 raz
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice

Post » Czw kwi 27, 2017 2:20 Re: Shanti i Zunia - agresja po sterylizacji - POMOCY!

Od sterylek obu młodszych kotek minęło jeszcze mało czasu, ok. tygodnia jak piszesz. Czy Dziewczyny mają kaftaniki?
Po tygodniu czuć jeszcze bardzo nielubiany przez koty obcy zapach weterynarza, po drugie - kotki może coś pobolewać, taki długotrwały ból powoduje u kota silny stres i łatwo go wtedy wyprowadzić z równowagi - czy ktoś oglądał ranki kotek? Wszystko ok?
Poza tym kaftaniki - jeśli młodsze kotki je noszą, czego koty generalnie bardzo nie lubią, to również to może być przyczyną silnego stresu. Dużo się działo ostatnio w życiu młodszych - rujki, provera - a więc szaleństwo hormonów, później sterylizacje, czyli obce miejsce, obcy ludzie, narkoza (czy ktoś przed narkozą robił im badanie krwi?), kaftan, rana na brzuchu, dziwne zapachy, itp.
Burza hormonów tak szybko nie opadnie. Ja bym im dała jeszcze ze 2 tygodnie na dojście do siebie, nie izolowałabym młodszej kotki w Waszej obecności (pod nieobecność - tak), zapodałabym też obroże uspokajające starszej i młodszej Kici, która zachowuje się agresywnie. Jeśli w ciągu 2 tygodni nic się nie zmieni pokazałabym całe towarzystwo wetowi, wszystkie 3 - bo może być też tak, że starsza kotka choruje a 2 młodsze dostają w związku z tym szału, tak się czasami dzieje. Wtedy zaczęłabym od badań krwi i moczu u wszystkich.

Trzymam kciuki za unormowanie sytuacji!

Carmen201

 
Posty: 4156
Od: Pt maja 07, 2010 7:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw kwi 27, 2017 2:31 Re: Shanti i Zunia - agresja po sterylizacji - POMOCY!

Zdecydowanie za późno ta sterylka, teraz doszły zaburzenia hormonalne, zmiana zapachów i nie chodzi o weta tylko o kocie feromony.
Ponieważ sytuacja ma stricte związek z zabiegiem (chyba że już zdążyły się pojawić jakieś stany zapalne dróg moczowych spowodowane stresem, choć nie sądzę) proponowałbym kotom dać Kalmaid - jest wyciszający (i m.z. skuteczniejszy od wszelakich dyfuzorów). Z moich obserwacji jest to środek trochę zobojętniający psychikę kota ale skuteczny - może okazać się skuteczny na najbliższy tydzień-dwa (nie stosować dłużej!), efektem może być ostudzenie temperamentów zwierzaków i powrót do normalności. Weź pod uwagę, że akurat jest wiosna i sezon rujkowo-marcowy, co też nie sprzyja stabilności emocjonalnej kotów.
Jeśli regułą jest że koty się tłuką na wieczór, podawanie Kalmaid należy dostosować do tych zachowań, tzn. podawać z odpowiednim wyprzedzeniem, po południu - poobserwuj zachowanie kotów po podaniu tego środka aby dostosować porę dozy do największej aktywności kotów. Dodatkowo w tym okresie należałoby wzmożyć interakcję kotów z człowiekiem aby utrwaliły się neutralne zachowania (przy mice, w zabawie, przy czesaniu, itp)

p/s może to są jakieś skutki uboczne Provery, ale nie znam się, niech się wypowiedzą osoby lepiej obeznane...
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1592
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Nie kwi 30, 2017 12:16 Re: Shanti i Zunia - agresja po sterylizacji - POMOCY!

Aktualizacja

Dzięki za porady.

Oczywiście dostać u nas konkretny preparat nie idzie. Kupiliśmy u weta KalmVet.

Sytuacja na ten moment wygląda tak, że główna oś konfliktu jest na linii Pralinka - Shanti.
Siostry bez problemu siedzą razem przytulone, śpią, albo biegają w swoim towarzystwie i nic się nie dzieje. Również nie ma problemu jeśli spotyka się Pralcia z samą Zunią (tylko aktualnie Zunia rzadko kiedy jest sama) - dziś jadły chrupki z jednej miski i był totalny spokój.
Jednak kiedy spotykają się Shanti i Pralinka, Pralcia robi się nerwowa (skutek wcześniejszych ataków Shanti), zaczyna syczeć i warczeć. Na to Shanti niemal od razu reaguje atakiem, dochodzi do hałaśliwej bójki. Zuńka od razu leci pomagać, przy czym chyba sama nie wie komu pomagać. Efekt jest taki, że tłuką się wszystkie trzy w różnych konfiguracjach, przy czym zawsze najbardziej walczą Shanti z Praliną. Pralina próbuje przy tym się jak najszybciej wycofać z walki i ucieka poza zasięg młodych (ma jeszcze parę miejsc, do których tamte nie umieją się dostać).

Widać, że Pralcia jest wystraszona i zdenerwowana. W zasadzie cały czas się oblizuje, rozgląda próbując zorientować się gdzie są młode, rzadko pozwala sobie na drzemkę (chociaż już parę razy spała w tym samym pomieszczeniu co młode - kończy się niestety zawsze tak samo, jak Pralcia się wybudzi i chce zejść, spotyka się ze wzrokiem Shanti, reaguje syczeniem, dalszy opis macie powyżej).

Dziś od rana było jedno starcie, właśnie na takiej zasadzie jak powyżej - spały w jednym pomieszczeniu, po czym nastąpiło starcie jak nas akurat nie było. Problem w tym, że technicznie nie jesteśmy w stanie pilnować kotów przez 100% czasu.

Największy problem jest wieczorem, kiedy kładziemy się spać. Wszystkie koty prędzej czy później próbują ściągnąć do łóżka (przed sterylką Pralcia i Shanti w zasadzie zawsze spały w łóżku, Zunia gdzieś w okolicy), co także kończy się standardowo - wzrok, syczenie, walka, ucieczka Pralci poza zasięg Shanti.

W tej chwili po każdej bójce młode są zamykane na piętrze (mają tam sporo miejsca i wszystkie potrzebne zasoby - jedzenie, woda, kuweta). Wtedy grzecznie idą spać, a Pralcia też się bardziej odpręża. Ale gdy tylko je wypuszczamy prędzej czy później następuje kolejna odsłona konfliktu. Niestety nie widzimy, żeby cokolwiek się poprawiało lub słabło, przeciwnie wygląda, że Pralcia jest coraz bardziej nerwowa, przez co odstępy między walkami są coraz krótsze.

Włożyliśmy sporo wysiłku w socjalizację młodych z ludźmi, gdyż przez dwa lata (zanim do nas trafiły) mieszkały praktycznie zamknięte w kontenerku. Mam wrażenie, że teraz całą tą pracę zaczynamy tracić.

Niestety fizyczne zamknięcie na piętrze jest mało skuteczne, bo koty po prostu się nie widzą i nie ciągną do kontaktu. Także tego rodzaju izolacja póki co niewiele daje.

Rozważamy ustawienie na jakiś czas klatki i zapakowanie do środka Shanti lub sióstr razem, do czasu, aż Pralcia przestanie reagować stresem na widok Shanti.

No właśnie - miałby ktoś pożyczyć taką klatkę 100x70? - najlepiej Skierniewice, Warszawa, ewentualnie Łódź lub okolice tych miast).

Wszelkie dalsze porady i propozycje mile widziane.
"Bo kot, Panie doktorze, nie człowiek.
On potrzebuje miłości"
Katarzyna Grochola
---
Shila *26.04.2002 +20.04.2015 :cry:

mgrpl

 
Posty: 274
Od: Pt paź 20, 2006 12:07
Lokalizacja: Skierniewice




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Chanelka, jolabuk5, kasiek1510, magnificent tree, RonaldWed, Zeeni i 532 gości