W nocy z 20/21 kwietnia nasza prawie 2 letnia wysterylizowana kotka wyszła i już nie wróciła. Szukamy jej całą rodziną, ale na razie wyglada jakby zapadła się pod ziemię. Dziś zaczyna się 6 dzień odkąd jej nie ma. Kotka jest bardzo drobnej budowy, nie jest ufna wobec ludzi i raczej jest ostrożna. Tak, jest to kot wychodzący. Pierwsze pół roku życia spędziła na działkach dokarmiana przez starszego człowieka, później dzień przed wigilią w grudniu 2015 do nas przyjechała. Oprócz niej w domu są 3 inne kotki. Mieszkamy na wsi, obok domu jest typowa wiejska droga, około pół km od nas jest droga gminna. Kotka boi się samochodów, zawsze uciekała od ulicy jak tylko słyszała nadjezdzajacy samochód. Mamy półhektarową ogrodzoną działkę, poniżej naszej działki są zadrzewione tereny podmokłe, po obu stronach działki małe łąki, po drugiej stronie pole. Kotka była widywana na polu oraz wokół ogrodzenia poza działką jednak nie oddalała się bardzo, zawsze przychodziła praktycznie do 10 min od zawołania. Nigdy nie pozostawała długo poza domem, sama wracała przeważnie szybko i prosiła o wpuszczenie naskakujac na drzwi.
Bardzo proszę o pomoc w jej odnalezieniu oraz o wszystkie rady i wskazówki.
Do tej pory : przeczesalismy teren wokół działki oraz pole naprzeciwko w dzień oraz wieczorami, rozwiesilismy i dalej rozwieszamy plakaty ze zdjęciem i numerami do kontaktu. Na razie dwa odzewy. Pani ze sklepu w którym wisiało ogłoszenie zadzwonila wczoraj wieczorem że przyszedł jakiś Pan i mówił ze widział takiego kota potraconego przy markecie na zakrecie ale nie umiał do końca sprecyzować gdzie konkretnie i co najważniejsze kiedy ( tj po czy przed tym jak nasza kotka zaginela ) przeczesalismy pobliskie rowy przy markecie ale żadnego kota nie znaleźliśmy, myślicie że jeśli był tam kot to ktoś mógł go już pozbierać przez ten czas od piątku do poniedziałku ? Pani w sklepie zdjęła ogłoszenie i pomimo próśb nie zostało znów wywieszone
24.04 rozwieszajac ogloszenia spotkalismy dwóch nastolatków którzy zapytani czy widzieli może takiego kota powiedzieli że widzieli przy nowo budowanym domu, bylismy tam wolalismy etc Ale niestety nic. Codziennie obchodzimy drogi wokół, patrzymy po poboczu i rowach, nawołujemy, szukamy, rozwieszamy coraz to kolejne ogłoszenia coraz dalej od naszej ulicy. Sąsiedzi są wypytywani, nikt jej nie widział, niestety większość ludzi tu mieszkających nie zgadza się na wchodzenie do ich szop czy garaży uważając że oni sami sprawdzą i dadzą znać. Udało nam się osobiście sprawdzić tylko jedną szopkę w sąsiedztwie i niestety tam jej nie było.
Minął dziś 5 dzień gdy nie ma Demi, jestem przerażona i nie wiem co jeszcze robić. Chciałabym też dowiedzieć się jak duży teren kotki wysterylizowane przyjmują zazwyczaj za swój ? Chce taką powierzchnie bardzo dokładnie wręcz czołgajc się przeszukać.
Czytałam o walerianie. Czy przebycie okolicy ze skropionym ubraniem waleriana mogłoby pomóc ? A może również skropić dywanik przy wejściu do domu albo jakieś miejsca na naszej działce? Czy kotka jeśli gdzieś się schowala może zareagować na ten zapach ?
Czy gdy kotka byla nieufna, większość czasu spedzala w domu, wychodziła na krótko i była ostrożna mogła tak nagle stwierdzić że gdzieś sobie pójdzie i wróci po dłuższym czasie?
Czy wysterylizowane kotki żyjące 'w stadzie' z innymi kotkami często opuszczają swoje terytorium ?
Czy reszta kotek które aktualnie wychodzą z domu są w stanie ją znaleźć lub 'wyczuć' jeśli byłaby np.: ranna? Jeśli istnieje opcja że znajdą ją inne kotki jak można temu dopomóc?
Czy kotka mogła się nagle obrazić że np zamiauczala pod drzwiami w nocy, a nikt jej nie otworzyl tylko dopiero była wołana rano i zniknąć na tak długo?
Bardzo się o nią boję, wiem że wszędzie czyhają niebezpieczeństwa i żałuję że zdecydowałam się na zezwolenie kotkom na wychodzenie z domu, albo ze chociaż nie dałam im jakichś nadajników gps
Martwi mnie też bardzo że obecnie u mnie nie jest najcieplej, w noc zaginięcia było do -2, w niedzielę nawet padał śnieg, wieja wiatry, od dziś ma padać aż do soboty. Pogoda tragiczna a Demi sama niewiadomo gdzie.
Bardzo chcę nie szczędząc w środkach odnaleźć ją jak najszybciej, żeby zdążyć jej udzielić ewentualnej pomocy jeśli ( odpukać ) coś się stało.
Do poniedziałku wieczór wierzyłam całym sercem że jest cała i zdrowa, ale przyznam że informacja że jakiś gość widział 'takiego' kota przejechanego/potraconego w rowie bardzo nas przybiła mimo iż tak jak wspomnialam nie znaleźliśmy tam żadnego kota, nadal z całego serca wierzę że żyje i wróci albo my ją odnajdziemy ale taki telefon jeszcze bardziej mnie przybił
Bardzo proszę o porady co dalej robić i odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.