Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Dualishe pisze:Leli1 - celem mojego posta nie było napiętnowanie wszystkich, którzy pozwalaja kotom na wychodzenie z domu. Wiadomo, że są różne sytuacje i różne koty. W opisanej przeze mnie historii zadziałały dwa czynniki: wychodzenie kota i brak kastracji, a to, moim zdaniem, mieszanka wybuchowa, zwłaszcza jak się zaczynają ruje, wiosna itd. Kot nigdy wczesniej poza osiedle się nie zapuszczał, znaleziony został trzy ulice od osiedla około 200m od swojego terenu i jestem przekonana, że poszedł za kotką. Opisałam tę historię, bo po pierwsze mi przykro, bo kota lubiłam, znałam i był cudownym zwierzakiem - wiec jest to wpis emocjonalny, oraz po to, aby osoby wypuszczające uświadomić, że ani dobra opieka, ani przeglady u weta, ani spojona okolica mogą nie ochronić ich kota - bo wiele osób nie chce dopuścić do siebie myśli, że każdego dnia jak ich kot wychodzi, to może być ostatni dzien, kiedy go będą widzieć. Najczęściej właściciele nie dowiadują się, co się stało z kotem, ot poszedł i zniknął. Często słyszałam historie o kotach co wybrały wolność i słuchałam słodkich historii, jak to kot włóczykij poszedł w świat, lub poszedł założyć swoją rodzinę (serio, słyszałam takie sformuowanie od dorosłego faceta), lub wybrał inny dom, a to tylko uspokajanie sumienia, bo w większości przypadków, kotu przytrafiło się coś bardzo, bardzo złego, najprawdopodbniej nie żyje, najprawdopodobniej umierał w cierpieniach. Chodzi mi tylko o uświadomienie, a nie pouczanie, bo koniec końców każdy sam jest odpowiedzialny za swoje zwierzę.
Dualishe pisze:Dlaczego ludzie często w takich wypadkach snują opowieści, o tym, jak to kot "wybrał wolność", "znalazł inny dom", "poszedł swoja drogą".
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, tilin i 315 gości