Ku przestrodze - kot wychodzący.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 19, 2017 12:02 Ku przestrodze - kot wychodzący.

Dlaczego kot domowy nie powinien być wychodzący. Temat ten niejednokrotnie pojawiał się na Miau ale sądzę, że wart jest przypomnienia. Sama mam trzy koty, wszystkie, od początku, były niewychodzące, ale przyznam szczerze, że przez długi czas miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Miałam wrazenie, że nie pozwalajac kotom chodzić na wolności, w jakiś sposób je upośledzam. Teraz wiem, czym wypuszczanie może sie skończyc.
Historia nie dotyczy moich kotów, ale jest "z mojego podwórka". Moi sąsiedzi są posiadaczami dwóch syjamów, piękne, wypielędnowane, wykastrowane, niewychodzące (praktycznie, choć wyjscie na ogród mają dostępne). Nie są to pierwsze koty sąsiadów, więc możnaby się spodziewać, że ludzie doświadczeni, nie jednego kota pod dachem mieli, super opiekunowie. Dnia pewnego, pod koniec wakacji do sąsiadów przybłkął się młody kocurek, chodził koło domu, siedział w ogrodowej altance, przynosił kocie "dary" na taras, miział się do nóg jak ktoś wychodził, no i po kilku dniach "wprosił się" do sąsiadów i został. Kotek śliczny, pięknie umaszczony tygryso-burasek, miły, proludzki. Sąsiedzi dobrze o niego dbali, dobra karma, weterynarz ale.... no właśnie, kotek został kotem wychodzącym, bo "on sam do nas przyszedł, i mamy go teraz uwięzić w domu?" Więc kotek się szlajał po okolicy ale raczej w okolicach domu. Ogólnie okolica spokojna, drogi osiedlowe, niedaleko spory kawałek pola, niby bezpiecznie. Kolejna kwestia, kot niewykastrowany "no bo jak to, on do nich przyszedł, ich wybrał, a teraz mieliby go okaleczyć?". Sugerowałam wielokrotnie, tłumaczyłam, że połączenie braku kastracji i wychodzenia to jest proszenie się o nieszczęście. Kastracja miała być po tych wakacjach, przekonali sie, ze jest konieczna z powodu mnożenia się niechcianych kociąt, ale "niech ma rok przyjemności". Niestety, kotek kastracji nie doczekał. Z początkiem marca kot zniknął. Spotkałam sąsiadkę, a ta smutna, bo od dwóch tygodni kot się nie pokazuje, chodzili szukali, wieszali ogłoszenia. Historia nie ma happy endu, parę dni temu zgłosiła się do nich Pani weterynarz do której trafił kot. Jakieś dziecko znalazło go potrąconego na jezdni ale jeszcze żył, zaniosło kota do najbliższego weta (brawa dla tego dziecka). Weterynarz nie była w stanie kota uratować. Kot został uśpiony, później Pani weterynarz znalazła ogłoszenie, zadzwoniła, bo poznała kota na zdjęciu. Lament i płacz, bo kota kochali, myśleli że może wróci. Sami doszli do wniosku, że to ich nieodpowiedzialność doprowadziła do tragedii. Dobrze, że dowiedzieli się co się z kotem stało, bo ludzie często w takich wypadkach snują opowieści, o tym, jak to kot "wybrał wolność", "znalazł inny dom", "poszedł swoja drogą". Osobiście uważam, że gruba większość kocich zaginieć, to nie koci wybór, a tragedia która kota spotkała ale ludzie wolą snuć w głowie bajki.
Większość na tym forum pewnie wie o wszystkim co tu napisałam, jednak sądzę, ze są tu też osoby takie jak ja, mające watpliwości. Może kogoś ta historia przekona, moi sąsiedzi już wiedzą, czym grozi kot wychodzący i jakie są tego konsekwencje, szkoda, że ta nauka musiała kosztować kocie życie.

Dualishe

 
Posty: 103
Od: Pon sie 15, 2016 22:08

Post » Śro kwi 19, 2017 12:21 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Dzięki ci za ten wpis.
Cieszę się, że wrażliwy dzieciak skrócił męki kocurka. Konałby godzinami w bólu, samotności, mrozie i wielkim strachu.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro kwi 19, 2017 13:23 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

a czy kazdy kot moze byc kotem niewychodzacym? Da sie to "wymusic" na kocie?
Mialam kotke przyblede i wymyslilalm sobie, ze skoro do nas przyszla, to nas wybrała i mimo, że nie planowalam zwierzat w nowym domu (wiadomo wszystko wymuskane, nowe), to kociak zostal. Oczywisci miala byc niewychodzaca, bo raz ze bezpieczenstwo, a dwa male dziecko w domu wiec musi byc czysciutka. Zadbalam o nią (wet, szczepienia, sterylka), ledwo jeszcze w kaftaniku po sterylce udalo mi sie ją w domu zatrzymac, majac oczy dookola glowy, pilnujac wszystkich domownikow, aby zamykali drzwi i słuchajac wycia niemiłosiernego wraz z bieganiem od okna do okna. Kotka przyszla jesienią, w tym czasie latwiej jest kota zatrzymac, bo sie na zewnatrz malo wychodzi-mysle, przyzwyczai sie do wiosny. Dostawalismy wszyscy do glowy od jej ciaglego wycia. Pytam weta co moge zrobic-feliway, zabawy z kotkiem, ale wie pani....to i tak moze sie nie udac. Kot zaczął wylizywac sobie futro, stala sie osowiala i za nic miala proby zabawy z nią. Z jednego boku niemal cala siersc sobie wylizała, stracila apetyt, kotka marniała w oczach. Wet zasugerowal, zebysmy na probe ja wypuscili bo inaczej ją stracimy. Zaczelam od spcerow, ale wygladaly tak, że po zalozeniu obrózki kotka wychodzila przed dom, kucala/kładła sie i za nic kroku nie chciala zrobic. Za kazdym razem bylo tak samo. W koncu z wielkim strachem z mojej strony, kot zostal puszczony wolno.
To bylo jej srodowisko i jej zycie.
Kotka odeszla w sposob ze tak powiem naturalny (choc i tak przedwczesny niestety) i po niej nastała druga kotka - dla niej wyjscie na zewnatrz moze nie istniec. Nawet jak wyjdzie, pokręci sie po tarasie, posiedzi w sloneczku i wraca. Malo ją teren poza domem interesuje (i to jest kot, ktorego spokojnie w domu da sie zatrzymac), ale jednoczesnie przybyla do mnie jeszcze jedna kotka i dokladnie jest takim samym typem jak ta pierwsza. Kiedy byla mala, tak samo myslalam ze ją zatrzymam, ale cwaniara tak dlugo cwiczyla skoki na klamke, az sobie otworzyla drzwi wejsciowe i sama wyszla (mieszkam w domu w spokojnej okolicy, gdzie sie nie zamyka na klucz, zreszta dzieci sie kręcą....). Teraz, kiedy jest np. chora i musimy ja zatrzymac w domu, to jest wycie i płacz, tak samo jak w przypadku pierwszej kotki.
Opieka nad wychodzacym kotem wbrew temu co byc moze myslicie, jest wg mnie trudniejsza. Raz ze koniecznie trzeba pilnowac wszystkich szczepien, odrobaczen/odpchlen/odkleszczen plus codzienne wybieranie wbitych kleszczy itd, to jeszcze strach, że cos sie moze wydarzyc, ale zatrzymujac ją tez robię jej krzywdę.
Dodam, ze moj wychodzacy kot ma na zewnatrz kuwete (z ktorej korzysta, nie wali gdzie popadnie), miske z woda i karma sucha (tak tak wiem-dla okolicznych kotow rowniez :)) ma kilka kryjowek w ogrodzie plus ocieplany domek, jest zaczipowana i zaobrożowana (samorozpinajaca sie obrozka) z adresem.
Doswiadczone kociary, czy wg was kazdego kota faktycznie da sie zatrzymac? Jesli tak, to jakimi sposobami?

leli1

 
Posty: 82
Od: Wto lut 16, 2016 19:44

Post » Śro kwi 19, 2017 15:34 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Moje wszystkie koty osobiste i na DT są kotami na które wdepłam ja lub mąż lub dziecko. Są w różnym wieku. Wiele, bardzo wiele się ich przez nasz dom przewinęło. Wydajęteż do nie wychodzacych bez względu na wiekkota.Tylko dwie poszły do wychodzącego domu. Tylko dlatego ,że były młodymi dzikuskami. Choć jak informuje obecny DS, przestał je wypuszczać ( tylkow weekendy jak jest cały dzień ktoś w domu) bo się o nie boi. Każdy przywykał do domu nie wychodzacego. Nie pamiętam jakiś drastycznych przejść z tym związanych. Może dlatego,że to są z reguły koty mocno chore i sponiewierane.Co zasmakowały uroków życia. Ale wiele starszaków wiele dni a nawet tygodni a nawet całe swoje życie (zg info od DS) nie podchodzi do otwartego okna lub drzwi. Nie i już. Nie ma walki z tym. Po prostu.
Choć nie wykluczam, że koty ciągnące mocno do przestrzeni są. Ja na nie nie trafiłam.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro kwi 19, 2017 16:02 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Leli1 - celem mojego posta nie było napiętnowanie wszystkich, którzy pozwalaja kotom na wychodzenie z domu. Wiadomo, że są różne sytuacje i różne koty. W opisanej przeze mnie historii zadziałały dwa czynniki: wychodzenie kota i brak kastracji, a to, moim zdaniem, mieszanka wybuchowa, zwłaszcza jak się zaczynają ruje, wiosna itd. Kot nigdy wczesniej poza osiedle się nie zapuszczał, znaleziony został trzy ulice od osiedla około 200m od swojego terenu i jestem przekonana, że poszedł za kotką. Opisałam tę historię, bo po pierwsze mi przykro, bo kota lubiłam, znałam i był cudownym zwierzakiem - wiec jest to wpis emocjonalny, oraz po to, aby osoby wypuszczające uświadomić, że ani dobra opieka, ani przeglady u weta, ani spojona okolica mogą nie ochronić ich kota - bo wiele osób nie chce dopuścić do siebie myśli, że każdego dnia jak ich kot wychodzi, to może być ostatni dzien, kiedy go będą widzieć. Najczęściej właściciele nie dowiadują się, co się stało z kotem, ot poszedł i zniknął. Często słyszałam historie o kotach co wybrały wolność i słuchałam słodkich historii, jak to kot włóczykij poszedł w świat, lub poszedł założyć swoją rodzinę (serio, słyszałam takie sformuowanie od dorosłego faceta), lub wybrał inny dom, a to tylko uspokajanie sumienia, bo w większości przypadków, kotu przytrafiło się coś bardzo, bardzo złego, najprawdopodbniej nie żyje, najprawdopodobniej umierał w cierpieniach. Chodzi mi tylko o uświadomienie, a nie pouczanie, bo koniec końców każdy sam jest odpowiedzialny za swoje zwierzę.

Dualishe

 
Posty: 103
Od: Pon sie 15, 2016 22:08

Post » Śro kwi 19, 2017 17:29 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Dualishe pisze:Leli1 - celem mojego posta nie było napiętnowanie wszystkich, którzy pozwalaja kotom na wychodzenie z domu. Wiadomo, że są różne sytuacje i różne koty. W opisanej przeze mnie historii zadziałały dwa czynniki: wychodzenie kota i brak kastracji, a to, moim zdaniem, mieszanka wybuchowa, zwłaszcza jak się zaczynają ruje, wiosna itd. Kot nigdy wczesniej poza osiedle się nie zapuszczał, znaleziony został trzy ulice od osiedla około 200m od swojego terenu i jestem przekonana, że poszedł za kotką. Opisałam tę historię, bo po pierwsze mi przykro, bo kota lubiłam, znałam i był cudownym zwierzakiem - wiec jest to wpis emocjonalny, oraz po to, aby osoby wypuszczające uświadomić, że ani dobra opieka, ani przeglady u weta, ani spojona okolica mogą nie ochronić ich kota - bo wiele osób nie chce dopuścić do siebie myśli, że każdego dnia jak ich kot wychodzi, to może być ostatni dzien, kiedy go będą widzieć. Najczęściej właściciele nie dowiadują się, co się stało z kotem, ot poszedł i zniknął. Często słyszałam historie o kotach co wybrały wolność i słuchałam słodkich historii, jak to kot włóczykij poszedł w świat, lub poszedł założyć swoją rodzinę (serio, słyszałam takie sformuowanie od dorosłego faceta), lub wybrał inny dom, a to tylko uspokajanie sumienia, bo w większości przypadków, kotu przytrafiło się coś bardzo, bardzo złego, najprawdopodbniej nie żyje, najprawdopodobniej umierał w cierpieniach. Chodzi mi tylko o uświadomienie, a nie pouczanie, bo koniec końców każdy sam jest odpowiedzialny za swoje zwierzę.

amen
nic dodać nic ująć.

Koleżanki nie kastrowany kot był przeze mnie widywany 5 km od domu. Jak zaczynała się ruja to kot tracił rozum. Marnie skończył :(
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro kwi 19, 2017 17:57 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

za wyjątkiem dzikich dzików nie spotkałam jeszcze kota, który walczyłby o wolność/wyjscie z domu

za to spotkałam wiele mniej lub bardziej dorosłych kotów, zgarniętych z przysłowiowej ulicy, które przez wiele dni/tygodni nawet do okna nie podchodziły, co mówić do drzwi, a w końcu są kotami niewychodzącymi, w dalszym ciągu zupełnie nie zainteresowanymi wyjsciem
że wymienię tylko te, o których mówiłam na forum - Jasio czy Ichigo, który przez wiele tygodni za każdym razem próbował wejść za szafkę gdy otwierałam okno do wietrzenia
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Śro kwi 19, 2017 19:13 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Spokojn, ienie odebralam tego jako napietnowanie :), tylko przy okazji watku chcialam zadac bardziej doswiadczonym pytanie o wychodzenie, bo moje obserwacje (z pewnoscia skromniejsze od stalych forumek) sa takie, ze niektorych kotow nie zatrzymasz. Pierwsza kotka, ktora do nas przyszla byla pewnie dzikuska, kotka agresorka z Fundacji z pewnoscia blokowa od małego (ma w nosie otwarta przestrzen, woli dom), trzecia kotka Fundacyjna to dziecko dzikuski, zabrane jej jako maluch do DT a potem zaraz do mnie. Kot znajomych zabrany ze smietnika trzyma sie mieszkania, nawet na korytarz nie chce wyjsc, a jak kiedys "zaszalał" i wyszedl to przycupnął pod drzwiami i czekal az go znajdą.
Naprawde mam wiecej roboty z kotem wychodzacym, ale jak uczynic go stacjonarnym? Mała jest cwana, teraz kiedy jest kichająca to siedzi w domu bo na zewnatrz mokro i zimno, ale jak sie zrobi cieplej to da taki pokaz wycia i wspinania sie po oknach/drzwiach, że hej.

leli1

 
Posty: 82
Od: Wto lut 16, 2016 19:44

Post » Śro kwi 19, 2017 19:17 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

wirtualnie nie podpowiem
musiałabym zobaczyć, posłuchać itd.
sorki
Obrazek

Kinnia

 
Posty: 8804
Od: Nie sie 19, 2012 21:12

Post » Czw kwi 20, 2017 7:00 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Koty jak dzieci są. Jk zauważą, że jakaś akcja działa to będą to uskuteczniać. Widzi, że wycia i skoki i inne ekscesy są skuteczne to robi swoje. Miałam kilka kotów co jak doszły do siebie wyły pod drzwiami. I tyle. Skończyły. O ile nie jestem konsekwentna w tępieniu łażenia po blatach o tyle w tej dziedzinie nie ma wyjścia.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw kwi 20, 2017 7:57 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

a jak Ci to dziecko z tesknoty za czyms jesc przestanie i paznokcie daj my na to do krwi ogryzac, to co, dalej twarda jestes?
To nie jest tak, że mysmy sie złamali po 2 dniach wycia, kotka przyszla w listopadzie a wypuszczona zostala koło maja i musialabys ją widzieć, zal bylo patrzec. Obecna kotka przyszla w lutym ub.roku a koło czerwca otworzyla sobie drzwi.

leli1

 
Posty: 82
Od: Wto lut 16, 2016 19:44

Post » Czw kwi 20, 2017 10:06 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Nie jestem konsekwentna w kotach i dzieciach :)
Ale w kwestii wychodzenia to mam twardą rękę :wink:

Może nie trafiłam na wyjątkowo zapartego kota. Ale tak jak pisałam, moje tymczasy i osobiste futra, to koty co trafiły do nas w wiekszości w ciężkim stanie. A ich wyprowadzenie na prostą to huśtawka wielka.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55363
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw kwi 20, 2017 11:38 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Dualishe pisze:Dlaczego ludzie często w takich wypadkach snują opowieści, o tym, jak to kot "wybrał wolność", "znalazł inny dom", "poszedł swoja drogą".

Dodaj do tego jeszcze - „ktoś ukradł kota”.
Dlaczego/ Bo tak łatwiej, bo w ten sposób odgania się swoją winę, przerzuca się ją na kogoś - ktoś ukradł, przygarnął, ktoś - nie ja.


W Łodzi od sierpnia 2016 krąży ogłoszenie o poszukiwaniu czarnobialej kotki wypuszczanej przy bardzo ruchliwej przelotówce - Strykowskiej.
Moi znajomi znaleźli ją martwą zanim pojawiło się ogłoszenie, zdjęli cialko z jezdni na pobocze, zdjecia nie zrobili - nie każdy potrafi.....
Ogłoszenia sprawdzam co jakiś czas, zawiadomiłam właścicieli - ciałka już nie było.
Chyba nie przyjęli do wiadomosći, bo tak łatwiej - udawać, że gdzieś ta koteczka jest..
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21151
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 20, 2017 19:45 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Kalewala - tak dokładnie jest, dlatego właśnie "cieszę się", że sąsiedzi dowiedzieli się co się stało, bo przez ten czas, jak kota nie było, snuli takie opowieści, że pewnie gdzieś się bawi z kocicami i wróci.
Inna sprawa, że jeśli chodzi o kradzieże kotów, to również w to długo nie wierzyłam, dopóki osobiście nie odbierałam kota koleżanki od jej dziwacznego sąsiada. Sąsiad twierdził, że kota nie widział i nie ma, podczas gdy my widziałyśmy go w okienku piwnicznym, żałośnie miauczącego. Potem twierdził, że to jego kot. (Scena trochę jak z serialu Przyjaciele jeśli ktoś kojarzy). W końcu uległ ,po postraszeniu znajomościami w policji i kota oddał. Spytałam go w końcu, po co mu cudzy kot, kiedy kotów wszedzie pełno, bezdomnych, to powiedział, że ten jest ładny, ma ładne futro, a te na śmietniku to jakieś "parchate". Eh.... Aczkolwiek dla mnie to kolejny argument, za nie wypuszczaniem kota. Kot domowy, nie boi się ludzi, łasi się, więc łatwo go złapać/zrobic mu krzywde.

Dualishe

 
Posty: 103
Od: Pon sie 15, 2016 22:08

Post » Czw kwi 20, 2017 23:50 Re: Ku przestrodze - kot wychodzący.

Do kradzieży kotów dodaj jeszcze dwa, oba prawdziwe:
- osoba, która uważa, że kot nie powinien być wychodzący i doskonale wiedząca, czyj on jest, zabiera i gdzieś wywozi (zdaje się, że opcja "pod las" też występowała w tym wypadku. To nie było wyadoptowanie kota, tylko wywiezienie)
- kociarze (w tym ci z forum) na kota natrafiają i przekonani o tym, że to obowiązkiem właściciela jest szukanie zguby a nie obowiązkiem znalazcy szukanie właściciela (prawo polskie jasno i klarownie nakazuje znalazcy szukać właściciela, nie odwrotnie, ale część kociarzy wie lepiej i nawet uświadomieni robią po swojemu), kota biorą i wyadoptowują. Po drodze może wywieszają kilka plakatów ale w miejscu, gdzie kota znalazły, jakby zapominając, że kot mógł tam trafić po długiej tułaczce. I nawet jeśli właściciel majaczy na horyzoncie, to odgrażają się, że skoro był tak słabo zaangażowany w szukanie, to nie zasługuje na kota, więc lepiej go wydać komuś innemu

Odcinam się od tego, komu kot powinien być wydany. Nie wiem, jak bym zrobiła. Ale faktem jest, że zgodnie z prawem kot powinien być wydany właścicielowi, można od niego żądać oddania kosztów utrzymania zwierzęcia. Część kociarzy powtarza jak mantrę, że najważniejsze jest dobro kota, więc jak nie widzą zaangażowania właściciela, to choćby wiedzieli kto nim jest, udają, że kota nie mają. Jeśli właściciel nie zna kociarza, to może jedynie "snuć opowieści" o skradzionym kocie (który w tego typu sytuacji JEST skradziony).
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10673
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, tilin i 315 gości