» Śro kwi 26, 2017 12:19
Re: Czy mogę zabrać 8tyg. kota?
Dziwnie zabrnął ten wątek. Margarethagar to twoje decyzje i Ty sama wiesz najlepiej jak postąpić i to nie jest i w żadnym razie nie powinno być tak, że cała dyskusja zmierza w kierunku "tylko najlepiej sytuowani, zabezpieczeni i wszystko przewidujący mogą posiadać kota". Ja uważam, że jak najbardziej możesz mieć zwierzaka, może zostanę za to objechana na całego, ale jeżeli ja miałabym względną możliwość utrzymania kota i jednocześnie na przykład ukrywania tego jakiś dłuższy czas przed zwariowaną mamą to zdecydowałabym się nawet w nie swoim mieszkaniu. Właściwie poniekąd tak mi się przydarzyło. Ludzie z ogłoszenia mogą w domyśle dać o wiele gorszy dom, w domyśle to mogą nawet temu kociakowi zgotować piekło. Moim zdaniem na tym forum jest coś takiego "nad" górującego, jest taka jakaś wymuszona troska o koty większa nawet niż o własne dzieci. Ja swoje koty traktuję jak dzieci, ale widzę, że niektórzy ludzie tutaj dochodzą do absurdów. No, ale zapytałaś o zdanie więc musisz się z tymi "absurdami" (dla mnie to są absurdy) się godzić, ale czy koniecznie musisz je na siebie przyjmować? Twoja decyzja.
Ja wykonałam proste równanie : kot jest w potrzebie, mama jest daleko nie będzie miała do mnie i do mojego życia dostępu, aczkolwiek ze względów chorobowych bardzo mi pomaga finansowo i generalnie nie życzy sobie kolejnego kota, biorę kota i zapewniam mu dobre warunki, jak międzyczasie mama się dowie postawię ją przed faktem dokonanym, że kot jest mój czy tego chce czy nie i ja jestem za niego odpowiedzialna i decyduję ( bądź co bądź częściowo jestem niezależna finansowo), nie zostawię go, wyprowadzę się z nim nawet na koniec świata. Oswajałam mamę z myślą o kocie, trochę jej nawet nazmyślałam, że po prostu go znalazłam i nie mogłam zostawić (poniekąd takie sytuacje miały miejsce w moim życiu, ale tym razem sytuacja była nieco inna). Byłam też w życiu po drugiej stronie, że znalazł się potrzebujący kot, ale naprawdę nie mogłam go wówczas przyjąć do domu i wtedy zwróciłam się o pomoc do forum, rozgłaszałam ogłoszenia, z pomocą zawiozłam i opłaciłam mu weta.
Teraz też jestem w sytuacji, że nie mam pieniędzy na jakieś ekstra leczenie kotów, po prostu nie mam, ale po ostatnich wydarzeniach w moim życiu zaczęłam myśleć, aby gromadzić takie środki, ale i tak nawet wtedy może być tego za mało np. na opłacenie odratowania kota po jakimś dużym kryzysie np gdy coś wydarzy się w nocy w całodobowej klinice. Wtedy po prostu każę im robić swoje, a sama przyniosę im pieniądze w zębach choćbym miała skorzystać z jakieś głupiej chwilówki i potem będę się martwić o spłatę. Generalnie chcę przekazać, że czasem trzeba żyć chwilą, krótkimi odcinkami czasu, można, a nawet rozsądnie jest zabezpieczyć się na przyszłość, ale bez przesady i absurdu.