Ale, że tak zabierali jej dziecko jak dawniej to było prsktykowane? I co za bzdura z tym nadawaniem imienia, zdrowo to miały tamtejsze pielęgniarki widzę
też dwoje urodziłam, córka to było od początku wiadomo jak bedzie miała na imię, ale też nie było to nigdzie wpisane, miała tylko "córka" Milewska (bo ślubu nie mieliśmy jak się rodziła) i tyle. Pytali o imię, ale nie było nigdzie wpisane. Jakub miał pustą karteczkę tylko z nazwiskiem poźniej dopisały Kubuś Michalski. Żadnemu swojemu dziecku nie nadałam imienia, córce mąż a synowi córka
jakoś nie miałam ani depresji, ani problemów z "ogarnięciem" dziecka i jakoś nie wpadłabym na kąpiel w dezynfekatorach czy innych domestosach
Kotom też imion nie nadaje a więź tworzę chyba nawet zbyt silną, vo jest dla mnie dużym problemem przy adopcji. Teraz z dwoma z czwórki sypiam, te na zdjęciach, pozostałe nie chcą
oczywiście zostałam już obsikana a wczoraj nawet osrana przez gówniarze ale jak z dziećmi tak i z nimi, nie mam pretensji, nie złoszczę się, wszystko wynagradzają jednym spojrzeniem, a ten bury to już sam siebie przechodzi, tak się wlepia, tak się wtula i wszystko musi z mamusią i tatusiem, je tylko na rękach i z ręki, myje się, śpi i pierdzi też u nas na rękach- prawie całą dobę nosimy dziada na zmiane na rękach
jak mocno zaśnie to go dkładamy na poduszkę, ale jak tylko się przebudzi to płacze prawie jak ludzkie niemowle, do momentu aż któreś weźmie na ręce i ulula
ustawił się chłopak jak mało kto...