Eweli gratuluję udanej akcji i rozumiem Waszą złość. Gdy byłam dzieckiem, bawiliśmy się w kilkoro w pobliżu glinianek, przyjechał rowerem "dorosły" chłopak z workiem, w którym coś się ruszało, przywiązał sznurek do krzaka, worek zanurzył w wodzie i narzucał na niego kamieni. Krzyczeliśmy ale baliśmy się podejść, bo groził nam kijem i straszył, że nas potopi. Kolega pobiegł po dorosłego ale to niestety trwało, gdy ten drań zobaczył, że nadciąga pomoc, wskoczył na rower i uciekł. W worku był pies, ten drań utopił go, a my nie mogliśmy nic zrobić
. Lata minęły, my dorośli, dokładnie pamiętamy i mamy do siebie pretensje, że nie daliśmy rady...
W Twoim przypadku, "to coś", bo trudno nazwać człowiekiem, pewnie ma matkę tych topielców i sytuacja może się powtórzyć...
Pozdrów Męża i powstrzymaj, bo, gdy znajdzie winowajcę, to naruszy g... a odpowiadać będzie niestety jak za człowieka