A jak się zmienia tytuł wątku?
Coś się wymyśli, ale chyba nic z adopcją bo jedna idzie do mamy, dwie do naszych najbliższych przyjaciół, zostaje więc tylko jedna a i tak bijemy się z myślami czy jej nie zostawić.
Jedynym powodem przeciw jest kwestia finansowa, a nie wyobrażam sobie sytuacji w której musielibyśmy odmówić któremuś zwierzakowi np, wizyty u weta.
Wszystko przez to, że teraz nie pracuję i nie wiadomo kiedy do pracy wrócę, załóżmy, że dziadki dociągną setki i jestem "udupiona" na 13 lat. Niby ciotka(ich córka) miała sie tu przeprowadzić jak odejdzie na emeryturę, czyli jesienią, ale jak się okazało, ze babcia opieki wymaga to jakoś się szybko ciotce odwidziało
Jedna pensja na czteroosobową rodzinę i zwierzaki to trochę mało, a też nie chce żeby mąż pracował bezprzerwy tylko dla kasy, i tak teraz jeździ 6 dni w tygodniu i tylko w nocy bo dwa razy więcej zarobi, ale ja mam mega wyrzuty i za Boga nie umie przyzwyczaić się do samotnego zasypiania. Bardzo jestem zła na tą sytuację.
Aha pisałam z tą dziewczyną, co prosiła o pomoc z kocimi noworodkami. Mieszkamy bardzo blisko siebie
5-10 minut samochodem, narazie karmią samodzielnie i czekają na powrót kotki. Jeśli kotka nie wróci to jeszcze napisałam żeby obeszli po sąsiadach, to jest wieś i duża szansa, ze u kogoś jest karmiąca kotka z młodszymi dziećmi niż moje, a jak nic z tego nie wyjdzie to będziemy próbować dostawic do burej.