Wow
eweli77 widzę, że u ciebie coś takiego jak pusty przebieg nie istnieje
ta historia z Małym a teraz kolejne maleństwa, do tego sprawy prywatne, przesyłam dużo ciepłych myśli i pozytywnych fluidów
U nas zmiany, Nalcia i Timon mieszkają już z nami
są przecudowne i przekochane, Timi CODZIENNIE, z zegarkiem w ręku przychodzi o 4 rano na mizianki i tulinki do łóżka, domaga się ich bardzo stanowczo
zresztą razem z Nalutką często z nami śpią, to takie cudowne, wymarzone kociaki, uważam, że mamy dużo szczęścia. Moli zamieszkała jednak z moja siostrą cioteczna i jej rodziną jako rozpieszczana jedynaczka, balismy się dac ja na dokocenie ze względu na to, że ona musi mieć swoja kuwetkę, nie załatwi się do takiej gdzie zrobi ktoś inny, i wiecie co? Od pierwszej sekundy w nowym domku poczuła sie jak u siebie, nie miała ani jednej wpadki kuwetkowej, wszyscy są w niej po uszy zakochani
Mama kociaków, nazwa Blackie na dniach będzie badana bo zapewne nigdy nie była i jak wszystko wyjdzie dobrze to zostanie wykastrowana. Dziękuję wam wszystkim po stokroć za wsparcie i bezcenne rady, to była niezwykła podróż ale tez i ciężka praca okraszona stresem żeby wszystko było dobrze, nie sądziłam, że aż tak się w to wszyscy zaangażujemy, tzn. wiedziałam, że ja tak, ale naprawdę każdemu, kto się zetkną z kociętami zależało na ich dobru i zdrowiu, to niesamowite, magiczne stworzenia są. No właśnie...magiczne, powiedzcie mi, czy wy naprawdę wierzycie w powroty w innych futerkach waszych ukochanych kotów? Bo nam to się chybna przytrafiło, dałabym sobie rękę uciąć, że Nalutka to nasza Mikunia
zachowuje się tak jak ona gdy była kociakiem, poza tym mruczy tak samo, pachnie tak samo, futerko w dotyku ma takie samo tylko kolor inny, ma coś takiego w spojrzeniu czego nie potrafię wytłumaczyć ale po prostu coś mi mówi, że to ona
Poza tym, to jak się zachowuje od pierwszego postawienia łapki w naszym mieszkaniu, tak jakby tu już wcześniej była i to jak zareagowała na psa rodziców, który mieszkał z Mikunia przez wiele lat, wyobraźcie sobie, że Luna (ogromny, mało sympatyczny miks wilczura) przy pierwszym kontakcie z Nalutką, która jak gdyby nigdy nic pomaszerowała w jej stronę (Luna miała kaganiec i była trzymana na smyczy) i zaczęła ja wąchać i ocierać się o nią! Nalutka o Lune znaczy się, a Luna tylko pomerdała ogonem, nachyliła się i odwzajemniła wąchnięcie, wszyscy byliśmy w szoku! No nie wiem, może sobie to tylko wmawiam bo jednocześnie widzę Nalutkę jako odrębna jednostkę, może po prostu jest bardzo podobna do Mikunia a może to coś więcej?
Mamy trochę problemów kuwetowych, tzn, ja chyba źle coś robię wprowadzając nowe smaki karm, chyba za szybko, bo zdarzają sie budyniowate stolce, nakupiłam tonę puszek Catzfineffod ale boje sie im dawać innych smaków niż wołowina z kaczką bo nie chcę żeby miały sensacje, raz jak dałam kangura to była jakaś masakra :/ więc daje tylko ww. smak CF oraz Grau wołowina kaczka królik oraz wołowinę surową przemrożoną i wtedy jest ok, kupa raz-dwa razy dziennie i zwarta. Poradźcie proszę jak ich przyzwyczajać poprawnie do nowych smaków?
Dziękuję, pozdrawiam, później albo już jutro wkleję nowe zdjęcia.