....i do przodu ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 23, 2018 19:43 Re: Ogromny dylemat....

Szkoda, że nie pomyślałaś o tym min dwa tygodnie wcześniej czyli przed wyborami.
Dobrze zorganizowana anty kampania być może zmusiłaby do jakichkolwiek działań. Nawet jeśli jest jeden kandydat to nie ma pewności, że jest pewniakiem- ludzie mogą zagłosować przeciw niemu czyli nie głosować i wtedy nowy wójt wybierany jest przez radę najczęściej na zasadzie, który da więcej.
Wystarczyłoby szepnąć jakie zagrożenie dla dzieci chore kociaki mogą stwarzać, lekko podkoloryzować i efekt może przerosnąć oczekiwania.

Chikita

 
Posty: 6431
Od: Śro cze 28, 2017 18:05
Lokalizacja: Białystok /Suwałki

Post » Wto paź 23, 2018 19:43 Re: Ogromny dylemat....

waanka pisze:https://dziennikpolski24.pl/wyniki-wyborow-samorzadowych-2018-w-suloszowej-stanislaw-gorajczyk-zostal-ponownie-wojtem/ar/13606152

To jest ten pan? Można go pokazać.


Tak oczywiście, mieszka 9 posesji ode mnie, 2 od kuzynki. Ja naprawdę widzę ile dobrego zrobił, ile inwestycji, jak odnowił gminę, ale to nie było dziś ani wczoraj. Już od paru lat siadł na laurach i wsio pod siebie i dla siebie. Jest już na tyle bezczelny, że zimą droga jest odśnieżana i posypywana dokładnie do jego wjazdu! Reszte ulicy a jest na niej 260 domów, on mieszka prawie na początku, ma głęboko, trzeba do jaśnie pana wydzwaniać i prosić o dśnieżenie ( to jest jedna z tych rzeczy którymi sobie grabi) Ludzie jakimś cudem na niego nadal głosują, co wiecej od wielu lat nie miał ani jednego kontrkandydata. Teraz miał być, ale bardzo szybko się wycofał.....

Kazia, ja wiem, że szczepie mni na kk, tylko nie wiedziałam jak to dokładnie z zaraźliwością jest, a styczności nigdy nie miałam, widziałam tylko w necie.

Czyli ja bym mogła zgłosić zagrożenie? Jak sama mówisz mam kociaczki jeszcze nie szczepione, dziadka kocur przecież jest podwórkowy. Tylko gdzie? Jakiś toz w krk?
Wiadomo, najbardziej chodzi mi o te kociątka, przecież one cierpią, a kotka? Jak ona ledwie jedne rodzi i już ma ruje, zanim "odchowa" jeden miot, już rodzi następne. To jest koszmar. Na to nikt nie zareaguje, wiadomo jak jest. Jednak jeśli kocięta są poważnie chore, cierpią okropnie i umierają to chyba jest jakieś znęcanie czy zaniedbanie? Od rana wezmę się za dzwonienie po krakowie, tak jak pisałam, mogę śmiało imiennie zgłaszać, nie mam się czego bać, bo i z jakiego powodu. Mogę nawet iść tam jakby się ktoś zgodził interweniować. Kuzynka pokaże mi gdzie są te kociaczki, w ciągu dnia plątają się po sąsiadach tylko na noc chronią się w budzie, ale ona wie gdzie łażą, bo zwraca uwagę, tylko sama nie bardzo wiedziała jak by mogła zareagować. Jak dla mnie, po cholere ma mieć jazdy z teściową, jestem ja to zrobie to za nią i tyle. Tylko nie wiem gdzie i jak...
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Wto paź 23, 2018 19:48 Re: Ogromny dylemat....

Ech, straszne to co piszesz :201435
Do cats eat bats?

Muireade

Avatar użytkownika
 
Posty: 1576
Od: Pon sie 08, 2016 17:26
Lokalizacja: Środek wiochy (pod Toruniem)

Post » Wto paź 23, 2018 20:28 Re: Ogromny dylemat....

Chikita, jak niby mogłam pomyśleć wcześniej? Nic nie wiedziałam, dowiedziałam się dzisiaj. Co miałam po wsi nosić, że rozmnaża na potęgę kotke i suke? Wszyscy o tym wiedzą....

Jutro z samego rana, nakręce temat w szkole, bajke puszcze o tym, że dzieci to mogą odchorować itp itd, czy ktokolwiek zareaguje? Wątpie. Stasiu to we wsi bóstwo, góru wieśmaków, jak już pisałam, wcześniej potrafił się i wykazać i ludziom przypodobać, często ułatwiał/załatwiał różne "trudne" sprawy jak ktoś się zgłosił z prośbą o pomoc. Poza tym bądźmy szczerzy, to jest wieś i wsią pozostanie, prawie w każdym domu mieszkają rodziny wielopokoleniowe, młodzi słuchają się ojców/dziadków. Samo to, że jego dzieci roznoszą szczenięta dwa razy w roku i zawsze ludzie biorą, o czymś to świadczy nie? Tak czy inaczej jest i będzie wójtem. Co roku mamy problem żeby z posesji wyjechać czy do pracy czy z dziećmi do szkoły, każdy wielce wyzywa ale na wyborach głosują na niego, nawet wczoraj do sąsiadki odezwałam się na ten temat. Co mi odpowiedziała? "A już lepiej na niego głosować, bo nie wiadomo kto by gorszy przyszedł" i chu... tyle mają do powiedzenia....
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Wto paź 23, 2018 21:02 Re: Ogromny dylemat....

Eweli, nie wiem czy puszczanie tematu że dzieci mogą odchorować to jest dobry pomysł. Zależy od mentalności ludzi, ale jak jest taka jaka bywa, to najprostszym rozwiązaniem problemu będzie dla nich eliminacja kociaków, bo martwe nie będą już żadnych chorób roznosić...........
Kicia ? - 09'96 ['] Czarnulka 1.06.97 - 24.12.08 ['] Myszka 26.05.96 - 4.06.11 ['] Mrówcia 05/06'13-13.03.16 ['] Szarusia Agatka ? - 7.02.2018 ['] Kicia Liza 04/05'2000 - 29.05.2018 ['] Pusia '06/'07? -11.10.22 [']
Taki mały kot; taki wielki brak......

włóczka

 
Posty: 1376
Od: Sob kwi 25, 2009 16:43
Lokalizacja: miasto prządek / miasto zalewajki ;-)

Post » Wto paź 23, 2018 21:03 Re: Ogromny dylemat....

włóczka pisze:Eweli, nie wiem czy puszczanie tematu że dzieci mogą odchorować to jest dobry pomysł. Zależy od mentalności ludzi, ale jak jest taka jaka bywa, to najprostszym rozwiązaniem problemu będzie dla nich eliminacja kociaków, bo martwe nie będą już żadnych chorób roznosić...........

O tym samym pomyślałam...

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2397
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 23, 2018 23:04 Re: Ogromny dylemat....

Rzeczywiście, dobrze, że tak o tym pomyślałyście. Dlatego rozmawiam z wami, bo to zawsze inne spojrzenie i możemy do czegoś konstruktywnego dojść.

Jeśli chodzi o same choruski, z tego co mi kuzynka powiedziała, jutro po południu ma je złapać pierwsza sąsiadka wójta i jechać z nimi do weterynarza na 15:00. Raczej nie do Adama, bo on w środy nie przyjmuje w Skale, chyba, że przyjmie kociaki poza godzinami otwarcia gabinetu (w jego domu jest) wiem, że czasami tak robi, zadzwonie i się zorientuje, jeśli do niego jadą powiem jaka jest sytuacja.

Zadzwonie też do tozu. Narazie tylko tyle mogę, napewno nie pójdę tam, za bardzo boje się o maleństwa, zresztą te starsze tak samo, bo są dopiero po pierwszej dawce, druga po Wszystkich Świętych.
Okropna pogoda dziś u nas, potworny wiatr, lodowaty deszcz, oby te kociaki wytrwały, tyle dobrze, że ta psina pozwala im spać ze sobą, zawsze to cieplej tak razem.
Teraz to i mnie się płakać chce, strasznie ciśnienie mi skoczyło jak kuzynka zadzwoniła, nerwy i złość na tego człowieka do tej pory mnie trzymały- puściło został smutek, straszne uczucie, aż żołądek ściska...noc z głowy na bank, jeszcze o 6:00 zawoże dziadziusia do szpitala-jest z nim źle, nawet pisać wcześniej nic nie chciałam. Strach o niego nie daje mi ostatnio spokoju. Mam nadzieję, że będzie dobrze, że "los" nie może być tak okrutny, ale wszystko wskazuje, że jednak jest...każdego dnia coś. Dosłownie każdego, ile można znieść, szczególnie w sytuacjach gdzie jest się kompletnie bezradnym...
Chociaż wy jesteście pocieszeniem, nawet sobie nie wyobrażacie jakie to szczęście na was trafić, dziękuję.
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Śro paź 24, 2018 4:57 Re: Ogromny dylemat....

https://pl-pl.facebook.com/Krakowskie-S ... 157457516/
Agnieszka, którą poznałam na dogo bardzo mi pomogła. Na stronie jest historia Ergo, psa, któremu żadna z okolicznych fundacji nie chciała pomóc. Potem też był stary, niewidomy pies ze Stalowej Woli, miał być uśpiony i znowu Agnieszka pomogła. Spróbuj się z nią skontaktować.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55000
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro paź 24, 2018 8:41 Re: Ogromny dylemat....

Dzięki Ewar, dzwonie od rana, ale nikt nie odbiera, może od 10:00 zaczynają czy coś.
Pan z krakowskiego TOZu przed chwilą wyjaśnił mi, że jest to sytuacja BEZNADZIEJNA, bo wójt ma PRAWO nie leczyć tych kociąt ani karmić i w ogóle jest na doskonałej pozycji, nikt nie może niczego mu zarzucić. Oznajmił mi, że jedyne co moge zrobić to dogadać się z ludźmi i wyleczyć malce na nasz koszt a później szukać im domów- czyli to co robią sąsiedzi! Ewentualnie iść do gminy do pani "od zwierząt" i prosić o zgodę na leczenie na koszt gminy, przy czym na koniec roku pan uważa, że odmówią z braku środków. Przecież do gminy to ja nawet nie zajrze, co on nie wie jak jest w urzędach na wsi. Kobita by na zawał zeszła, że w ogóle słuvha co ja jej mówie, wiadomo powinna od razu mnie za drzwi wyprosić.
Mam ku*wa dość. Czyli nie ma na tego bydlaka siły??? Nic się nie skończy, kocieta będą dalej 4-5 razy do roku, pewnie chore, jak to takie zaraźliwe. Gdzie my żyjemy? Kraj trzeciego świata.

Będę cały dzień dzwoniła do tego towarzystwa, może oni mi jakoś pomogą albo chociaż doradzą konkretne kroki, tylko żeby ktoś odebrał ten telefon....


Moje maluszki zaczynają brykać :D Mówiłam, że jak zawsze buraś będzie pierwszy do wszystkiego? Od 5 rano próbuje wyjść z pudełka :ryk: wspina się i drze mordke jakby go ze skóry obdzierali :ryk:

Narazie siedze jeszcze w szpitalu, bo dziadka badają, wrócę dopiero jak zostanie ulokowany na sali i go rozpakuje itp. Wspierajcie nas duchem proszę, żeby tylko było lepiej, żeby lekarze poradzili sobie, oczywiście nie wyobrażam sobie, że będzie zdrowy, bo nie jest i tak już zostanie, ale żeby doprowadzili go do stanu z przed dwóch tygodni, to na kolanach będę dziękowała.

Dobra, koniec żalenia się, dzwonie dalej do tej organizacji...trzymajcie :1luvu:
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

Post » Śro paź 24, 2018 8:50 Re: Ogromny dylemat....

:ok: :ok: za wszystko!
Obrazek

violet

Avatar użytkownika
 
Posty: 4580
Od: Pon sty 07, 2013 17:17
Lokalizacja: koło Torunia

Post » Śro paź 24, 2018 8:57 Re: Ogromny dylemat....

Hm....wiele razy były nagłaśniane interwencje, odbieranie kotów/psów ze złych warunków, nawet z hodowli.
To oczywiście nie jest aż tak spektakularna sprawa, "zaledwie" jedna kotka i kilkanaście kociaków w roku gdzieś na wsi....ale może? może fakt, że to właśnie wójt tak zaniedbuje swoje zwierzęta, i taki "światły" przykład daje, byłby dobrym argumentem do nagłośnienia? tak dla przykładu dla innych?
Chyba ktoś musiałby mieć "wejście" do mediów....
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Kazia

 
Posty: 13724
Od: Pt maja 24, 2002 13:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 24, 2018 9:51 Re: Ogromny dylemat....

Ewelina, do Agnieszki trudno się dodzwonić, ale próbuj.Ona jest skuteczna, a na pewno coś doradzi. Na TOZ chyba nie ma co liczyć, tak słyszałam.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 55000
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Śro paź 24, 2018 11:00 Re: Ogromny dylemat....

Ewelina jesteś wielka :201494 :201494
Ja słów nie mam na waszego wójta z niego to świnia do potęgi ale dziwi mnie bierność ludzi. W Warszawie mało jest kotów wolnozyjacych ale w niektórych dzielnicach rozpszestrzenily się szczury. :strach: Może na Fb go opisać tylko tu trzeba się liczyć z fala hejtu.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 25551
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 24, 2018 11:15 Re: Ogromny dylemat....

A jak nasza banda szczęśiwców? :D
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7604
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Śro paź 24, 2018 12:25 Re: Ogromny dylemat....

Narazie nie odbiera, już kilkadziesiąt razy dzwoniłam, ale nie przestane, będę dzwonić do skutku.

Maleńtasy, to już łobuziaki rozrabiaki :D wszystkie wywalają się kołami do góry i mordują nasze ręce. Zrobie im nowe zdjęcia i wrzuce tylko muszę chwilkę czasu znaleźć.
Przy okazji, możliwe, że są mocno zarobaczone, czyli mam kupić Pyrantelum? To takie normalne, dla dzieci? Po ile ml dawać (to chyba w syropie jest)
Jeszcze z gorszych informacji, dosłownie przed godziną, przy karmieniu odkryłam pchłę na jednym kociaku, przegrzebałam reszte i jeszcze na jednym, jedną znalazłam. Nie zauważyłam wcześniej :oops: prawdę mówiąc nawet nie sprawdzałam, jakoś te kupki i wszystko inne miałam w głowie a nie pchły. Zakładam, że teraz to już wszystkie moje koty mają, tym bardziej, że Mały przejęła część obowiązków nad brzdącami....jest jakaś możliwość odpchlić takie maleństwa, wiem że muszę wszystkie zwierzęta, ale jak one mają 24 dni to można czymś? Co byłoby dla nich bezpieczne? Nie miałam nigdy pcheł w domu, czytałam, że masakrycznie się roznoszą. Dom też chyba trzeba czymś umyć/spryskać tak? Akurat robię full generalne porządki, bo w środę 31.10 przylatuje mój brat z dziećmi na 10 dni (będą chrzcili córkę) i będą u nas mieszkać....
Jakie środki trzeba kupić? Tylko coś cenowo w miarę jakbyście poleciły, kompletnie nie mam pojęcia co i jak zrobić :oops:
jesteśmy na prostej ;)

kociołkowo

Avatar użytkownika
 
Posty: 1473
Od: Czw mar 30, 2017 22:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: jolabuk5 i 143 gości